*3 dni później*
Siedziałem u siebie w domu czytając jakąś książkę pożyczoną od Draco. Po sytuacji sprzed kilku dni nasza relacja nie uległa zmianie, a się nawet polepszyła i ustaliliśmy że będziemy taką jakby "parą na próbę". Kończąc już kolejny rozdział usłyszałem pukanie do drzwi. Niechętnie wstałem i udałem się żeby otworzyć osobie która się do mnie dobija. Uchyliłem lekko drzwi dostrzegając Draco po czym od razu go wpuściłem.
- Co tutaj robisz? I co się stało? - zapytałem widząc jak chłopak jest cały czerwony a w jego oczach zbierają się łzy.
- Fenrir...był w... - mówił blondyn nie mogąc złapać wdechu. Położyłem ręce na jego ramionach a on starał się uspokoić.
- Dobra, o co chodzi? - zapytałem spokojnie
- Fenrir Greyback był u mnie w domu, chciał porozmawiać z ojcem i ze mną więc niechętnie się zgodziłem. Śmierciożercy. Oni znaleźli jakiś sposób na ponowne wskrzeszenie Voldemorta, ale to może zająć miesiące a nawet lata. Chyba dlatego bolała cie blizna. - wytłumaczył blondyn przytulając mnie.
- Wiedzą że tutaj jesteś? - zapytałem podejrzliwie wtulając się w klatkę piersiową blondyna.
- Nie, nic im nie mówiłem bo się bałem że mogą zrobić ci krzywdę - mruknął blondyn przytulając mnie mocniej. Uśmiechnąłem się niezauważalnie przymykając powieki.
- Przecież zniszczyłem wszystkie horcruxy a zaklęcia wskrzeszenie nie ma - powiedziałem w końcu odsuwając się od blondyna wpatrując się w jego szare tęczówki.
- Zaklęcia może nie ma, ale podczas gdy przeszukiwali mieszkanie starego czarodzieja znaleźli jakąś księgę i była tam receptura powodująca wskrzeszenie - oznajmił Draco kierując się do salonu. Chłopak usiadł na kanapie i poklepał miejsce obok siebie żebym usiadł, lecz pokręciłem przecząco głową stojąc dalej.
Po chwili namysłu jednak postanowiłem usiąść obok. Odrazu gdy to zrobiłem Draco objął mnie i posadził na swoich kolanach. Popatrzałem na niego krzywo ale nic nie zrobiłem z faktem że siedzę na nim. Wtuliłem się w zagłębienie jego szyi po czym zacząłem obmyślać co może teraz robić Greyback. Mógł robić teraz wszystko. Tworzyć plan jak szybko podczas pełni przemienić ludzi w wilkołaków. Zbierać na nowo grupę śmierciożerców. Szukać składników potrzebnych do wskrzeszenia Lorda.
Przymknąłem oczy próbując się rozluźnić. Niestety spiąłem się bardziej gdy poczułem zimną dłoń blondyna wsuwającą się pod moją koszulke. Otworzyłem oczy i spojrzałem na blondyna. Nie spodziewałem się że mogę zauważyć jak w jego oczach zbierają się łzy.
- Jak myślisz, czeka nas coś gorszego niż rok temu? - zapytał chłopak zamykając oczy. Głośno westchnąłem łapiąc go za rękę.
- Myślę że to straszna głupota żeby przywrócić Voldemorta do żywych. Całkiem niedawno w końcu się go pozbyliśmy, a teraz ci idioci chcą znowu żeby świat czarodziejów pogrążył się w strachu - oznajmiłem spokojnie patrząc jak łza zjeżdża po poliku Dracona. - A ty nie bądź baba i nie płacz, nic się nie stanie.
- Łatwo ci mówić, w końcu byłeś wybrańcem, a ja nie miałem wyboru i musiałem zostać tym kim byłem - mruknął blondyn wtulając się we mnie bardziej.
Nagle usłyszałem pukanie do drzwi. Zszedłem z chłopaka i skierowałem się do drzwi. Otworzyłem je bez zastanowienia czego pożałowałem. Przede mną znajdował się Fenrir Greyback wraz z jakimś mężczyzną który celował we mnie różdżką. Rzucił na mnie zaklecie które uniemożliwiło mi mowę. Zaczęli wchodzić do mieszkania, a gdy byłem za nimi wyciągnąłem różdżke z kieszeni i starałem się rzucić jakiekolwiek zaklęcie niewerbalne. Niestety gdy już z mojej różdżki wystrzeliły iskry, mężczyzna odwrócił się i zabrał mi natychmiastowo różdżke.
W tej chwili obawiałem się tylko tego, jakie kłopoty może mieć przez to Draco. Nie liczyłem się ja, liczył się on, lecz kiedy usłyszałem głośne 'pyk' ulżyło mi przez myśl że to Draco mógł się teleportować. Spojrzałem na pobliski blat w kuchni zauważając swoją różdżke. Upewniając się że wilkołak i czarodziej nie zwracają na mnie uwagi, chwyciłem swoją różdżke po czym rzuciłem na siebie zaklęcie niewerbalne dzięki któremu poprzednio rzucone przestało działać i mogłem normalnie mówić. Nie chcąc mieć więcej problemów, uciekłem z miejsca w którym przed chwilą byłem.
Myślałem nad miejscem w którym mógłby być teraz Draco ale nic mi nie przychodziło do głowy. Chodziłem w strachu co chwilę się odwracając za siebie, upewniając się że nikt za mną nie idzie. Kiedy byłem już wystarczająco daleko od domu, trochę się uspokoiłem i myślałem nad tym co teraz powinienem zrobić, oraz gdzie mógłbym się zatrzymać. Pierwsze co mi przeszło przez myśl to był dom Syriusza na Grimmauld Place 12, który stał pusty a przecież tak jakby należał do mnie, tak samo jak skrzat Stworek którego dawno nie wzywałem, bo nie miałem potrzeby.
- Stworku - szepnąłem rozglądając się wokół siebie czy przypadkiem nikogo nie ma. Zanim się odwróciłem przede mną stał skrzat.
- Stworek zrobi, co pan zechce - powiedział swoim zachrypniętym głosem skrzat wycierając nos swoją brudna szmatą robiącą za odzież.
- Stworku, czy dom Syriusza jest pusty i bezpieczny? - zapytałem spokojnie patrząc się na skrzata, jakby był moim ostatnim zbawieniem.
- Oczywiście, Stworek był w domu Pana Blacka, Stworek pilnował wszystkiego i starał się utrzymać dom w porządku - oznajmił dumny z siebie skrzat lustrując mnie swoimi dużymi oczami. Po bitwie o Hogwart, skrzat był dla mnie o wiele bardziej milszy. Poza tym słyszałem jak wykrzykiwał moje imię i imię Regulusa - brata Syriusza - kiedy bronił zamku.
- Zabierz mnie tam - powiedziałem pewnie po czym poczułem jak Stworek łapie mnie za nogę.
Po chwili poprzez teleportacji znaleźliśmy się na Grimmauld Place 12. Stworek miał rację, dbał o ten dom jakby to było jakieś muzeum. Dużo się tutaj nie zmieniło, oprócz braku kurzu i zabrudzonych ścian które teraz były czyste. Usłyszałem krzyk obrazu matki Syriusza, Wulbargi Black, która jak zawsze krzyczała jakieś obelgi.
Podziękowałem Stworkowi za to że pomógł mi się tutaj dostać, po czym zacząłem krążyć po domu przejęty. Weszłem na najwyższe piętro na którym znajdywały się tylko dwie sypialnie - Regulusa i Syriusza. Weszłem bez zastanowienia do pokoju ojca chrzestnego, rozglądając się po nim. Chwyciłem fotografie na którym byli Huncwoci. Pomimo że już widziałem to zdjęcie, poczułem jak robi mi się smutno, że żadnej z tych osób już nie zobaczę. No dobra akurat z powodu Pettigrew'a się cieszyłem.
Usiadłem na jego łóżku rozglądając się po pokoju. Nie mogłem zaprzeczyć, Syriusz był odważny. Cały pokój miał barwy Gryffindoru. Na ścianach były porozwieszane plakaty motorów oraz (bardzo byłem dumny z Syriusza za aż taką wielką odwagę) plakaty z mugolskimi dziewczynami w bikini. Było też dużo innych zdjęć oraz listów, które należały do huncwotow kiedy pisali do siebie w wakacje. Najwięcej listów było od Remusa oraz od mojego ojca, który w prawie każdym naśmiewał się z Syriusza lub pisał o tym jaka to mama jest piękna.
Wystraszyłem się gdy usłyszałem znowu głośne 'pyk' i krzyki Stworka dobiegające z parteru. Wyjąłem swoją różdżke i zachowywując powagę żeby móc zaatakować w razie niebezpieczeństwa, zeszlem na dół powoli na schodach. Ku mojej uldze, nie był to jakiś nieproszony gość, tylko Hermiona wraz z Draco. Niestety pojawił się również Ron z tą swoją Lavender, która niewiem po co tutaj była.
_________
Rozdział pisany na szybko. Ogólnie to niewiedzialam co dalej począć z nimi więc dałam te 3 dni później ❤️✨
CZYTASZ
Under Hate| Drarry | ZAWIESZONE
FanficMinął niecały rok od II wojny o Hogwart. Losy trójki Gryfonów podzieliły się i mogą polegać tylko na sobie. Ron Weasley po wojnie postanowił ułożyć swoje życie z Lavender Brown, Hermiona Granger została zatrudniona w Ministerswie Magii w Departamenc...