Rozdział 16.

369 19 8
                                    

- Co ona tutaj robi? - zapytałem oschle patrząc na Lavender.

- Nie chciała zostawiać Rona, więc wybrała się z nami - odpowiedziała Hermiona najwyraźniej niezadowolona z tego.

- Przecież wiecie że nikt nie może się dowiedzieć o tym miejscu - warknąłem dalej patrząc na Brown która była niezbyt przejęta. - Dobra nieważne, skąd wiedzieliście że tutaj jestem?

- Gdy Draco teleportował się do mnie do mieszkania i powiedział co się stało, to od razu to miejsce przyszło mi do głowy. - odpowiedziała Hermiona.

Popatrzałem na Draco który tylko przysłuchiwał się nam nic nie mówiąc. Kiedy blondyn również popatrzał na mnie podszedłem do niego, po czym przytuliłem mocno.

- Czekaj co tu się... - zaczął Ron, chyba niewiedząc czemu przytulam Dracona, lecz nie dokończył bo Hermiona zatkała mu ręką buzie, po chwili tłumacząc mu wszystko.

Żeby załagodzić sytuację, postanowiłem przygotować wszystkim herbatę, po czym pogadać o tym co się dzieje i jakie plany mają śmierciożercy. Wszyscy byli zaskoczeni i zdawali sobie sprawę co się stanie jeśli Voldemort powróci. Usiedliśmy wszyscy przy jednym stole.

- Po pierwsze, nikt nie może się dowiedzieć o czym tutaj będziemy rozmawiać, ani o tym gdzie się znajduje - mówiąc to spojrzałem się na Lavender, która pokiwała głową na znak zrozumienia.

- Po drugie, musimy ustalić co zrobić aby śmierciożercy nie mogli nas znaleźć.

- Ale jak chcesz to zrobić, oni mogą być wszędzie, mogą być na każdym roku a my nawet możemy nie wiedzieć czy to jest śmierciożerca, mugol czy też jakiś czarodziej - powiedział Draco obracając ciepły kubek z herbatą w dłoniach.

- Dlatego będzie najlepiej abyśmy się zbytnio nie wychylali, dopóki się nie dowiem jaki dokładnie plan ma Greyback, oraz dopóki mu nie przerwę tego co robi - oznajmiłem chłodno patrząc się na swój napój.

- Czy dobrze zrozumiałam? Chcesz zrobić to sam? - zapytała Hermiona dziwnie się na mnie patrząc, a z końca stołu usłyszałem dziwne westchnienie Lavender.

- Nie chce żebyście mieli problemy, chciałbym abyście zosta...

- Nie ma mowy, sam tego nie zrobisz! - wrzasnęła Hermiona wstając gwałtownie z miejsca, ale kiedy zauważyła jak wszyscy się na nią patrzymy, usiadła - Chodzi o to, że nie pozwolimy Ci samemu tego zrobisz, dobrze wiesz co się działo rok temu, gdybyś był sam nie dałbyś sobie rady - wytłumaczyła.

Niestety w tym co mówiła Hermiona było sporo prawdy. Nie mógłbym sam sobie z tym poradzić, ale nie mogłem narażać innych.

- Mon Ron, Ty świntusku! - krzyknęła nagle Lavender. Wszyscy obrócili się w trone Rona i Lavender, która teraz się śmiała.

- Moglibyście się ogarnąć? Jak nie chcecie tu być to wypad za drzwi, wymarzemy wam pamięć i będzie wszystko dobrze - oznajmił Draco wstając i celując w nich różdżką. Złapałem go za rękę i poprowadziłem na dół żeby usiadł.

- Będziemy musieli się tutaj ukrywać cały czas? - zapytała Lavender piskliwym głosem patrząc na mnie.

- Myślę że ta... - zacząłem

- Przecież ja jestem umówiona na paznokcie! Nie mogę tego przełożyć - przerwała mi zaczerwieniona dziewczyna pokazując swoje dłonie.

- Ważniejsze są dla ciebie paznokcie czy życie? - zapytała Hermiona nie patrząc się na dziewczynę, tylko na mnie.

Właśnie tym zapytaniem, najbardziej dopiekła Hermiona. Lavender nie wiedziała co odpowiedzieć, więc wstała i udała się do wyjścia ciągnąc za sobą Rona, który wydawał się trochę zdezorientowany.

- No to jest nas mniej - mruknął Draco rozkładając się na krześle, kładąc nogi na stół. Spojrzałem na niego szturchając go łokciem w ramie.

- Ja muszę iść do Ministerstwa, spokojnie Harry, nikt się nie dowie o twoich przypuszczeniach - ostrzegła Hermiona wstając z miejsca, zmierzając do drzwi. - Mam nadzieję że wszystko będzie dobrze - oznajmiła i wyszła zamykając za sobą drzwi.

Kiedy Hermiona wyszła rzuciłem wraz z Draco zaklęcia zabezpieczające, żeby nikt nie mógł tutaj wejść.

- Dziwnie się czuje, myśląc że historia może się powtórzyć - mruknąłem siadając obok Draco przy stole.

- Kto by się nie czuł dziwnie. Każdy kto o tym wie napewno się obawia, mam nadzieję że to tylko jakieś głupie żarty - powiedział Draco.

- Głupie żarty? Przecież oni byli u mnie w domu. Atakowali mnie, więc to napewno nie są żarty - oznajmiłem poważnie, po czym poczułem dłonie na udach.

- Daj spokój, wszystko będzie dobrze napewno, w końcu rok temu ci się udało - powiedział spokojnie blondyn całując mnie w skroń, zjeżdżając pocałunkami na policzek, potem na usta. Mimowolnie objąłem go wokół szyi zatapiając dłonie w jego włosach.

Draco niespodziewanie przeszedł z ust na szyję, wydobywając ze mnie głośne westchnięcie. Oddech mi z każdą chwilą przyspieszał, czując jak będę miał na sobie malinki przez tego gamonia. Złapałem go mocniej za włosy, chowając w nich twarz.

Nagle chłopak przestał i wstał ze swojego miejsca podając mi rękę. Nie wiedząc o co mu chodzi podałem dłoń, po czym wstałem z miejsca. Blondyn pociągnął mnie za sobą kierując się do jakiś drzwi. Otworzył je po czym wraz ze mną wszedł do środka.

Nie zdążyłem się rozejrzeć, bo od razu zostałem popchnięty na coś miękkiego. Draco usiadł pomiędzy moimi nogami, całując mnie na szyi. Złapałem go za plecy oddychając ciężko. Już wiedziałem co będzie się dziać.

___________________

No więc rozdział nie jest jakoś bardzo dopracowany bo się mega spieszyłam.
Oraz mam pytanie

Zrobić w następnym rozdziale kontynuację tego co się działo (segzy) czy poprostu to ominąć?

Miłego dnia/wieczoru ❤️✨

Under Hate| Drarry | ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz