🥀~ Rozdział 10~🥀

5.6K 139 28
                                    

🥀~ Zamknij oczka~,🥀

Perspektywa Rose

Byliśmy już na zakupach drugą godzinę. Chłopaki się naprawdę nakręcili na te zakupy.
Pokupowali mi chyba kilkadziesiąt zeszytów do tego śliczny granatowy piórniczek i tego samego koloru plecak.
Oczywiście masę długopisów, zakreślaczy linijek...

- Mamy dla ciebie jaszcze jedną małą niespodziankę. - powiedział po chwili Dave.

- Jak to?

- Zamknij oczka - odparł tym razem James.

Nie pewnie to zrobiłam. Poczułam, wtedy, że gdzieś mnie prowadzą.

Po paru minutach kazali mi na czymś siąść i nadal nie otwierać oczu.
Było słychać, że z kimś rozmawiają.

- Chcemy, żeby Pani zrobiła jej metamorfozę, żeby się poczuła lepiej. - po głosie rozpoznałam bruneta.

- No dobrze, postaram się. - westchnęła.

Przełknęłam nerwowo ślinę. - Co oni wykombinowali? Otworzyłam pomału oczy i zobaczyłam, że znajdujemy się w salonie fryzjerskim.

- No nie Rose. Miała być niespodzianka - powiedział smutny Dave.

- Przepraszam... - nie chciałam, żeby był przeze mnie smutny.

- Hej, nic się nie dzieje, ale za to nie będziesz widziała co Pani robi. Zasłonimy Ci lustro. - powiedział Luke.

I tak jak powiedzieli zrobili. Zakryli lustro jakimś materiałem, wtedy Pani zabrała się za robotę.

- My z Lukiem zaraz wrócimy. Musimy coś załatwić - powiedział po chwili James.

- Dobrze...

Po godzinie moja fryzura była gotowa.
Spojrzałam na Dave, który szeroko się uśmiechał, co lekko odwzajemniłam.

- Dziękujemy Pani - powiedział - Gotowa?

- A co z Jamesem i Lukiem?

- A tam- machnął ręką. Po czym podszedł do lustra i ściągnął materiał.

Od razu przyłożyłam rękę do ust, a w moich oczach pojawiły się łzy.

Moje włosy były lekko podcięte z rozjaśnionymi końcówkami. Wyglądałam naprawdę inaczej.

- Jak Ci się podoba? - spytał po chwili chłopak.

- Dave ja... naprawdę dziękuję są śliczne - po moich słowach przytuliłam chłopaka.

- Cieszę się, że Ci się podoba. Chłopaki napisali, żebyśmy poczekali na nich przy aucie.

Pokiwałam głową i ruszyliśmy do naszego samochodu. Jak to ładnie brzmi " naszego".

Po drodze Dave musiał jeszcze iść do toalety, dlatego stałam na razie sama.

- Proszę proszę proszę kogo my tu mamy? - na ten głos podskoczyłam ze strachem.

- Co już kopnęli Cię w tyłek, że sama tutaj stoisz? Pewnie tak to było do przewidzenia, że tak będzie. Kto by takie coś jak ty chciał.

- C-co wy tutaj robicie? - naprawdę się starałam, żeby mój głos nie zdradzał, że się ich boję.

- Co stęskniłaś się za nami, ty śmieciu? - odpowiedziała Amber. - Myślisz, że jak zmieniłaś fryzurę jesteś lepsza? - prychnęła.

Chciałam się cofnąć, ale moje poczynania przerwał mi mocny uścisk na nadgarstku.
Syknęłam cicho.

- Ojej, patrzcie niechciana i nikomu nie potrzebna, będzie znowu płakać nad swoim marnym losem. - mówiąc to Brian zmocnił uścisk.

- Proszę puść...

- Bo co? A jak nie chcę? Co ty mi możesz zrobić? Jesteś nic nie warta.- w tym momencie podniósł drugą rękę, że zadać cios w mój policzek. Przymknęłam oczy i czekałam, kiedy to nadejdzie.

Jednak tak się nie stało. Niepewnie otworzyłam oczy i spojrzałam jak ktoś trzyma rękę Briana w powietrzu. Tą osobą był James.

- Puść ją - powiedział przez zaciśniętą szczękę.

- Bo co?

I w tym momencie pięść Jamesa spotkała się z jego twarzą. Dzięki temu oswobodziłam nadgarstek z jego metalicznego uścisku.

- Ty! Jak śmiałeś! Pożałujesz tego. - zawarczał. Skuliłam się na jego ton co nie uszło u wadze chłopakom, bowiem Dave przyciągnął mnie do siebie tak, że mogłam się za nim schować, natomiast Luke mnie do siebie przytulił, dzięki temu czułam się w miarę bezpiecznie.

- A ty jak śmiałeś podnieść na dziewczynę rękę?!

- Błagam Cię to nie jest dziewczyna, tylko jakaś zdzira. - po jego słowach brunet złapał za jego koszulę, a ja bardziej wtuliłam się w blondyna.

- Powiem to pierwszy i ostatni raz, więc lepiej dobrze to zapamiętaj. Zbliż się jeszcze raz do niej, a nawet dotknąć ją to nie będziemy tacy mili. - po tych słowach go popchnął, tak że wylądował na chodniku.

- Pożałujesz tego - warknęli razem w moją stronę po czym od nas odeszli.

I wtedy nie wytrzymałam po prostu dałam upust swoim emocją. Łzy leciały mi po policzkach, nie mogłam nad nimi zapanować.

Luke gładził mnie po plecach na uspokojenie, a Dave i James mogli spokojne słowa.

Po paru chwilach się uspokoiłam.

- Nie przejmuj się nimi Rosi. To debile i tyle - powiedział James.

- Nie pozwolimy, żeby zepsuli taki fajny dzień- odparł Dave.

Pokiwałam pomału głową razem wsiedliśmy do Audi i pojechaliśmy do domu.

Całą drogę chłopaki mnie rozśmieszali, żeby poprawić mi humor i im się naprawdę udało.

Gdy weszliśmy do domu odłożyłam torby z zakupami do mojego pokoju i wróciłam do chłopaków, którzy grali w ulubioną grę.

Postanowiliśmy urządzić turniej, która drużyna wygra. Oczywiście po każdej rundzie się zmienialiśmy.

Naprawdę cieszę się, że ich mam.

**********
Witajcie.
Kolejny rozdział dla was. Przepraszam za błędy. Dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdek.

"𝐀𝐝𝐨𝐩𝐭𝐨𝐰𝐚𝐧𝐚"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz