POV Xie Lian
Zostaliśmy z San Langiem sami.
Quan Yizhen poszedł do jadalni, bo stwierdził, że po walce strasznie zgłodniał i musi uzupełnić niedobory energetyczne żołądka. Natomiast co do par Mu Qinga i Feng Xina oraz He Xuana i Shi Qing Xuana nie dało się nie zauważyć, że mają sobie wiele do wyjaśnienia i chyba właśnie na taki moment jak ten czekali: żeby wyjść i spokojnie ze sobą porozmawiać.
- Jak się Gege podobało? - zapytał San Lang, kiedy drzwi za ostatnimi wychodzącymi zamknęły się i poza słabnącym już deszczem, który uderzał w okna, otoczyła nas cisza.
- Było troszkę strasznie - przyznałem. - Bałbym się mieć któregokolwiek z nich za przeciwnika.
- Ha, ha! Nie ma się czym martwić. Jeśli Gege będzie ze mną, to nigdy nie dopuszczę, żeby ktokolwiek się nawet zbliżył. Poza tym cała ta czwórka jest przyjaciółmi lub znajomymi Gege, więc z takimi ludźmi można się czuć bezpiecznie. I na pewno nie powtórzy się sytuacja z turnieju. - Zawiesił głos.
- Masz na myśli He Xuana i jego atak? Obroniłeś mnie wtedy i dzięki temu jestem teraz cały i zdrowy - odparłem, zerkając na najbliższą dziurę w podłodze. - Czy to miejsce da się jeszcze naprawić? Naprawdę wygląda jak pole minowe.
San Lang złapał mnie za rękę i popatrzył na wnętrze mojej dłoni.
- Mówiłem o... Jak Gege zatrzymał Demona Prastarego Lasu? - zapytał mnie poważnym tonem.
...Całkiem o tym zapomniałem.
- N-nie wiem. - Moja odpowiedź była prawdziwa, ponieważ nie miałem pojęcia, jak to zrobiłem.
Powoli, jakby zapamiętując i w umyśle rysując sobie obraz mojej dłoni przejeżdżał po niej kciukiem. Intensywnie o czymś myślał, a dotykanie mnie chyba przychodziło mu samoistnie.
- Przepraszam, że nie byłem wtedy w stanie zareagować szybciej. To już się nie powtórzy.
- Ależ San Lang nie musi nic dla mnie robić.
- Przeciwnie - podniósł głowę - San Lang zrobi wszystko.
Nakryłem jego dłoń swoją.
- Jestem starszy, więc nie wypada mi zawsze liczyć na twoją pomoc. Sam powinienem być w stanie się bronić, a póki co wychodzi na to, że jestem dla ciebie tylko kulą u nogi.
- Gege nigdy nie był dla mnie żadną kulą. - Patrzył na mnie. - Wspomniałem już, że nawet jeśli sprawi mi czasami jakiś problem, to będę szczęśliwy, że będę w końcu potrzebny.
- Ale tak nie może być!
- Może, bo jestem od Gege silniejszy.
Choć powiedział to pół żartem, doskonale wiedziałem, że ma też rację.
- To prawda, ale też chciałbym ci się na coś przydać.
- Dla mnie wystarczy, że Gege jest przy mnie, nic innego się nie liczy.
Westchnąłem. Wiedziałem, że tym sposobem nigdzie nie zajdziemy.
- A jakbym nauczył się walczyć? Może wtedy choć trochę czułbym się bardziej przydatny.
Był zdziwiony moimi słowami.
- Naprawdę Gege chciałby się nauczyć władać jakąś bronią? - Skinąłem głową. - Oczywiście nie miałbym nic przeciwko nauczeniu podstaw, ale musiałby mi Gege obiecać, że nie zrobi w przyszłości nic niebezpiecznego ani nierozsądnego i zawsze pozwoli San Langowi mierzyć się z silnymi przeciwnikami bez jego pomocy.
CZYTASZ
Deszczowy dzień || HuaLian ||
FanfictionZarzucicie mi, że to wszystko już było. Odpowiem: Wiem. Powiecie, że już wszystko wiadomo, wszystko jest wyjaśnione i niczym już nikogo nie zaskoczę. Odpowiem również: Wiem ^_^ Zapytacie: W takim razie, po co pisać? Odpowiem: Bo nowelka była cudowna...