Rozdział 34

917 142 110
                                    

POV Demon Prastarego Lasu

Patrzyłem na niego.

- ... (Całował ducha)

Patrzyłem na niego.

- ... (Rozmawiał ze swoją kapłanką)

Patrzyłem na niego.

- ... (Znów całował tego ducha)

Patrzyłem na niego.

- ... (!!!)

Ile jeszcze każesz mi na siebie czekać!?

Cierpliwie czekałem, aż skończy miażdżyć się ze swoim ukochanym królem i rozmawiać z kwiatową kapłanką oraz jednym z dawnych generałów.

Ilekroć widziałem tego ostatniego, to zawsze chodził w tej dziwnej masce. Wiem że inni się go obawiali, zwali Zabójcą i unikali jak ognia. Jednak dla mnie wyzwanie stanowił jedynie ten człowiek, który właśnie obrócił się w moją stronę i jak zawsze ciepło uśmiechnął.

- Dawno się nie widzieliśmy, mój Xiao Shen*.

(Xiao Shen* - dosł. xiao - mały, shen - dobry duch/siła ponadnaturalna przychylna człowiekowi)

- Witaj, Xie Lianie.

Uniósł lekko brwi.

- Oho, już mnie nie nazywasz jak dawniej?

- Myślę, że teraz jestem znacznie silniejszy od ciebie, więc daruję sobie te uprzejmości. 

Byłem pewny swoich umiejętności. To, co istniało między nami dawno temu, nie miało teraz znaczenia. Tym razem, jeśli użyję wszystkiego, czego się nauczyłem, ten mężczyzna nie będzie dla mnie żadnym przeciwnikiem.

A miałem naprawdę mnóstwo czasu na opanowanie czterech żywiołów i nawet stworzenie nowych zaklęć. Łatami każdego dnia trenowałem i trenowałem, więc co może mi zrobić ta istota uśpiona przez ponad tysiąc lat? Z takim słabym, ludzkim ciałem? Co może? Nic. Tak samo nic jak ten jego Najwyższy Król Duchów, który też stracił swoje moce i był teraz nawet bardziej ludzki od Xie Liana.

Obaj nie byli dla mnie żadnym zagrożeniem. Nikt w całym tym przeklętym Mieście Duchów również, więc w końcu z nim skończę, raz na zawsze.

Nie zależało mi na tym jakoś specjalnie, ale mam dość bezczynności i siedzenia samotnie w lesie. Czekając.

Dziś w końcu cię pokonam i zobaczysz jak to jest, klęcząc przed kimś w poczuciu bezsilności.

- Trenowałeś codziennie? - zapytał mnie, posyłając niedowierzające spojrzenie.

- En.

- Brawo. Zawsze ci powtarzałem, że codzienna praktyka zrobi z ciebie prawdziwego wojownika! - Zaśmiał się.

Odkąd go poznałem, nic się nie zmienił. Nadal żartował i cały czas się uśmiechał, jakbym... jakbym był normalną istotą.

- Miałem bardzo dużo czasu, żeby dopracować wszystkie moje techniki do perfekcji.

Nie starałem się chwalić, ale chciałem go ostrzec. Wiedział, że takie rzeczy zawsze traktowałem poważnie.

- W tamtym lesie? - zapytał, jakby to miało znaczenie.

- Teraz to mój las.

Potarł dłonią skroń.

- Nie czułeś się tam samotny? - zagadnął, jakby naprawdę go to obchodziło. - Nie raz ci proponowałem, żebyś przeniósł się do nas, do Miasta Duchów.

Deszczowy dzień || HuaLian ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz