🥀~Rozdział 17~🥀

4.7K 138 25
                                    

🥀~Był podobny do mnie...~🥀

Perspektywa Rose

Po ciężkiej nocy, obudziłam się około południa. Poczułam się lepiej, kiedy chłopaki się o tym dowiedzieli.
Przeciągnęłam się, żeby rozprostować kości.

Rozglądnęłam się po pokoju, chłopaki już wstali.

Poczułam piękny zapach pieczonych tostów. Wstałam i podeszłam w stronę kuchni.

- O ktoś tu wstał. - powiedział uśmiechnięty Dave.

Uśmiechnęłam się w ich stronę, zajmując swoje miejsce przy stole.

Po paru minutach dołączyli do mnie chłopaki z tostami.

- Mamy dla ciebie małą niespodziankę. - powiedział po chwili Luke.

- Jak to? Na prawdę? Nie musieliście....

- Mieliśmy tam jechać później, ale postanowiliśmy, że po tych smutnych wydarzeniach przyspieszymy nasz jeden prezent.

-A-ale...

- Pojedziemy jak zjemy. - oznajmił z szerokim uśmiechem Dave.

- No dobrze, ale na prawdę nie musieliście...

- Postawiliśmy sobie za zadanie, żebyś była szczęśliwa i spełnić twoje marzenia.

- Dziękuję jesteście najlepsi.

Po zjedzeniu śniadania i przebraniu się ruszyliśmy Audi do celu obranego przez chłopaków.

Jechaliśmy dobrą godzinę, jednak i ona nam szybko spadła, ponieważ śpiewaliśmy (znaczy chłopaki) i się wygłupialiśmy.

Kiedy dojechaliśmy nie mogłam uwierzyć własnym oczom.

Staliśmy przed schroniskiem dla zwierząt. Popatrzyłam na nich z niedowierzaniem.

- A-ale...ale jak.. - nie umiałam wypowiedzieć, żadnego słowa.

- Kiedyś nam wspominałaś, że chciałaś mieć zwierzątko, dlatego pomyśleliśmy, że Ci spełnimy to marzenie...- powiedział James.

Oczy mi się zaszkliły ze szczęścia. To było coś niesamowitego, że o tym pamiętali.

- Dz-ziękuję...ja.. ja nie wiem co powiedzieć...

- Nic nie musisz mówić...chodźmy do środka. - odparł Luke.

Tak jak powiedział razem weszliśmy do środka.

Przy biurku siedziała Pani i coś sprawdzała na komputerze. Podeszliśmy do niej.

- Dzień dobry, szukamy zwierzaka dla naszej siostrzyczki. - powiedział Dave.

- Tak, już... O matko! To wy moja córka jest waszą fanką. Mogłabym zdjęcie i autograf?

- Tak, tylko pomoże nam Pani?

- Pewnie!

Chłopaki zrobili o to o co poprosiła.

- Mogłabym też twój autograf? - spytała po chwili.

- Naprawdę, chcesz mój autograf?

- Pewnie! Jeśli to nie problem...

Z niepewnością dałam jej swój autograf.

- To jakie zwierzątko chcecie? - zapytała.

- Rosi?

- Możemy...zobaczyć pieski...?

- Tak, zapraszam mamy ich mało. Zaledwie dwa. Najwięcej mamy kotów.

Poszliśmy za nią do dwóch boksów. W pierwszym był doberman. Jakoś nigdy za nimi nie przepadałam...,a w drugim był zwinięty w malutką kuleczkę kundelek.

Podeszłam bliżej do niego kucając przy jego klatce. Kundelek wyczuwając moją obecność odwrócił się w moją stronę.
Popatrzył chwilę na mnie, po czym podszedł pomału.

- To jest Blacki. Jest u nas od nie dawna jego poprzedni właściciel go bił... Jest spokojny i potulny. Jeszcze do nikogo nie podszedł...

Był podobny do mnie...

- To chyba już wiemy kogo weźmiemy. - powiedział radosny Dave.

- Naprawdę możemy? - spytałam nad w to nie wierząc.

- No pewnie, że tak.

Wstając podeszłam do nich, przytulając każdego z osobna i mówiąc ciche "dziękuję".

- Przyniosę papiery do podpisania. - po tych słowach otworzyła boks, wypuszczając tym samym kundelka.

Kucnęłam i go pogłaskałam. Miał bardzo mięciutką brązową sierść. Był piękny.

- Nie musisz się martwić o smycze i miseczki. Kupiliśmy wszystkie potrzebne rzeczy. - powiedział Luke.

- Bardzo wam dziękuję.

Pani przyniosła nam karty do podpisu oraz karty szczepień. Kiedy wszystko było uzgodnione pożegnaliśmy się z nią.

Wzięłam na ręce Blackiego i ruszyliśmy do Audi.

Moje drugie marzenie się spełniło...

**********
Witajcie.
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Dziękuję bardzo za dawanie gwiazdek i czytanie.💜

"𝐀𝐝𝐨𝐩𝐭𝐨𝐰𝐚𝐧𝐚"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz