🥀~Zostawić was na dwie minuty...~🥀
Perspektywa Iana
Pierwszy raz odkąd pamiętam tak dobrze spałem. Bez żadnych tabletek na sen tak się wyspałem.
Spojrzałem na zegarek, który pokazywał siódmą za dziesięć. Podniosłem się ociężale z łóżka po czym rozprostowałem kości.
W pewnym momencie usłyszałem huk, dlatego zbiegłem od razu, nie zastanawiając się długo na dół.
Widok, który zobaczyłem był nie do opisania.
Cała kuchnia była w białym puchu mąki, a pośrodku niej stał szatyn z Rose, którzy się śmiali z siebie nawzajem.
Nagle do kuchni wpadł James z kijem od miotły, ale kiedy ich zobaczył również zaczął się śmiać.
- Zostawić was na dwie minuty...zapamiętać nikt więcej tego nie robić. - westchnął z rozbawieniem malującym na twarzy.
- Chcieliśmy zrobić naleśniki, kiedy Dave ściągał mąkę Black przebiegł koło niego i się wywrócił, rozsypując mąkę. - zaczęła tłumaczyć brunetka.
- Mogłem to przewidzieć. - zaśmiał się brunet.
- Wyspałeś się? - skierował w moją stronę, kiedy usiedliśmy do stołu.
- Tak, chyba pierwszy raz się tak wyspałem. - westchnąłem, spoglądając na dwójkę, która się świetnie bawiła przyrządzajac naleśniki.
Po paru chwilach były gotowe. Dosiedli się do nas Dave i Rose wspólnie jedząc śniadanie.
Dawno nie jadłem z nikim śniadania. Fajnie było poczuć ciepło, które od nich biło.
Brunetka, kiedy skończyła poszła na górę się przebrać do szkoły.
Ja natomiast zabrałem swoją kurtkę, ścieląc łóżko i miałem już wychodzić, kiedy zatrzymał mnie głos dziewczyny.
- Już idziesz? - spytała.
- Tak muszę jaszcze załatwić jedną rzecz. - odparłem posyłając jej lekki uśmiech. - Do widzenia Rose. - po tych słowach wyszedłem z jej domu.
Szkoda, że nie mogłem jej dać tego co chciałem....
****
Przekraczając pomieszczenie stołówki, jak zwykle wszystkie oczy były wlepione w moją osobę. No tak przecież należę do "elity".
Usiadłem na swoim miejscu, otwierając jakiś napój na z mocnienie.
Chłopaki jak zwykle gadali o tym samym. Rozglądałem się po stołówce, aż w końcu moje oczy napotkały stolik, przy którym byli jakaś dziewczyna, Nick, Tyler i Rose. Szczerze to wolałbym być z nimi niż tu. Każdy jest przy stoiku "elit" fałszywy i patrzy tylko na siebie. Oprócz Shine. Z nim jeszcze można normalnie pogadać.
- Widzieliście tą całą Rose. - zaczęła jakaś blondyna.
Oderwałem wzrok od stolika.
- Tak, myśli, że jak śpi na lepszym łóżku niż my to jest od razu lepsza. - prychnęła jej koleżanka.
Jak coś usłyszę na temat Rose to nie ręczę za siebie.
- Pewnie jej byli rodzice byli biedakami. - zaśmiały się, a ja zacisnąłem mocno pięści gotowy, żeby coś odpowiedzieć, ale przerwał mi w tym Shine.
- Nie warto stary. One tylko tak gadają, bo są zazdrośne. - powiedział szeptem.
- Dobra masz rację. - po tych słowach wyszedłem ze stołówki, żeby zapalić.
Po paru chwilach dołączył do mnie Shine.
- Boże ile można gadać o jednym meczu. - zaczął wydmuchując dym.
- Nie wiem, tracę chęci, żeby tam być.
- Sory za bezpośredniość, ale czy ty...coś z tą brunetką?
- Z Rose?
Pokiwał głową, a ja ledwo powstrzymywałem się od napadu śmiechu.
- Co to, nigdy. - zacząłem kręcić głową ze zrezygnowaniem.
- Okej, ale fajna jest. - zaczął, a ja popatrzyłem na niego gniewnie. - Tylko mówię, ale chyba już jest zajęta przez kogoś. - uniósł ręce na wysokość swojej głowy. - Zobaczyłeś, że Nick...
- Tak zauważyłem. - odpowiedziałem natychmiast.
Zmieniliśmy temat na luźniejszy, kiedy dokończyliśmy nasze papierosy,wróciliśmy do budynku.
Niech Nicolas lepiej uważa, jeżeli ją zrani to zobaczy co się może stać...
**************
Witajcie
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️❤️
CZYTASZ
"𝐀𝐝𝐨𝐩𝐭𝐨𝐰𝐚𝐧𝐚"
Short StoryDziewczyna, która w swoim życiu dużo przeszła. Czeka, żeby ktoś ją wziął do siebie i obdarował miłością, której nikt nie nauczył. Gdy pojawia się trójka chłopaków w domu dziecka coś się zmieni? Oni tak samo wiele przeżyli, czy będą umieli dać dom po...