Rozdział 19.

302 18 4
                                    

Minęło dopiero kilka godzin, a czułem się jakby minęło kilka dni. Czas leciał znacznie wolniej, niż mógłbym myśleć. Dziwnym uczuciem było spotkać swoich rodziców, którzy mają po 16 lat i są niewiele młodsi ode mnie. Wspólnie postanowiliśmy, że nie będę się do nich zwracał słowami "mamo" "tato", a poprostu po imieniu.

Udało mi się nawet dojść do porozumienia z innymi członkami. Okazało się również że bliźniacy Prewett z charakteru są bardzo podobni do Freda i George'a.

Właśnie siedzieliśmy wszyscy w domu Syriusza i próbujemy dojść do tego, jakim cudem mógłbym cofnąć się w czasie, bo przecież wszystkie zmieniacze czasu z mojej teraźniejszości zostały zniszczone.

- Słuchaj Harry, zanim cię tutaj do nas przywiało, stało się coś dziwnego? - zapytała Lily siedząc obok Jamesa który co chwilę robił jakieś dziwne minki do Syriusza.

- No, raczej to nie... Chociaż, zanim dotarłem do zamku byłem w małym miasteczku. Zachciało mi się pić więc poszłem do małego sklepiku, w którym stała kobieta, kupując wodę powiedziała że nadchodzi koniec - odpowiedziałem rudowłosej patrząc się na Petera z chęcią zabicia go tu i teraz.

- Myślicie, że przez wypicie wody mógł się przenieść w czasie? - zapytała rudowłosa inne osoby. Kilka osób tylko wzruszyło ramionami, a niektóre potwierdzili. - No to mamy wytłumaczenie.

- Musimy znaleźć jakiś sposób, żebym mógł wrócić do siebie, muszę pomoc przyjaciołom - powiedziałem patrząc na wszystkich po kolei.

- A co się takiego dzieje, że musisz wracać? - zapytał Syriusz patrząc na mnie z szerokim uśmiechem, przy okazji przeczesując włosy dłonią.

- Ludzie Voldemorta planują go wskrzesić, minął jakiś rok od kiedy go już nie ma, a teraz historia ma się powtórzyć - wytłumaczyłem w skrócie.

Wszyscy ucichli. Było widać że boją się jego imienia, jak i samego wspominania. W sumie jest możliwość, że on w tym roku jeszcze żyje oraz mógłby teraz tutaj przyjść i nas pozabijać.

- Mam pomysł - powiedział z entuzjazmem James patrząc na wszystkich, w szczególności na Syriusza.

- Nie zgadzam się, twój pomysł napewno nie wypali - powiedział oschle Severus patrząc się na niego surowo.

- Ale dajcie mi to wytłumaczyć! Harry mógłby użyć zmieniacza czasu, żeby wrócić do siebie - powiedział okularnik wstając z miejsca.

- Czy przypadkiem zmieniacz czasu nie cofa czasu? - zapytała Marlena McKinnon przyglądając się James'owi.

- Owszem działa, ale jakbyśmy znaleźli jakiś sposób by go trochę podrasować, żeby mógł cofać się ale do przodu, wtedy Harry mógłby wrócić i uratować swoją teraźniejszość - wytłumaczył chłopak patrząc się na mnie z szerokim uśmiechem, przez który zrobiło mi się ciepło na sercu.

- W końcu mówisz z sensem Rogaczu - oznajmił zadziornie Remus opierając głowę na ramieniu Syriusza.

- Ja zawsze mówię z sensem! - wykrzyknął zbulwersowany huncwot pokazując mu środkowego palca.

Tak więc postanowiliśmy wprowadzić plan James'a w życie. Niestety nie był on zbytnio łatwy, ponieważ najpierw powinniśmy skądś ten zmieniacz czasu dostać. Okazało się, że Dumbledore ma jeden egzemplarz zmieniacza który mógłby nam podarować. Był on bardzo podobny do tego, który Hermiona dostała od Mcgonagall.

Teraz przed nami była najcięższa rzecz. Przekształcić go tak, aby mógł mnie przenieść do przodu w czasie, zamiast do tyłu. Szukaliśmy dosłownie we wszystkich książkach, niestety bez rezultatów. Powoli traciłem nadzieję, że mógłbym wrócić do domu.

- Słuchajcie, takim szukaniem nic nie osiągniemy. Będziemy musieli się podzielić na dwie grupy. Jedna zmierzy do Hogwartu i tam będzie szukać, a druga natomiast uda się do Ministerstwa. Wiem że to ryzykowne, ale musimy spróbować - powiedziała Lily do wszystkich spokojnie, lecz w jej oczach było widać strach.

- Jeśli Vol... sami - wiecie - kto, nas złapie to już po nas - powiedziała wystraszona McKinnon.

Bez zastanowienia podeszłem do niej i położyłem dłoń na jej ramieniu. Uśmiechnąłem się ciepło po czym zwróciłem się do wszystkich.

- Słuchajcie... - wtedy przypomniały mi się słowa Hermiony - moja przyjaciółka powiedziała mi kiedy, że strach przed imieniem zwiększa strach przed tym kto je nosi, nie bójcie się używać jego imienia, dobrze wiecie, że jego imię to Voldemort

- Masz racje Harry...- powiedziała miło Marlena uśmiechając się - musimy walczyć z Voldemortem, musimy go pokonać, tak więc popieram plan Lily!

Wtem wszyscy się zgodzili na plan rudowłosej. Podzieliliśmy się na dwie grupy tak jak wspominała ruda i wyruszyliśmy. Byłem w grupie zmierzającej do Ministerstwa, co trochę mnie wystraszyło. Miałem szczęście, bo byłem razem z Syriuszem, Remusem i Jamesem. Reszta z grupy jakoś mało mnie obchodziła, a w szczególności Peter.

Byliśmy już tylko jedną przecznice od wejścia do Ministerstwa, kiedy zza rogu wyszła zakapturzona postać z różdżką w ręku. Zaczęliśmy się powoli cofać, po czym weszliśmy do jakiejś klatki.

- Musimy jakoś go ominąć - powiedział Remus patrząc się na nas. Nagle jego uwagę przykuło coś za nami, a bardziej to ktoś.

Odwróciliśmy się i zauważyliśmy małą dziewczynę siedzącą pod ścianą. Miała bladą skórę, błyszczące ciemne włosy oraz fioletowe włosy do ramion. Widać że była zmarznięta. Podeszłem do niej powoli.

- Co tutaj robisz? - zapytałem miło, a ta tylko spojrzała na mnie i się lekko uśmiechnęła.

- Czekam na rodziców... - odpowiedziała. Słychać było w jej głosie przerażenie.

- Jak się nazywasz? - znowu zadałem pytanie, myśląc że mógłbym jej jakoś pomóc.

- Tonks...Nimfadora Tonks - odpowiedziała, a ja po usłyszeniu tych słów rozszerzyłem oczy w zdziwieniu i zamilkłem.

- Coś nie tak Harry? - zapytał Syriusz. Spojrzałem na niego i pokiwałem głową, że wszystko ok.

Usłyszałem skrzypienie drzwi, a później kroki schodzące z górnego piętra. Wyciągnąłem różdżke, cicho podchodząc do schodów. Zauważyłem że powolnym krokiem schodzą dwie osoby. Tonks nagle szybko się podniosła i wbiegła po schodach, przytulając postacie.

- Kim jesteście? - usłyszałem męski głos z góry. Spojrzałem na innych, którzy również stali z różdżkami. Powoli weszłem po schodach, rozmyślając co powiedzieć.

- Jestem tylko Harry, myśleliśmy że Nim...tej dziewczynce coś się stało - odpowiedziałem stojąc przed dwoma osobnikami.

- Myśleliśmy? Czyli jest was więcej? Mniejsza z tym, dziękuję że martwiliście się o naszą córkę - powiedział z uśmiechem mężczyzna.

- Mam małe pytanie, wiedzą państwo jak w bezpieczny sposób dostać się do biblioteki w Ministerswie? - zapytałem patrząc się na nich.

- Oczywiście że wiemy, możemy wam pokazać ale to będzie ryzykowne - odpowiedziała kobieta głaszcząc po głowie Nimfadore. Usłyszeliśmy kroki, które jak się okazało należały do pozostałych osób które były ze mną.

- Zrobimy wszystko żeby się tam dostać - powiedziałem pewnie, po czym wszyscy poszliśmy za państwem Tonks.

Under Hate| Drarry | ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz