Rozdział 27

1.1K 138 143
                                    

POV Xie Lian

Zostaliśmy z San Langiem sami. 

Quan Yizhen poszedł do jadalni, bo stwierdził, że po walce strasznie zgłodniał i musi uzupełnić niedobory energetyczne żołądka. Natomiast co do par Mu Qinga i Feng Xina oraz He Xuana i Shi Qing Xuana nie dało się nie zauważyć, że mają sobie wiele do wyjaśnienia i chyba właśnie na taki moment jak ten czekali: żeby wyjść i spokojnie ze sobą porozmawiać.

- Jak się Gege podobało? - zapytał San Lang, kiedy drzwi za ostatnimi wychodzącymi zamknęły się i poza słabnącym już deszczem, który uderzał w okna, otoczyła nas cisza.

- Było troszkę strasznie - przyznałem. - Bałbym się mieć któregokolwiek z nich za przeciwnika.

- Ha, ha! Nie ma się czym martwić. Jeśli Gege będzie ze mną, to nigdy nie dopuszczę, żeby ktokolwiek się nawet zbliżył. Poza tym cała ta czwórka jest przyjaciółmi lub znajomymi Gege, więc z takimi ludźmi można się czuć bezpiecznie. I na pewno nie powtórzy się sytuacja z turnieju. - Zawiesił głos.

- Masz na myśli He Xuana i jego atak? Obroniłeś mnie wtedy i dzięki temu jestem teraz cały i zdrowy - odparłem, zerkając na najbliższą dziurę w podłodze. - Czy to miejsce da się jeszcze naprawić? Naprawdę wygląda jak pole minowe.

San Lang złapał mnie za rękę i popatrzył na wnętrze mojej dłoni.

- Mówiłem o... Jak Gege zatrzymał Demona Prastarego Lasu? - zapytał mnie poważnym tonem.

...Całkiem o tym zapomniałem.

- N-nie wiem. - Moja odpowiedź była prawdziwa, ponieważ nie miałem pojęcia, jak to zrobiłem.

Powoli, jakby zapamiętując i w umyśle rysując sobie obraz mojej dłoni przejeżdżał po niej kciukiem. Intensywnie o czymś myślał, a dotykanie mnie chyba przychodziło mu samoistnie.

- Przepraszam, że nie byłem wtedy w  stanie zareagować szybciej. To już się nie powtórzy.

- Ależ San Lang nie musi nic dla mnie robić.

- Przeciwnie - podniósł głowę - San Lang zrobi wszystko.

Nakryłem jego dłoń swoją.

- Jestem starszy, więc nie wypada mi zawsze liczyć na twoją pomoc. Sam powinienem być w stanie się bronić, a póki co wychodzi na to, że jestem dla ciebie tylko kulą u nogi. 

- Gege nigdy nie był dla mnie żadną kulą. - Patrzył na mnie. - Wspomniałem już, że nawet jeśli sprawi mi czasami jakiś problem, to będę szczęśliwy, że będę w końcu potrzebny.

- Ale tak nie może być!

- Może, bo jestem od Gege silniejszy.

Choć powiedział to pół żartem, doskonale wiedziałem, że ma też rację.

- To prawda, ale też chciałbym ci się na coś przydać. 

- Dla mnie wystarczy, że Gege jest przy mnie, nic innego się nie liczy.

Westchnąłem. Wiedziałem, że tym sposobem nigdzie nie zajdziemy.

- A jakbym nauczył się walczyć? Może wtedy choć trochę czułbym się bardziej przydatny.

Był zdziwiony moimi słowami.

- Naprawdę Gege chciałby się nauczyć władać jakąś bronią? - Skinąłem głową. - Oczywiście nie miałbym nic przeciwko nauczeniu podstaw, ale musiałby mi Gege obiecać, że nie zrobi w przyszłości nic niebezpiecznego ani nierozsądnego i zawsze pozwoli San Langowi mierzyć się z silnymi przeciwnikami bez jego pomocy. 

Deszczowy dzień || HuaLian ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz