Rozdział 8

1.2K 152 108
                                    

POV Xie Lian

Nie minęło nawet 15 minut, a już odnaleźliśmy hotel, o którym wspominał San Lang. Weszliśmy do przestronnego holu, a osiemnastolatek od razu skierował się do recepcji. Nie słyszałem rozmowy, ale obsługa hotelu była bardzo miła i wkrótce po jego słowach pracownik z uśmiechem wziął słuchawkę telefonu do ręki i gdzieś zadzwonił.

Po minucie San Lang wrócił do nas i powiedział:

- Dobrze trafiliśmy. Mój towarzysz podróży domyślił się, że mogę go tu szukać i dlatego wynajął pokój. Chodźmy wszyscy na górę, przedstawię was.

Byłem zdziwiony tą propozycją, ale moja ciekawość była silniejsza, więc od razu się zgodziłem. Quan Yizhen nie zastanawiał się nad tym, tylko popłynął jak to się mówi "z falą" i już po chwili oraz jeździe 17 pięter w górę staliśmy przed ogromnymi drzwiami do położonego na najwyższym piętrze apartamentu.

Dopiero teraz zwątpiłem, czy wypada mi przychodzić w odwiedziny do takiego luksusowego miejsca, a mój umysł głośno pytał: Kim jest San Lang?

Nie dane mi było dłużej o tym myśleć i się wahać, bo jak tylko stanęliśmy we trójkę, to drzwi się otworzyły i przywitała nas niecodziennie ubrana kobieta. Jej szaty przypominały strój San Langa: miały podobny krój i materiał, ale były bardziej kobiece, mniej praktyczne. Zewnętrza szata miła barwę głębokiej zieleni świeżej trawy, a wewnętrzna była bardzo jasna, prawie biała, ale także miała jadeitowy odcień. Jakby coś ją zafarbowało, ale kolor był naprawdę piękny. Obie tkaniny idealnie ze sobą harmonizowały. W długie, zawinięte przy głowie włosy wpięła dwie ozdobne szpilki zakończone kilkucentymetrowymi sznureczkami z szafirową ozdobą.

- Witajcie - powiedziała miłym dla ucha czystym głosem i uśmiechnęła się przyjaźnie. Gestem dłoni zrobiła ruch, zapraszając nas do środka. - Proszę, wejdźcie.

Apartament był ogromny, jasny i słoneczny. Światło padało z całej ściany, która zapełniona była oknami jedno przy drugim. Dawało to niesamowity efekt, zawłaszcza dla mnie, który większą część swojego życia spędził w ciemnościach. Przez chwilę zastanawiałem się ile moich mieszkań by się tutaj zmieściło, ale po prostu nie mogłem tego zliczyć.

Wszedłem zaraz za Quan Yizhenem, a ostatni - San Lang zamknął za nami drzwi. Starałem się zachowywać kulturalnie, dlatego stałem w miejscu, nie wiedząc gdzie mam pójść i czy w ogóle mogę. Rzadko, a może raczej nigdy nie byłem w tak ekskluzywnym miejscu i nie chciałem jako znajomy San Langa wypaść źle w oczach jego opiekuna, a raczej powinienem powiedzieć opiekunki.

Jednak nauczono mnie, że idąc do kogoś nieznajomego w gości, należy się przywitać, więc od tego zacząłem.

- Dzień dobry, nazywam się Xie Lian - odezwałem się, stając przed kobietą. - Proszę wybaczyć za to niespodziewane najście, ale chcieliśmy się upewnić, że San Lang na pewno bezpiecznie do pani trafi.

Osoba odziana w zieleń patrzyła na mnie z lekkim uśmiechem. Potem przeniosła wzrok na Quan Yizhena, który bez skrępowania chodził po całym pokoju, szczególnie przyglądając się panoramicznym szybom i widokowi za oknem.

Widząc to, dodałem:

- To mój przyjaciel, Quan Yizhen. Bardzo przepraszam jeśli jego zachowanie panią uraża, ale to chłopak o ogromnej energii i nie potrafi usiedzieć w jednym miejscu.

- Gege - odezwał się San Lang i stanął koło mnie - nie musisz za nic i za nikogo przepraszać.

- San Lang - wróciłem się do chłopaka - jesteśmy u kogoś w gościach, czasami nie wypada... - Przerwałem, bo poczułem na swoich dłoniach ciepło. Obróciłem wzrok i zauważyłem, że to kobieta chwyciła moją rękę w obie dłonie i uśmiechnęła się w końcu odrobinę szerzej.

Deszczowy dzień || HuaLian ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz