🥀~Rozdział 22~🥀

4.1K 137 2
                                    

🥀~Zostawić was na dwie minuty...~🥀

Perspektywa Iana

Pierwszy raz odkąd pamiętam tak dobrze spałem. Bez żadnych tabletek na sen tak się wyspałem.

Spojrzałem na zegarek, który pokazywał siódmą za dziesięć. Podniosłem się ociężale z łóżka po czym rozprostowałem kości.

W pewnym momencie usłyszałem huk, dlatego zbiegłem od razu, nie zastanawiając się długo na dół.

Widok, który zobaczyłem był nie do opisania.

Cała kuchnia była w białym puchu mąki, a pośrodku niej stał szatyn z Rose, którzy się śmiali z siebie nawzajem.

Nagle do kuchni wpadł James z kijem od miotły, ale kiedy ich zobaczył również zaczął się śmiać.

- Zostawić was na dwie minuty...zapamiętać nikt więcej tego nie robić. - westchnął z rozbawieniem malującym na twarzy.

- Chcieliśmy zrobić naleśniki, kiedy Dave ściągał mąkę Black przebiegł koło niego i się wywrócił, rozsypując mąkę. - zaczęła tłumaczyć brunetka.

- Mogłem to przewidzieć. - zaśmiał się brunet.

- Wyspałeś się? - skierował w moją stronę, kiedy usiedliśmy do stołu.

- Tak, chyba pierwszy raz się tak wyspałem. - westchnąłem, spoglądając na dwójkę, która się świetnie bawiła przyrządzajac naleśniki.

Po paru chwilach były gotowe. Dosiedli się do nas Dave i Rose wspólnie jedząc śniadanie.

Dawno nie jadłem z nikim śniadania. Fajnie było poczuć ciepło, które od nich biło.

Brunetka, kiedy skończyła poszła na górę się przebrać do szkoły.

Ja natomiast zabrałem swoją kurtkę, ścieląc łóżko i miałem już wychodzić, kiedy zatrzymał mnie głos dziewczyny.

- Już idziesz? - spytała.

- Tak muszę jaszcze załatwić jedną rzecz. - odparłem posyłając jej lekki uśmiech. - Do widzenia Rose. - po tych słowach wyszedłem z jej domu.

Szkoda, że nie mogłem jej dać tego co chciałem....

    ****

Przekraczając pomieszczenie stołówki, jak zwykle wszystkie oczy były wlepione w moją osobę. No tak przecież należę do "elity".

Usiadłem na swoim miejscu, otwierając jakiś napój na z mocnienie.

Chłopaki jak zwykle gadali o tym samym. Rozglądałem się po stołówce, aż w końcu moje oczy napotkały stolik, przy którym byli jakaś dziewczyna, Nick, Tyler i Rose. Szczerze to wolałbym być z nimi niż tu. Każdy jest przy stoiku "elit" fałszywy i patrzy tylko na siebie. Oprócz Shine. Z nim jeszcze można normalnie pogadać.

- Widzieliście tą całą Rose. - zaczęła jakaś blondyna.

Oderwałem wzrok od stolika.

- Tak, myśli, że jak śpi na lepszym łóżku niż my to jest od razu lepsza. - prychnęła jej koleżanka.

Jak coś usłyszę na temat Rose to nie ręczę za siebie.

- Pewnie jej byli rodzice byli biedakami. - zaśmiały się, a ja zacisnąłem mocno pięści gotowy, żeby coś odpowiedzieć, ale przerwał mi w tym Shine.

- Nie warto stary. One tylko tak gadają, bo są zazdrośne. - powiedział szeptem.

- Dobra masz rację. - po tych słowach wyszedłem ze stołówki, żeby zapalić.

Po paru chwilach dołączył do mnie Shine.

- Boże ile można gadać o jednym meczu. - zaczął wydmuchując dym.

- Nie wiem, tracę chęci, żeby tam być.

- Sory za bezpośredniość, ale czy ty...coś z tą brunetką?

- Z Rose?

Pokiwał głową, a ja ledwo powstrzymywałem się od napadu śmiechu.

- Co to, nigdy. - zacząłem kręcić głową ze zrezygnowaniem.

- Okej, ale fajna jest. - zaczął, a ja popatrzyłem na niego gniewnie. - Tylko mówię, ale chyba już jest zajęta przez kogoś. - uniósł ręce na wysokość swojej głowy. - Zobaczyłeś, że Nick...

- Tak zauważyłem. - odpowiedziałem natychmiast.

Zmieniliśmy temat na luźniejszy, kiedy dokończyliśmy nasze papierosy,wróciliśmy do budynku.

Niech Nicolas lepiej uważa, jeżeli ją zrani to zobaczy co się może stać...

**************
Witajcie
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️❤️

"𝐀𝐝𝐨𝐩𝐭𝐨𝐰𝐚𝐧𝐚"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz