🥀~Rozdział 31~🥀

3.4K 119 4
                                    

🥀~Rodzina trzyma się razem...~🥀

Perspektywa Iana

Powiedziałem jej to w końcu nie wiem czy postąpiłem dobrze, ale widząc ją każdego dnia...ta tęsknota była coraz większa.

Pamiętam jak była malutka i zawsze do mnie przychodziła, gdy się czegoś bała.

Kiedy "rodziców" nie było w domu oglądaliśmy bajki, normalnie siedzieliśmy i jedliśmy przy stole.

Miała prawo być na mnie zła i nie chcieć ze mną rozmawiać, albo nawet widzieć, ale tego co zrobiła się nie spodziewałem.

Brunetka mocno się we mnie wtuliła, nie będąc jej dłużny objąłem ją również mocno.

- D-dlaczego Cię nie pamiętam...- wyszeptała łamiącym głosem.

- W dniu, w którym tak Cię pobili, szukałem mieszkania dla nas. Kiedy wróciłem dowiedziałem się od policjantów, że jesteś w szpitalu. Od razu do niego podjechałem. Kiedy zobaczyłem, że leżysz taka poobijana, z tyloma siniakami... Chciałem, żeby ktoś Cię przygarnął...jakąś dobra rodzina, która dała by dom i bezpieczeństwo, którego ja nie mogłem Ci dać. Bałem się, wtedy, że ze mną będzie jeszcze gorzej. Dlatego kiedy trafiłaś do domu dziecka przychodziłem do Ciebie. Próbowałem być daleko, ale nie potrafiłem...,kiedy wszystko załatwiłem, chciałem Cię zabrać z domu dziecka, ale powiedzieli mi, że ktoś Cie zaadoptował. Nie miałem pojęcia, że na drugi dzień oddadzą Cię znowu z powrotem. Cieszyłem się, że kogoś znalazłaś.
Odpowiadając na Twoje pytanie bardzo możliwe, że przez te bicia i jak straciłaś przytomność. - ostatnie zdanie wypowiedziałem szeptem.

- Tyle lat...- zachlipiała.

- Hej proszę nie płacz. To są Twoje urodziny nie bądź smutna. - pogładziłem ją po plecach.

- Proszę, zostań tutaj. - odchyliła się patrząc prosto w moje oczy.

- Chociażbym chciał nie mogę. Masz przy sobie chłopaków. Mogę Cię przecież odwiedzać. - schowałem jej błąkający kosmyk włosów za ucho.

- Ale to nie to samo..., proszę chłopaki się zgodzą. Jesteśmy przecież rodziną...

- Ja nie...

- A rodzina się trzyma razem. - podniosłem wzrok zauważając sylwetki chłopaków.

- Zostań z nami. Poniekąd też jesteś naszym bratem. - odezwał się Luke.

- Ale ja...

- Żadnych, "ale" od teraz jesteśmy wszyscy rodziną i nic ani nikt tego nie zmieni. - odparli razem w trójkę po czym wszyscy przytuliliśmy się do siebie.

Miałam w końcu nadzieję, że w końcu będzie wszystko dobrze...w końcu mamy siebie, a to najważniejsze, prawda?

Jednak tą dobrą chwilę zaburzyło jedno wydarzenie...

************
Witajcie
Przepraszam, że taki krótki rozdział, ale kolejny postaram się zrobić dłuższy. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo dziękuje za dawanie gwiazdek i czytanie.❤️💜

"𝐀𝐝𝐨𝐩𝐭𝐨𝐰𝐚𝐧𝐚"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz