Hej! Wcześniej przez przypadek dodałem ten rozdział, jak nie był dokończony. No cóż, może 40 komentarzy i następny będzie jutro?
*Harry's pov*
Nie wierzę w to co się stało! Zayn znowu zrobił losowanie i... i WYGRAŁEM!! NIE MOGĘ W TO UWIERZYĆ! Ale dobra, od początku.
Robiłem sobie właśnie notatki na lekcje, gdy przyszło mi powiadomienie o rozpoczęciu transmisji na żywo na jego kanale, nie byłem lekko zdziwiony, byłem mega zdziwiony. Zayn zawsze ma to wszystko uporządkowane i nigdy nie robi niczego z zaskoczenia, ale i tak włączyłem telefon i zacząłem oglądać. Szatyn wytłumaczył nam sytuację i powiedział, że zrobi losowanie jeszcze raz.
Pomimo tego, że miałem tylko malutką nutkę nadziei to po chwili usłyszałem swój nick! Czyli spotkam swojego idola! O. Mój. Boże. Czy ja jestem już w niebie?!
***
Po jakimś czasie, gdy byłem już bardziej ogarnięty po tym wszystkim postanowiłem pojechać do Liama, który pewnie jeszcze o niczym nie wiedział. Jako, że miałem klucz od jego mieszkania po prostu sobie otworzyłem. To był bardzo zły pomysł. Moje oczy ujrzały coś, czego widzieć nie chciały - Niall ujeżdżał Liama.
- Jezus Maryja! - Wydarłem się wciąż patrząc na moich przyjaciół.
- Harry! Co ty tu robisz! - Liam też do mnie krzyknął, a ja nie odpowiadając mu wyciągnąłem telefon i zrobiłem szybko kilka zdjęć, po czym widząc wkurw na twarzy dochodzącego chłopaka wybiegłem z mieszkania.
*Louis pov*
Po ogarnięciu się trochę byłem w drodze do mojego szefa, jeszcze nie wiedziałem jak się usprawiedliwię, ale miałem nadzieję, że będzie dobrze, przecież to tylko jedna malutka kłótnia, a ja naprawdę mam już dość papsów.
Po chwili wjeżdżałem już na podjazd wielkiego domu, w którym mieszka rodzina Calder. Oczywiście jak się tego spodziewałem w drzwiach stał już Philip, jak zawsze z kamienną twarzą bez jakichkolwiek emocji.
- Dzień dobry - Rzuciłem na powitanie starając się ukrywać mój drżący głos.
- Wejdź chłopcze, porozmawiamy sobie - Uśmiechnął się pod nosem i wpuścił mnie do środka, co było lekko niepokojące. Wyglądało trochę jakby chciał mnie zaraz zgwałcić gdzieś w piwnicy.
- Co się stało? - Zapytałem trochę głupio, po tym jak mężczyzna wskazał mi fotel, na którym niepewnie usiadłem.
- Zapewne myślisz, że chodzi o twoją kłótnię z Elusią? - okropne zdrobnienie, aż poczułem budyń z komuni chcący żebym go zwrócił
- Tak mi się wydaje, a o co innego mogłoby chodzić?
- Otóż akurat o tym porozmawiamy później. Dzwoniła Dominica. - Wpatrywałem się bez słowa w jego nie ukazującą żadnych emocji twarz. To imię mogło oznaczać tylko jedno - kłopoty. - Właśnie tak chłopcze, właśnie tak. Masz do niej dzisiaj oddzwonić i dowiedzieć się o co jej chodzi. Jeśli znowu chce z robić to co ostatnio to zastanów się 10 razy nad tym co zadecydujesz. - Philip zaczął się denerwować, ale pod nosem te trochę się ze mnie śmiał. Rozumiałem go, byłem wtedy idiotą, więc normalne jest śmianie się ze mnie.
Wracałem do domu trochę obawiając się telefonu do Dominici. Ona oznaczała tylko problemu, a poznanie jej to była okropna decyzja, która zmieniła sporo w moim życiu i w sumie trochę żałuję, ale z drugiej strony nie.
- Dominica? - Rzuciłem do słuchawki po usłyszeniu, że ktoś odebrał moje połączenie - Podobno dzwoniłaś do Philipa. Kazał zapytać co chciałaś.
- Czyli ty masz mój numer, a ja twojego nie. Fajnie - odpowiedziała tym swoim spokojnym i miłym dla ucha głosem, który zawsze lubiłem - Tak, dzwoniłam. Otóż no, mam mały problem? - bardziej zapytała niż stwierdziła.
- Po prostu powiedz co się stało. Przecież wiesz, że mogę ci pomóc. Mam sporo pieniędzy, jeśli to jakieś długi, których nie możesz spłacić.
- Lou to nie długi. Zawsze myślisz tylko o tym. - westchneła i o boże, nawet to robiła pięknie - Po prostu um...
- Spokojnie, powiedz o co chodzi - byłem trochę zirytowany tym, że tak bardzo boi się tego powiedzieć, niczym jakby miała jakieś 18 lat, a ma 27.
- Okej, więc zakochałam się Lou, zakochałam się. - Nie rozumiałem, każdy może się zakochać, to nic złego, a ona chyba po ciszy z mojej strony wywnioskowała, że nie wiem w czym problem - Otóż Lou, mój powiedzmy nowy chłopak powiedział, że albo Ethan albo on. Nie zrozum mnie źle, kocham tego małego urwisa całym sercem, ale chciałabym sobie ułożyć jakieś życie. Proszę Lou przepiszmy na ciebie te wszystkie papiery
Na chwilę zaniemówiłem, jakim cudem ktokolwiek stwierdziłby, że mój syn jest przeszkadą w związku. Tak, mój syn. Mam syna. Do teraz wychowywała go Dominica, ale może ja też mógłbym to robić. Nie chcę, żeby dziewczyna miała jakiś problem z miłością. Myślę, że postanowiłem.
- Wiesz co? Możemy to zrobić Domi. Możemy. Tak mi się wydaję - Byłem trochę niepewny, ale ktoś musi się nim opiekować.
- Na pewno Lou? Nie chcę aby to był dla ciebie problem. - jak zawsze martwiła się o wszystko, co w niej uwielbiałem
- Na pewno Domi. Będę się starał i oczywiście będziesz go mogła zawsze odwiedzać. - Rozmawialiśmy jeszcze chwilę i umówiliśmy się, że do sądu pójdziemy za jakieś 3 dni, bo dopiero wtedy nam najbardziej pasowało. Dziewczyna jest prawnikiem, więc wszytsko raczej pójdzie bardzo łatwo.
Rozmyślając o Ethanie i o tym co nas czeka skończyłem kolejny dzień z mojego życia. Przez to wszystko nie spojrzałem nawet na żadną wiadomość od Zayna, ktore chłopak wypisywał mi w czasie tej dość długiej rozmowy.
-----
Hej! Podobało się? Mam nadzieję, że tak. Sporo się wyjaśniło hihi, ale wciąż jest sporo tajemnic. Jak myślicie ile Ethan ma lat, obstawiajcie w komentarzu, bo jestem ciekaw
(Tak btw H ma 18, a Lou 22)
Dbajcie o siebie suns
H.
CZYTASZ
The Biggest Fan || LARRY
FanficGdzie Louis jest youtuberem a Harry jego największym fanem Moje pierwsze Larry ff, mam nadzieję, że się wam spodoba. Jeszcze nie widziałam takiego fanfika więc wszelkie podobieństwa do innych są przypadkowe, miłego czytania! Początek: 27.11.2020 Ko...