Nadszedł mój czas na wyjścia na scenę, wzięłam dwa głębokie oddechy i udałam się na podest, spojrzałam na krzesła, na widowni siedział tylko pan Keaton i Alya.
Trzeba było wyrecytować jakiś wybrany przez siebie wiersz. Wybierałam go wczoraj przez całą noc, a kiedy byłam już gotowa, patrząc na nauczyciela, bez żadnego błędu wyrecytowałam tekst.
- To było. - Zaczął nauczyciel. - Naprawdę dobre! - Dodał po czym zaczął klaskać, niedługo po nim Alya zrobiła to samo. - Jeszcze dziś na stronie szkoły pojawią się aktorzy.
- Dziękuję panu. - Odparłam, schodząc ze sceny.
Zaczeła się pierwsza lekcja z panią Bustier. Siedziałam w drugiej ławce przyglądając się Adrienowi. W pewnym momencie on też się na mnie spojrzał.
- Marinette, masz moją parasolkę? - Zapytał po raz kolejny.
Nie dziwiłam się ani trochę w końcu jak można każdego dnia zapominać o jednej rzeczy, i to przez cały miesiąc. Wystarczy spojrzeć na mnie, żeby dowiedzieć się, że się da, jestem na to żywym przykładem.
- O nie! Kompletnie o niej zapomniałam. Znowu. Przepraszam.
- To nic. - Odparł uśmiechając się do mnie życzliwie. - Jeśli chcesz moge dzisiaj iść z tobą do domu żeby ją wziąść, nie mam żadnych sesji a szermierkę odwołali.
- Jasne! Znaczy mi pasuje. - Odparłam odwzajemniając uśmiech.
- Okej, w takim razie na przerwie zadzwonię do taty.
Jak powiedział tak zrobił, zaraz po lekcji wykręcił numer do swojego ojca, który na szczęście nie miał nic przeciwko i bez żadnego problemu chłopak mógł pójść ze mną po swoją parasolkę.
Kolejne lekcje minęły spokojnie, po ostatniej udałam się z Alyą w stronę szafek po kurtkę.
- Jak myślisz kto dostanie role Julii? - Zapytałam zrezygnowana patrząc w telefon.
- Na pewno nie Chloe. - Odparła łapiąc mnie za ramię.
- Hej Marinette! - Usłyszałam głos Adriena i aż podskoczyłam że strachu.
- Hej Adrien. - Odparłam z uśmiechem, próbując złapać oddech po tym jak moje serce zaczęło bić trzy razy szybciej.
- Nadal mogę iść z tobą?
- Jasne!
- To super. - Powiedział po czym zaczął się zastanawiać.
- Wszystko okej? - Zapytałam z troską w głosie.
- Miałabyś coś przeciwko jakbym trochę u ciebie został. Nie wziąłem kluczy z domu, a nikt mi nie otworzy. Zrozumiem jeśli nie, nie chce się wpraszać.
- Oczywiście że możesz.
- Dzięki Marinette! Jesteś super przyjaciółką. - Dodał po czym się od nas oddalił. - Będę czekać przed szkołą.
- Super przyjaciółka. Tak. - Powiedziałam sama do siebie dziwnie gestykulując rękami.
- Ty i Adrien, sami. - Odezwała się Alya ze złośliwym uśmieszkiem.
- Ja i Adrien... - Zaczęłam rozmarzona. - Sami?! - Wykrzyczałam po chwili.
( Perspektywa Adriena )
Czekałem pod szkołą na Marinette, kiedy do mnie dotarła Alyi już z nią nie było, przywitałem się z nią po raz kolejny, i ruszyliśmy w stronę jej domu.
Po drodze opowiadała mi o swoim życiu, tak samo jak ja, choć miałem trochę mniej ciekawych rzeczy do opowiedzenia.
Kiedy dotarliśmy już do piekarni, drzwi otworzyli nam rodzice dziewczyny.
- Dzień dobry. - Przywitałem się.
- Miło mi cię poznać, jesteś Adrien, prawda? Marinette dużo o tobie wspominała. - Odparła jej mama.
- Mamo! - Krzyknęła dziewczyna, po czym westchnęła i dodała. - My pojdziemy na góre.
Złapała mnie za nadgarstek i zaprowadziła do swojego pokoju.
- Bardzo tu przytulnie. - Powiedziałem chociaż kilka razy już tu byłem, jako moje alter ego.
- Dziękuję. - Odpowiedziała Marinette po czym poszła po parasol.
Rozglądałem się po pokoju siedząc na łóżku, nagle z mojej torby wyleciał Plagg.
- Już mi się znudziło to miejsce. - Zaczął latając dookoła mojej głowy.. - Za często tu bywamy.
- Nie przesadzaj.
- Znowu będziesz potem cały dzień o niej paplać. Marinette to, Marinette tamto, bla bla bla.
- Wcale tak nie robię! - Odparłem lekko się rumieniąc.
- Kwami mają bardzo dobrą pamięć.
Nagle usłyszałem dźwięk powiadomienia, wygrzebałem z torby telefon i sprawdziłem stronę szkoły.
- Plagg! - Krzyknąłem z entuzjazmem. - Zagram Romea!
- Fascynujące. - Odpowiedział zjadając ser.
( perspektywa Marinette )
Szukałam parasolki, którą ostatnio widziałam w łazience, jednak tam jej nie było. Zaczęłam więc szukać wszędzie, dosłownie. Zaglądałam do przeróżnych miejsc, między innymi do piekarnika, lodówki, pod dywan a nawet do pokoju moich rodziców. Koniec końców znalazłam ją na wieszaku.
Miałam już wracać do Adriena jednak dostałam powiadomienie na telefon, przez chwilę siłowałam się z moją kieszenią, która nie miała zamiaru oddać mi komórki, kiedy w końcu mi się udało szybko uruchomiłam urządzenie i zauważyłam że dostałam moją wymarzoną rolę.
- Tikki! Udało się! Zagram Julie!
- Brawo Marinette! A kto zagra Romea? - zapytała.
- Nie wiem, mogę sprawdzić tylko kogo ja będę grać. - Odparłam odświeżając strone internetową.
Weszłam po schodach i otworzyłam klapę w podłodze.
- Marinette! Nie zgadniesz! Zagram Romea! - Tymi słowami powitał mnie chłopak.
- To super Adrien gratu... - Przerwałam kiedy zdałam sobie sprawe z mojej roli. - Ja gram Julie.
- To super możemy razem ćwiczyć! - Odparł, a z jego ust nie schodził uśmiech.
- Pocałunki? - Zapytałam pod nosem rozmarzona.
- Mówiłaś coś? - zapytał.
- Podarunki! Tak ja... Dam ci podarunek przed sztuką!
- To bardzo miłe. Też coś wymyśle.
---
Łapcie drugi rozdział już dzisiaj. Chciałam dzisiaj wstawić jeszcze jeden bo uważam że tamten był trochę nudnawy. Mam nadzieję że jak na razie mój ff dobrze się czyta. Dzięki za uwagę. Adios.
CZYTASZ
Marichat | Sztuka
Fanfiction- Wiesz, Marinette. - Zaczął. - Myślę że zawsze byłaś dla mnie kimś więcej niż tylko przyjaciółką, poprostu tak sobie wmawiałem, przez to że nie wiedziałem jak wyglądają takie relację, i bałem się że cię stracę. ( Chce tylko wspomnieć że mają po 16...