🥀~Rozdział 40~🥀

3.4K 110 13
                                    

🥀~Gotowa wrócić do domu~🥀

Perspektywa Iana

Dzisiaj Rose w końcu wychodzi ze szpitala. Wszyscy się z tego cieszymy, że wróci do domu.

Podjechaliśmy do szpitala, kiedy weszliśmy do odpowiedniej sali zastaliśmy uśmiechniętą brunetkę.

James poszedł po wypis i lekarza.

- Hej, bracia.

- Witaj siostrzyczko. Widzę, że cieszysz się, że wychodzisz ze szpitala. - odpowiedziałem, przytulając się do niej.

- Jeju tak, już chce do domku.

- Zaraz wyjdziemy, nie martw się. - powiedział Dave. - Wszystko dobrze?

- Tak, bo jesteście tutaj.

Jak dobrze, że nic jej już nie jest.

Do sali wszedł lekarz, razem z Jamesem trzymającym wypis.

- Rose nie widzę, żadnych przeciw skazań, dlatego możesz wrócić do domu, jednak pamiętaj, żeby się nie przemęczać. Dużo odpoczywaj i uważaj na siebie. Do widzenia.

- Dziękujemy Panie doktorze. - odpowiedzieliśmy razem. Dzięki niemu nasza mała Rose żyła.

Po naszych słowach wyszedł.

- Gotowa wrócić do domu? - spytał James.

- Pewnie!

Razem z Lukiem pomogliśmy brunetce stanąć na nogi. James zabrał jej torbę z wcześniej spakowanymi rzeczami.

Przeniosłem lewą rękę Rose, żeby mogła spokojnie iść i nie upaść.

Po paru minutach udało nam się dotrzeć do samochodu. Wszyscy byliśmy szczęśliwi.

Kiedy dojechaliśmy pod nasz dom, pomogliśmy i tym razem brunetce wyjść z Audi i ruszyliśmy do drzwi.

Perspektywa Rose

Byłam bardzo wdzięczna chłopakom, że pomogli mi z chodzeniem. Jeszcze nie miałam tyke siły, żeby przejść bez chwiania na wszystkie strony.

Kiedy Luke otworzył drzwi weszliśmy do środka i oniemiałam na widok przed sobą.

Na ścianie był rozwieszony wielki transparent z dużym napisem ,, Witaj w domu Rose! "

Nagle ze ściany wyskoczyli uszczęśliwieni Nick i chyba jego brat, Agnes i Tyler z torbami.

Na ten widok zaszkliły mi się oczy. Jak dobrze, że ich mam.

- Witaj Rose! - powiedzieli chórem.

- Ja- ja bardzo wam dziękuje... nie musieliście. Tyle dla mnie zrobiliście...

- Jesteś dla nas ważna. - odpowiedział Nick.

Po jego słowach wszyscy się przytuliliśmy.

Poszliśmy do salonu, gdzie usiadłam na kanapie, a obok mnie moi najbliżsi.

Brat Nicka okazał się przemiłą osobą. Bardzo się cieszyłam, że w końcu go poznałam.

Zaczęłam rozpakowywać prezenty, chociaż na początku ich nie chciałam przyjąć, jednak byli nie ugięci i stawali przy swoim.

Kundelek od razu kiedy mnie zobaczył wskoczył mi na kolana, wtulając się we mnie. Pogłaskałam go po główce. Był większy, niż ostatnim razem.

Oglądaliśmy komedię, kiedy Nick wstał i podszedł do mnie. Nie wiem czemu, ale na ten gest moje serce zaczęło mocniej bić. Wszyscy wokół mnie uśmiechali się szeroko.

- Rose, wtedy kiedy do Ciebie zadzwoniłem chciałem Ci coś powiedzieć... Jesteś dla mnie najważniejsza. Nie wyobrażam sobie, żadnego dnia bez Ciebie. Kiedy leżałaś w szpitalu,myślałem że stracę Cię na zawsze, a tego bym nie przeżył. Jesteś taką dobrą, słodziutką osobą. Zasługujesz na wszystko co najlepsze. Nie zasługuje na Ciebie, ale jeśli mi pozwolisz będę się starać, żebym zasłużył. Zakochałem się w Tobie Rose od pierwszego momentu, kiedy Cię zobaczyłem. Dlatego czy...będziesz ze mną...?

Na jego wypowiedź zaszkliły mi się oczy.
Spojrzałam na niego, odłożyłam delikatnie Blacka na podłogę, po czym wszystkimi siłami się podniosłam i przytuliłam Nicka.

- Ja w Tobie też Nick...- powiedziałam odchylając się lekko od niego.

Nachylił się w moją stronę po czym złączył nasze usta w czułym pocałunku. Na ten gest rozniosły się gwizdy.

Na reszcie nastały piękne i szczęśliwe dni...

**************
Witajcie
Kolejna część dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo dziękuje za dawanie gwiazdek i czytanie.
Powoli już się zbliżamy do epilogu.. 💜❤️

"𝐀𝐝𝐨𝐩𝐭𝐨𝐰𝐚𝐧𝐚"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz