- Wstrząśnienie mózgu, rany kłute, poważnie obrażenia karku i do tego odwodnienie. - Ciocia wciąż nie odrywa wzroku od mojej karty pacjenta. - Nie wierzę, że naprawdę wypisuję cię do domu.
- Nie czuję się źle... - zaczynam, lecz nie daje mi dojść do głosu.
- Leki przeciwbólowe trzeba będzie kiedyś odstawić - mówi, podając mi woreczek pełen pudełeczek z tabletkami. - Pamiętaj, że nie możesz ich brać bez przerwy, a w razie jakichkolwiek problemów masz natychmiast tu przyjechać.
- Któreś z nas przywiezie ją tu nawet gdyby stawiała opór. - Na twarzy Allison pojawia się lekki uśmiech. - Mogę pani to obiecać.
- Wykorzystaj czas, który masz na odpoczynek. Jeśli chcesz jak najszybciej wrócić do tego całego bałaganu powinnaś solidnie wypocząć. Żadnego przemęczania się, zrozumiano?
- Tak. - Wstaję, w duchu dziękując, że nie dopadły mnie zawroty głowy i całuję ją w policzek. - Dziękuję ciociu.
- Dzwoń gdybyś czegoś potrzebowała - rzuca, ruszając w stronę wyjścia na korytarz. - I Artemis - dodaje, zatrzymując się w drzwiach. - Naprawdę proszę cię, żebyś posłuchała tych zaleceń. To dla twojego dobra.
- Postaram się - odpowiadam, unosząc do góry kącik ust.
Kobieta robi to samo, po czym opuszcza salę. Obracam się w stronę Argent, która przygląda mi się z dziwnymi iskierkami w oczach.
- Co? - Pytam, nie wiedząc jak powinnam na to zareagować.
- Nic. - Kręci głową z rozbawieniem, ruszając w stronę drzwi. - Zastanawiam się jak Scott może nic nie zauważać.
Ruszam za nią, uważając, aby nie zderzyć się z ludźmi szybkim krokiem przemierzających korytarze.
- Chyba nie rozumiem.
- Wiesz o czym mówię - rzuca, prowadząc mnie w stronę podziemnego parkingu.
- Allison - próbuję, gdy dalej dąży korytarzem. - Ali - mówię ostrzej.
Brunetka zatrzymuje się, spoglądając na mnie z powagą.
- Naprawdę nie wiem o czym ty mówisz.
- O Stilesie - odpowiada bez wahania, wznawiając chód. Przez chwilę stoję w miejscu zastanawiając się czy chodziło jej o to, o czym myślę, czy zwyczajnie wyolbrzymiam sytuację. Z mętlikiem w głowie podążam za nastolatką. Odzywam się dopiero, gdy dochodzimy do samochodu łowczyni.
- Coś mu się stało? - Pytam, chcąc dowiedzieć się, co miała na myśli. - Nie powiedział mi o czymś, co wydarzyło się pod... - Milknę na chwilę zastanawiając się jakie słowa będą odpowiednie. - Pod moją nieobecność?
- Artemis... - zaczyna, otwierając drzwi od pojazdu. - Trzeba być Scottem, żeby nie zorientować się, że coś między wami jest - dodaje i wsiada do środka.
Przez chwilę staję bez ruchu, wpatrując się w miejsce, w którym przed chwilą stała. Powtarzam w myślach jej słowa i wsiadam do środka.
- To nie tak jak myślisz.
Śmieje się, odpalając silnik.
- Sądzę, że jest dokładnie tak jak myślę. - Uśmiecha się, patrząc w moją stronę.
- Jesteście razem i nikomu nic nie powiedzieliście. Nie mam pojęcia, dlaczego, bo idealnie do siebie pasujecie.
- Nie jesteśmy... - zaczynam, lecz wiem, że to nie będą właściwe słowa. - To skomplikowane.
CZYTASZ
It will happen
FanfictionSpoglądam na chłopaka wieszającego kolejne artykuły na korkowej tablicy. Rozglądam się dookoła, przyglądając się przedmiotom znajdującym się w pokoju. Zorganizowany chaos. Tak od zawsze to nazywa. -Temi. - Na dźwięk swojego imienia z powrotem kie...