🥀~Był podobny do mnie...~🥀
Perspektywa Rose
Po ciężkiej nocy, obudziłam się około południa. Poczułam się lepiej, kiedy chłopaki się o tym dowiedzieli.
Przeciągnęłam się, żeby rozprostować kości.Rozglądnęłam się po pokoju, chłopaki już wstali.
Poczułam piękny zapach pieczonych tostów. Wstałam i podeszłam w stronę kuchni.
- O ktoś tu wstał. - powiedział uśmiechnięty Dave.
Uśmiechnęłam się w ich stronę, zajmując swoje miejsce przy stole.
Po paru minutach dołączyli do mnie chłopaki z tostami.
- Mamy dla ciebie małą niespodziankę. - powiedział po chwili Luke.
- Jak to? Na prawdę? Nie musieliście....
- Mieliśmy tam jechać później, ale postanowiliśmy, że po tych smutnych wydarzeniach przyspieszymy nasz jeden prezent.
-A-ale...
- Pojedziemy jak zjemy. - oznajmił z szerokim uśmiechem Dave.
- No dobrze, ale na prawdę nie musieliście...
- Postawiliśmy sobie za zadanie, żebyś była szczęśliwa i spełnić twoje marzenia.
- Dziękuję jesteście najlepsi.
Po zjedzeniu śniadania i przebraniu się ruszyliśmy Audi do celu obranego przez chłopaków.
Jechaliśmy dobrą godzinę, jednak i ona nam szybko spadła, ponieważ śpiewaliśmy (znaczy chłopaki) i się wygłupialiśmy.
Kiedy dojechaliśmy nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
Staliśmy przed schroniskiem dla zwierząt. Popatrzyłam na nich z niedowierzaniem.
- A-ale...ale jak.. - nie umiałam wypowiedzieć, żadnego słowa.
- Kiedyś nam wspominałaś, że chciałaś mieć zwierzątko, dlatego pomyśleliśmy, że Ci spełnimy to marzenie...- powiedział James.
Oczy mi się zaszkliły ze szczęścia. To było coś niesamowitego, że o tym pamiętali.
- Dz-ziękuję...ja.. ja nie wiem co powiedzieć...
- Nic nie musisz mówić...chodźmy do środka. - odparł Luke.
Tak jak powiedział razem weszliśmy do środka.
Przy biurku siedziała Pani i coś sprawdzała na komputerze. Podeszliśmy do niej.
- Dzień dobry, szukamy zwierzaka dla naszej siostrzyczki. - powiedział Dave.
- Tak, już... O matko! To wy moja córka jest waszą fanką. Mogłabym zdjęcie i autograf?
- Tak, tylko pomoże nam Pani?
- Pewnie!
Chłopaki zrobili o to o co poprosiła.
- Mogłabym też twój autograf? - spytała po chwili.
- Naprawdę, chcesz mój autograf?
- Pewnie! Jeśli to nie problem...
Z niepewnością dałam jej swój autograf.
- To jakie zwierzątko chcecie? - zapytała.
- Rosi?
- Możemy...zobaczyć pieski...?
- Tak, zapraszam mamy ich mało. Zaledwie dwa. Najwięcej mamy kotów.
Poszliśmy za nią do dwóch boksów. W pierwszym był doberman. Jakoś nigdy za nimi nie przepadałam...,a w drugim był zwinięty w malutką kuleczkę kundelek.
Podeszłam bliżej do niego kucając przy jego klatce. Kundelek wyczuwając moją obecność odwrócił się w moją stronę.
Popatrzył chwilę na mnie, po czym podszedł pomału.- To jest Blacki. Jest u nas od nie dawna jego poprzedni właściciel go bił... Jest spokojny i potulny. Jeszcze do nikogo nie podszedł...
Był podobny do mnie...
- To chyba już wiemy kogo weźmiemy. - powiedział radosny Dave.
- Naprawdę możemy? - spytałam nad w to nie wierząc.
- No pewnie, że tak.
Wstając podeszłam do nich, przytulając każdego z osobna i mówiąc ciche "dziękuję".
- Przyniosę papiery do podpisania. - po tych słowach otworzyła boks, wypuszczając tym samym kundelka.
Kucnęłam i go pogłaskałam. Miał bardzo mięciutką brązową sierść. Był piękny.
- Nie musisz się martwić o smycze i miseczki. Kupiliśmy wszystkie potrzebne rzeczy. - powiedział Luke.
- Bardzo wam dziękuję.
Pani przyniosła nam karty do podpisu oraz karty szczepień. Kiedy wszystko było uzgodnione pożegnaliśmy się z nią.
Wzięłam na ręce Blackiego i ruszyliśmy do Audi.
Moje drugie marzenie się spełniło...
**********
Witajcie.
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Dziękuję bardzo za dawanie gwiazdek i czytanie.💜
![](https://img.wattpad.com/cover/257661605-288-k145401.jpg)
CZYTASZ
"𝐀𝐝𝐨𝐩𝐭𝐨𝐰𝐚𝐧𝐚"
Short StoryDziewczyna, która w swoim życiu dużo przeszła. Czeka, żeby ktoś ją wziął do siebie i obdarował miłością, której nikt nie nauczył. Gdy pojawia się trójka chłopaków w domu dziecka coś się zmieni? Oni tak samo wiele przeżyli, czy będą umieli dać dom po...