Hehe napisałem dla was one shota
He was my angel. Only angel
Już na profilu jest możecie zajrzećKocham wasze komentarze (to sugestia do zostawienia ich dużo)
-----*Harry pov*
Obudziłem się w środku nocy i poczułem wtulone w siebie małe ciałko, Ethan. Przypomniało mi się, że chłopiec wczoraj koło mnie zasnął, zastanawiałem się natomiast, gdzie jest Lou skoro my jesteśmy w jego łóżku.
Powoli wstałem i na bosych stopach poszedłem w stronę schodów. Zobaczyłem lekkie światło padające z kuchni, więc skierowałem się w tamtą stronę. Niestety nie zauważyłem jednak, że coś leży na podłodze. Poczułem jak coś wbija mi się w stopę. Prawie krzyknąłem, ale przypomniałem sobie, że na górze śpi synek Louisa toteż szybko zasłoniłem usta, ale z moich oczu poleciały łzy.
- Cholera - mruknąłem czując ciepłą ciecz na mojej podniesionej do góry stopie.
- Harry? - Usłyszałem mojego chłopaka wchodzącego do ciemnego korytarza. - Coś się stało?
- Um na podłodze chyba leżało szkło. - Szepnąłem przez łzy, czując jak moja rana zaczyna piec i pulsować.
- Jeju skarbie. - Szatyn podszedł do mnie i wziął mnie na ręce, po czym zaniósł do kuchni, a ja oplotłem ręce wokół jego szyi.
*Louis pov*
Zaniosłem Harry'ego do kuchni i postawiłem na blacie, po czym zapaliłem duże światło zamiast lampki, aby lepiej widzieć. Sięgnąłem też po apteczkę, aby opatrzyć ranę chłopaka.
Kucnąłem przed nim i zacząłem oczyszczać jego ranę, okazało się, że nie ma w niej żadnych kawałów szkła, więc wystarczy ją tylko przemyć i opatrzyć. Po tej czynności mój wzrok przeniósł się na łydki Harry'ego. Nie. To moja wyobraźnia płata mi figle. Tak myślałem, ale nie, to prawda. Pełno poziomych białych kresek, blizny, dość świeże.
Szybko wstałem i odwróciłem się od chłopaka udając, że po prostu chowam wszystko do apteczki, a tak naprawdę próbowałem powstrzymać łzy. Udało mi się i odwróciłem się do chłopaka przygryzając policzek.
- Harry. - Odchrząknąłem słysząc mój dziwnie brzmiący głos. - Dlaczego? - Spojrzałem w jego lśniące zielone oczy, które tak kocham, a później na jego nogi. - Dlaczego robisz robię krzywdę?
- Przepraszam Lou. - Chłopak mruknął zeskakując z blatu i krzywiąc się z bólu w nodze, po czym poszedł w stronę przedpokoju. Zdziwiony i ze łzami w oczach ruszyłem za nim.
- Harry co ty robisz? - Zapytałem widząc jak zaczyna ubierać buty.
- Idę, nie widzisz? Nie jestem wystarczający dla ciebie, dla Ethana. Nie zapewnie ci szczęścia Lou. Jestem tylko głupim chłopcem, który na dość życia. - Widziałem jak patrzy w górę i przygryza wargę, aby nie płakać. - Zasługujesz na kogoś innego.
- Harry. - Westchnąłem podchodząc do niego i łapiąc jego brodę dwoma palcami, aby na mnei spojrzał. - Ja nie chcę kogoś innego, ja chcę ciebie Harry, bo kocham ciebie, a nie kogoś innego. Dla mnie jesteś idealny, tylko proszę cię, nie rób sobie krzywdy, to mnie boli. To nie jest dobre rozwiązanie. Proszę. - Wciąż patrzyłem mu w oczy, gdy nagle brunet bardziej się do mnie przysunął i pocałował mnie.
*Harry pov*
Obudziłem się, tym razem rano i poczułem rękę oplatającą mój brzuch i ciepłe ciało za mną. Louis. Uśmiechnąłem się mimowolnie wciąż mając zamknięte oczy i usłyszałem śmiech. Natychmiast je otworzyłem i zobaczyłem Ethana stojącego na środku pokoju w piżamce i trzymającego za rączkę swojego króliczka. Chłopiec miał na ustach rękę zapewne próbując się nie śmiać.
CZYTASZ
The Biggest Fan || LARRY
FanfictionGdzie Louis jest youtuberem a Harry jego największym fanem Moje pierwsze Larry ff, mam nadzieję, że się wam spodoba. Jeszcze nie widziałam takiego fanfika więc wszelkie podobieństwa do innych są przypadkowe, miłego czytania! Początek: 27.11.2020 Ko...