🥀~Rozdział 34~🥀

3.4K 118 10
                                    

🥀~ Nie możesz nas zostawić...~🥀

Perspektywa Iana

Graliśmy razem z chłopakami w kolejną rundę gry, kiedy nieoczekiwanie zadzwonił do nas telefon.

- Myślicie, że Rose coś zapomniała? - spytał James, stając.

- Wydaje mi się, że nie...

Nie wiem czemu, ale miałem złe przeczucia.

- Halo? Tak przy telefonie... - odebrał po chwili James.

Od razu z Lukem i Dave odwróciliśmy się w jego stronę.

- A-ale...jak to...- przyłożył rękę do ust, zanosząc się płaczem.

Przełknąłem nerwowo ślinę, patrząc cały czas na chłopaka.

- Zaraz będziemy. - po tych słowach odłożył telefon.

Patrzyliśmy na niego z ogromnym niepokojem.

-C-chłopaki... - zaczął spoglądając na nas. Jego oczy już zaczynały być czerwone.

- C-co się...

- Rose.. - to jedno słowo wystarczyło, żeby stracić grunt pod nogami. - Musimy jechać.

Jak z procy wyskoczyłem z domu, kierując się do samochodu. To samo zrobili chłopaki.

Nie nie nie ona nie może zginąć. Moja mała siostrzyczka.

Kiedy byliśmy już w szpitalu od razu skierowaliśmy się pod salę operacyjną.

Nikt nam nie chciał nic powiedzieć. Walnąłem z bezsilności w ścianę. Dlaczego ona? Czemu mnie nie mógł tak urządzić, tylko tą małą bezbronną osóbkę.

Po paru chwilkach dołączył do nas Nick, który też ledwo się trzymał. Próbowaliśmy mu wyjaśnić, że to nie jego wina. Skąd mógł to wiedzieć.

Operacja trwało już drugą godzinę, a pielęgniarki chodziły w tą i z powrotem.

Dołączyli do nas jeszcze Agnes z Tylerem, którzy nie mogli w to wszystko uwierzyć.

Po pięciu godzinach w końcu wyszedł lekarz widać, że był wykończony.
Wszyscy jak oparzeni się podnieśliśmy.

- Co z Rose? - spytaliśmy się.

- Nie chcę was okłamywać...stan pacjętki jest bardzo ciężki..jaszcze nie widziałem takich obrażeń. Są bardzo małe szansę na to, że przeżyje... Najlepiej przygotować się na najgorsze...ta doba będzie decydująca...- słysząc te słowa kolana się pode mną ugięły. - Muszę teraz was przeprosić.

- Możemy ją zobaczyć? - spytał ledwo dosłyszalnie Luke.

- Można, ale widok będzie bardzo drastyczny. Może być tylko jedna osoba, więc powinniście się państwo zmieniać - po tych słowach odszedł.

Postanowiliśmy, że pierwszy wejdę ja, po mnie Luke, Dave, James, Agnes, Tyler i na końcu Nick.

Kiedy przekroczyłem próg sali nie mogłem w to uwierzyć. Prawie się przewróciłem na podłogę, gdy zobaczyłem brunetkę. Jej śliczne pogodne i wesołe oczy były zamknięte.

Usiadłem na krzesełku, łapiąc ją lekko za rączkę, gładząc jej wierzch.

Miała dużego silnika pod okiem i takiego samego na policzku, rozciętą wargę. Całą rękę w siniakach a drugą w gipsie i do tego całą głowę w bandażu. Jej nos był ozdobiony w maseczkę, która dostarczała tlen.

- Proszę mała nie możesz nas zostawić... Błagam walcz...

**********
Witajcie
Nie mogę uwierzyć, że już jest dwa tysiące wyświetleń. Bardzo wam dziękuje.
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️💜

"𝐀𝐝𝐨𝐩𝐭𝐨𝐰𝐚𝐧𝐚"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz