Rozdział 20

941 58 1
                                    

   - To jedyny motel w okolicy, który zechciał przyjąć taką bandę. - Obracam się przodem do trenera, trzymającego klucze od pokoi. - Będziecie spać w dwójkach. Wybierzcie mądrze. I żadnych perwersyjnych ekscesów! - Dodaje, gdy uczniowie przejmują od niego breloki, ruszając w stronę budynku. - Trzymajcie łapy przy sobie! A wy... - Spogląda na naszą piątkę. - Nie wiem jakim cudem jest was o jedno za dużo, ale przez to ktoś ląduje sam. - Rzuca w naszą stronę pozostałe klucze i rusza w stronę budynku.

   Chłopaki niemal od razu ruszają do motelu. Razem z Allison chcemy podążyć ich śladem, lecz powstrzymuje nas zachowanie Martin

   - Lydia? - Obie obracamy się przodem do rudej. - Coś nie tak?

   - Nie podoba mi się to miejsce - oznajmia, przyglądając się neonowi zdobiącemu ścianę.

   - Chyba nikomu się nie podoba - rzucam, lekko się uśmiechając.

   - Nie powinnaś spać sama - mówi, powoli ruszając w naszą stronę.

   - To tylko jedna noc - odpowiadam, poprawiając torebkę.

   - W jedną noc dużo się może zdarzyć.



   - Artemis?

   Obracam się w stronę głosu, po chwili dostrzegając Allison i Lydię. Kręcę głową, próbując sobie przypomnieć, co ja tutaj robię. Rozglądam się, wokół dostrzegając tylko barierki i drzwi prowadzące do pozostałych pokoi. Jakim cudem znalazłam się na korytarzu?

   - Co ty tutaj robisz? - Głos Lydii przepełnia podejrzliwość i o dziwo strach.

   - Zamyśliłam się - odpowiadam bez zastanowienia. - Chciałam się przewietrzyć i doszłam aż tutaj. - Marszczę brwi. - A wy, co tu robicie?

   - W tym pokoju ktoś przed chwilą się zastrzelił - odpowiada i bez namysłu wchodzi do pomieszczenia.

   Wymieniam z łowczynią zaniepokojone spojrzenia i razem, powoli ruszamy za rudowłosą. Ostrożnie stawiam kroki, nie wiedząc, czego mogę spodziewać się w ciemności, gdy nagle całe wnętrze pochłania jasne światło.

   Mrugam, starając się przyzwyczaić oczy do jasności. Po chwili mam przed sobą mnóstwo sprzętu do przeprowadzania remontu. Odrywam wzrok od farb, momentalnie przenosząc go na Lydię. Wydaje się być roztrzęsiona.

   - To na pewno tu - mamrocze, ruszając w głąb pokoju.

   - O czym ty mówisz? - Zupełnie nie rozumiem o co jej chodzi.

   - Był tu chłopak z dziewczyną. - Bierze głęboki wdech. - Mieli młode głosy. Byli tu. Słyszałam strzały - szepcze, błagalnie spoglądając na przyjaciółkę.

   - Wierzę ci. - Allison robi krok w jej stronę. - Dużo razem przeszłyśmy i...

   Kierowana impulsem opuszczam pomieszczenie nim którakolwiek z nich zdąży wykonać jakiś ruch. W tym motelu naprawdę jest coś nie tak. Powinniśmy jak najszybciej stąd odjechać, muszę tylko...

   Nagle na kogoś wpadam. Już chcę rzucić szybkie przeprosiny, lecz gdy unoszę wzrok, dostrzegam przed sobą bruneta.

   - Stiles - rzucam z ulgą. Razem na pewno wymyślimy jakiś plan.

   - Temi. - Odgarnia włosy opadające mu na czoło. - Szukam cię od dwudziestu minut.

   Marszczę brwi patrząc na niego z niezrozumieniem.

   - Dlaczego? Coś się stało?

   - Napisałaś do mnie.

   - Do nikogo nie pisałam - odpieram, sięgając do kieszeni. Odblokowuję telefon, drżącymi palcami wyszukując numer chłopaka. Wchodzę w wiadomości i nie wierzę w to, co widzę.

   - Temi?

   Momentalnie chwytam go za dłoń i ciągnę w stronę przydzielonego mi pokoju. Już po chwili zamykam drzwi i opieram się o ich powierzchnię.

   - Mamy problem - rzucam, przecierając twarz dłonią. - Coś jest nie tak z tym motelem.

   Przez chwilę mi się przygląda.

   - Boyd rozbił automat z przekąskami i w ogóle nie reagował na to, co do niego mówiłem, ale myślałem, że po prostu ma gorszy czas.

   Kręcę głową.

   - Lydia słyszy głosy, a ja... - Biorę uspokajający wdech. - Nie pamiętam ostatniej godziny.

   Wyraz twarzy chłopaka od razu się zmienia.

   - Dobrze się czujesz? - Podchodzi bliżej, kładąc mi dłoń na ramieniu.

   - Poza tym, że siedziałam spokojnie w tym pokoju i nagle znalazłam się na korytarzu przy pokoju, z którego Lydia słyszała głosy to tak. - Spoglądam mu prosto w oczy. - Czuję się normalnie. O ile w ogóle mogę to tak nazwać.

   - Nie pamiętasz nic? Kompletnie?

   Kręcę głową.

   - Wiem, że chciałam iść pod prysznic, a potem całkowita pustka. - Czuję dreszcz przechodzący przez całe moje ciało. - Nic takiego nigdy wcześniej mi się nie przydarzyło. Myślisz, że... - zaczynam, lecz przerywa mi dźwięk przychodzącej wiadomości. Stiles niezwłocznie wyciąga swoją komórkę, odczytując treść SMS-a.

   - Dziewczyny chcą z nami porozmawiać. Jak najszybciej.

   - Chodźmy od razu - oznajmiam, napotykając wzrok nastolatka. - Lydia od początku miała złe przeczucia, co do tego miejsca. Musimy czym prędzej się stąd wynieść.

   - Jestem za, ale masz mówić mi wszystko - mówi z powagą. - Jeśli cokolwiek poczujesz czy zobaczysz, masz mi od razu powiedzieć. Nawet jeśli będziemy w trakcie walki z duchami.

   Uśmiecham się lekko, kiwając głową.

   - O wszystkim dowiesz się pierwszy. Obiecuję.

   Brązowooki składa na moim czole delikatny pocałunek i łapiąc mnie za dłoń, wychodzi z pokoju. Niestety zdaję sobie sprawę, że on, tak jak i ja wie, że najgorsze dopiero przed nami. 

It will happenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz