🥀~To był tylko sen...~🥀
Perspektywa Nicka
- Nie nie nie, to o nie może być prawda. - krzyczałem.
Nagle poczułem jak ktoś mnie szturcha. Podniosłem się do pozycji siedzącej, otwierając załzawione oczy.
- Bracie...
- Co się...
- Strasznie krzyczałeś i... - nagle sobie wszystko przypomniałem.
Nie musiał mi dużo mówić. Wybiegłem z domu jak z procy. To nie może być prawda.
Przekroczyłem prędkość z milion, ale w tamtej chwili mnie to nie obchodziło. Musiałem wiedzieć co z moim szczęściem.
Wbiegłem do szpitala jak opętany, gdy znalazłem się pod właściwą salą, serce prawie mi wyskoczyło z piersi.
Widok, który zobaczyłem, sprawił, że lekko się uspokoiłem.
Nadal tutaj była. Podszedłem do niej i ucałowałem w czoło. To był tylko zły sen.
- Wszystko dobrze Nick? - spytał Luke, który przyszedł z kawą.
- Bałem się, że..że..
- Spokojnie, nic się nie zmieniło, ale jest silna. Nie trzeba wierzyć lekarzom, my wierzymy, że się obudzi.
- Tak samo jak ja. Jest dla mnie najważniejsza. Nie przeżyje tego jak coś się jej stanie.
- Jesteś dobry Nick. Cieszę się, że moja siostrzyczka spotkała Ciebie. Agnes z Tylerem byli. Powiedzieli, żebyś się nie martwił o nauczycieli, wszystko załatwili.
Dobrze mieć przy sobie takich przyjaciół.
- Jak się trzymacie słyszałem, że wydajecie płytę. - zacząłem, siadając na stołku przy brunetce, łapiąc ją za dłoń.
Luke upił łyk kawy, po czym westchnął. - Tak była już wcześniej gotowa. Chcieliśmy sukces świętować z Rose. Bardzo się cieszyła z tego powodu. Pomagała nam wybrać tytuły.
- Rozumiem, a co z kundelkiem?
- Zmizerniał. Nie chcę chodzić na spacery, jedynie tylko po ogrodzie pobiega. Cały dniami leży przy drzwiach. On tak samo jak my się o Rose boi.
- Jest taka niewinna. Taka dobra. Nigdy tego nie zrozumiem, dlaczego tak jest na tym świecie.
- Ja tak samo. Nick naprawdę powinieneś odpocząć. Jak coś się będzie działo, od razu damy Ci znać. Jesteś też naszym przyjacielem i się martwimy o twoje zdrowie. Rose by nie chciała, żebyś zmizerniał.
- Może masz rację... ,ale na pewno dacie znać?
- Tak. No już zmykaj do domu. - machnął ręką.
Pocałowałem jeszcze na pożegnanie brunetkę.
Wyszedłem ze szpitala z lekką ulgą. Była tutaj i walczy,a to najważniejsze. Zanim jeszcze wróciłem do domu wstąpiłem do sklepu z wisiorkami.
Postanowiłem kupić delikatny, złoty z nieskończonością, serduszkiem i koniczynką. Kazałem jeszcze wygrawerować na każdym kształcie słowa, który pokazują jaka jest silna i jak wiele przeszła i jak bardzo jest ważna dla mnie...Zapakowany prezent schowałem w bezpieczne miejsce tak, żeby nie zginął.
Wróciłem do domu, opowiadając wszystko bratu, po czym położyłem się spać.
Czułem, że Rose wróci już do nas. Była to tylko kwestia czasu...
*********
Witajcie
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo dziękuje za dawanie gwiazdek i czytanie.❤️💜
![](https://img.wattpad.com/cover/257661605-288-k145401.jpg)
CZYTASZ
"𝐀𝐝𝐨𝐩𝐭𝐨𝐰𝐚𝐧𝐚"
Short StoryDziewczyna, która w swoim życiu dużo przeszła. Czeka, żeby ktoś ją wziął do siebie i obdarował miłością, której nikt nie nauczył. Gdy pojawia się trójka chłopaków w domu dziecka coś się zmieni? Oni tak samo wiele przeżyli, czy będą umieli dać dom po...