Rozchylam powieki, nie rozumiejąc, co się dzieje. Próbuję sobie przypomnieć, zdarzenia sprzed chwili. Spoglądam w dół, dostrzegając kawałek porwanej koszulki. Czy to wszystko tylko mi się śniło?
Unoszę wzrok, rozglądając się dookoła. Przecieram oczy, mając wrażenie, że coś zaburza moją zdolność widzenia. Cały świat wydaje się być wyblakły. Jakby coś zabrało z niego wszystkie żywe kolory. Nie rozumiem tego.
Obracam się, ku swojemu zadowoleniu dostrzegając wokół siebie innych ludzi. Oni też nie wyglądają jednak na normalnych. Każdy z nich rozgląda się wokoło, tak jak ja przed chwilą. Zdają się być zagubieni.
Gdzie ja jestem?
Rozglądam się, próbując rozpoznać jakikolwiek szczegół z otoczenia. Znaleźć wskazówkę, która mogłaby mi powiedzieć, gdzie się znalazłam. W pobliżu dostrzegam jednak tylko sylwetki ludzi i samotne drzewa rosnące w oddali. Wyglądające zupełnie jakby pory roku pozbawiły je wszelkich liści, pozostawiając tylko surowe gałęzie.
Nagle w mojej głowie rozlega się cichy głos. Skanuję wzrokiem otoczenie, szukając osoby, która może być jego źródłem, lecz postaci wciąż pozostają niewzruszone. Do czasu.
Niespodziewanie moje dłonie zaczyna okalać lekka poświata. Unoszę je na wysokość oczu, teraz już zupełnie nie pojmując, co się ze mną dzieje. Trzęsę nimi, mając nadzieję pozbyć się tego czegoś, lecz bezskutecznie. Opuszczam je ze zrezygnowaniem, znów kierując wzrok na otaczające mnie postaci. Wzrok wszystkich jest skupiony na mnie. Wyglądają zupełnie tak, jakbym była jedzeniem, po wielu dniach całkowitej głodówki.
Jak jeden mąż ruszają w moją stronę. Chcę uciec, lecz moje nogi zdają się być przytwierdzone do podłoża. Całkowicie odmawiają mi posłuszeństwa. Robię więc jedyną rzecz, jaka przychodzi mi do głowy.
Wyciągam przed siebie ręce, licząc, że jakimś cudem, uda mi się powstrzymać ten tłum i wtedy wszystko znika. Zostaję sama pośród całkowitej ciemności. Nie wiem, co gorsze. To, czy przebywanie wśród tamtych ludzi. Zachowujących się zupełnie, jakby nie było w nich już życia.
Obracam się na wszystkie strony, próbując dostrzec cokolwiek. Łapię się za głowę, gdy uświadamiam sobie, że zostałam całkowicie sama. Bez żadnych obrazów. Bez żadnych dźwięków. Nie słyszę nawet bicia własnego serca. Dlaczego się tu znalazłam?
Nie wiem ile czasu mija, lecz gdy już mam się poddać i ponownie pozwolić powiekom opaść, wszystko wybucha jasnym blaskiem. Przestrzeń wokół mnie oświetla niebywale jasne światło, a moje żyły zaczyna rozpalać istny żar. Kulę się, czując coraz większy gorąc. Mam wrażenie, że ogień trawi całe moje ciało, choć oczy go nie dostrzegają. Upadam na podłoże, a w moim umyśle pojawia się znajomy szept. Unoszę głowę, gdy mój oddech staje się cięższy i w oddali dostrzegam zarysy postaci. Chcę je prosić, błagać, o to, aby w jakikolwiek sposób zakończyły moje cierpienia, lecz nim zdążę wyciągnąć ku nim dłoń, wszystko na powrót staje się czarne.
CZYTASZ
It will happen
ФанфикSpoglądam na chłopaka wieszającego kolejne artykuły na korkowej tablicy. Rozglądam się dookoła, przyglądając się przedmiotom znajdującym się w pokoju. Zorganizowany chaos. Tak od zawsze to nazywa. -Temi. - Na dźwięk swojego imienia z powrotem kie...