🥀~Rozdział 33~🥀

3.4K 113 13
                                    

🥀~Moja Rose...~🥀

Perspektywa Nicka

Dzisiaj postanowiłem zadzwonić do Rose prosząc o spotkanie. Nie powiem strasznie się tym denerwowałem.

Co jeśli nie czuję do mnie tego samego co ja?

Odepchnąłem od siebie te myśli. Wyszedłem trochę wcześniej przed umówioną godziną, żeby wszystko przygotować.

Położyłem duży ciepły koc na trawie, do tego koszyk z jedzeniem. Sprawdziłem, czy wszystko w nim jest.

Gotowy czekałem tylko na brunetkę. Chyba pierwszy raz tak mi na kimś zależy. Byłam tylko w jednym związku i na tym się skończyło. Jednak on nie był prawdziwy, bardziej na pokaz.

A Rose jest w ogóle inna od wszystkich. Jest troskliwa, opiekuńcza, dobra...mógłbym tak cały czas wymieniać.

Nie spodziewałem się, że Ian jest jej bratem, chociaż jakby nie patrzeć są podobni do siebie. Znałem się z nim dość dobrze, ale nigdy mi o tym nie powiedział.
Nie dziwiłem się mu, pewnie było mu ciężko. Dobrze, że się odnaleźli.

Spojrzałem na wyświetlacz i już powoli dochodziła godzina spotkania.

Zaczynałem się martwić zawsze przecież przychodziła wcześniej..., ale może to tylko moje urojenia.

Siedziałem już dobre piętnaście minut. Coś było nie tak. Po prostu to czułem.

Nie myśląć długo nad tym postanowiłem do niej zadzwonić.

Jeden sygnał...

Drugi sygnał...

Trzeci sygnał...

Teraz już się zaczynałem martwić. Zawsze ode mnie odbierała. Od razu po pierwszym sygnale.

Spróbowałem jeszcze raz,ale nikt nie odebrał, więc może spróbuje do chłopaków.

Kiedy myślałem, że już nikt nie odbierze, usłyszałem zrozpaczony głos Davea.

- Halo? - po jego głosie już wiedziałem, że coś się stało.

- Dave..czy coś się stało...

- Najbliższy Szpital. Oddział operacyjny. - po tych słowach już nic nie rozumiałem. To nie może być prawda.

Biegiem ruszyłem do mojego domu po samochód.

Kiedy jechałem do szpitala, złamałem chyba z kilkadziesiąt przepisów drogowych.

Gdy byłem pod szpitale, szybko zaparkowałem i wybiegłem z niego.

- Gdzie jest sala operacyjna. - warknąłem. Może zbyt ostro zareagowałem, ale chciałem już tam być.

- A ty niby do kogo i kim jesteś? - popatrzyła na mnie z kpiną

- Rose Walker, jestem.. jestem jej chłopakiem. - nie znoszę kłamać, ale by mnie nie wpuściła.

- Pierwsze piętro korytarzem w lewo. - odwróciła ode mnie wzrok zajmując się znowu jakimiś papierkami.

Powiedziałem ciche "dziękuję" po czym ruszyłem pędem pod skazane miejsce.

Łzy zaczęły mi się lać, kiedy zobaczyłem chłopaków.

Luke siedział opierając się o ścianę z zamkniętymi oczami, tylko policzki wskazywały na to, że płakał.

Dave miał spuszczoną głowę, schowaną w rękach.

James patrzył nie obecnym wzrokiem na drugą ścianę.

Ian miał przyłożone pięści do ściany.

- To wszystko moja wina...- bezsilny osunąłem się na podłogę. Schowałem głowę w kolana i zacząłem najzwyczajniej w świecie płakać. Nie mogę jej stracić. Jest dla mnie wszystkich.

- To nie Twoja wina. - odezwał się chyba Ian.

- Gdyby się z nią nie umówił nie leżałaby teraz tutaj i walczyła o życie.

Moja Rose. Moje szczęście. Moja radość. Mój świat.

**********
Witajcie
Kolejna część dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za dawanie gwiazdek i czytanie. ❤️💜

"𝐀𝐝𝐨𝐩𝐭𝐨𝐰𝐚𝐧𝐚"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz