22

1.9K 113 48
                                    

Złapałam równowagę i zobaczyłam że jesteśmy w jakiejś uliczce, kot wypowiedział formułke zdejmującą mu kostium i chwycił mnie za rękę.

- O co chodzi? Gdzie my idziemy? - Dopytywałam.

- Dowiesz się za chwilę. - Powiedział ciągnąc mnie za sobą.

Niedługo po jego słowach dotarliśmy do wejścia do parku, blondyn znów kazał mi zamknąć oczy to więc zrobiłam, ścisnęłam jego dłoń nieco mocniej, i gdzieś w środku wiedziałam ze chłopak się uśmiechnął.

Szliśmy tak kilka metrów kiedy nagle poczułam pod sobą coś miękkiego, Adrien pozwolił mi otworzyć oczy, a kiedy to zrobiłam ujrzałam koc, na którym stał jakiś koszyk, na środku świecił się lampion, a resztę oświetlał lekki blask księżyca.

- Adrien, to jest przepiękne. - Powiedziałam zachwycona.

- Podoba ci się? - Zapytał z uśmiechem.

- Podoba? Jasne! - Krzyknęłam po czym rzuciłam się na jego szyję.

- Nie było łatwo... Nigdy nikomu nie robiłem takiej niespodzianki.

Po jego słowach poczułam się wyjątkowo, na moje policzki wszedł rumieniec, a na usta delikatny uśmiech. Przytuliłam się do niego nieśmiało co blondyn od razu odwzajemnił. Chłopak pogładził moje włosy, a twarz przyciągnął do jego ramienia.

- Pięknie pachniesz. - Wymamrotałam pod nosem.

- Mówiłaś coś?

- Ja? Nic. - Zaśmiałam się nerwowo.

Niedługo po tym usiedliśmy obok siebie na kocu, Adrien otworzył koszyk i wyjął z niego sok pomarańczowy, jakieś ciasteczka i krakersy.

- Uczta królewska. - Zażartowałam.

- Wszystko dla mojej księżniczki. - Mrugnął siłując się z opakowaniem krakersów.

- To nadal dziwne gdy Adrien to robi. - Odparłam czerwieniąc się.

- Mówiłem już. - Uśmiechnął się szelmowsko. - Nie masz innego wyboru, musisz się przyzwyczaić.

Przez chwilę rozmawialiśmy oraz zajadaliśmy się przekąskami, w pewnym momencie Adrien wyjął z koszyka wodę, sięgnęłam po nią, i niefortunnie oblałam swoją koszulkę.

- Weź moją koszule. - Blondyn od razu wyskoczył na pomoc, i ściągnął odzież wierzchnią.

Natychmiast mnie okrył i posłał mi życzliwy uśmiech.

- Co z tobą? Będzie ci zimno.

- Trudno, ważne żeby tobie nic się nie stało. - Objął mnie ramieniem.

Spojrzałam na niego z ukosa, wzrok trzymał w gwiazdach, postanowiłam więc się o niego oprzeć i robić to samo.

Przyglądałam się księżycu, kiedy nagle poczułam rękę Adriena na mojej, widziałam ten jego uśmiech i starałam się powstrzymać rumieńce, jednak na nic się to zdało, bo koniec końców moja twarz była cała czerwona, a brzuch robił imprezę z motylami.

- Wiesz, Marinette. - Zaczął. - Myślę że zawsze byłaś dla mnie kimś więcej niż tylko przyjaciółką, poprostu tak sobie wmawiałem, przez to że nie wiedziałem jak wyglądają takie relację, i bałem się że cię stracę.

- C-czarny kot też nie był tylko partnerem. - Odparłam. - Byłam za bardzo zaślepiona obowiązkami i Adrienem żeby myśleć o tobie inaczej.

- Nie uważasz że to wielka ironia? - Zapytał delikatnie się śmiejąc.

- Dokładnie tak uważam, nie spodziewałam się że to ty ukrywasz się za maską tego podrywacza.

- Nie takiego podrywacza, ja tylko korzystałem z wolności, tak to jest jak przez większość swojego życia siedzisz w domu.

- Adrien! Zapomniałam zapytać, co z przedstawieniem? Pan Keaton powiedział że twój tata ma do niego zadzwonić.

- Nie martw się na zapas. Co będzie to będzie. - Powiedział po czym położył się na kocu.

Postanowiłam naśladować jego zachowanie i także się położyłam, ale na jego klatce piersiowej, czułam jak jego oddech co jakiś czas przyśpieszał, a potem się normował.

Leżeliśmy tak przez długą chwilę, żadne z nas nie chciało przerywać tego magicznego momentu, jednak w końcu to się stało, mój telefon zadzwonił, spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam moją mamę.

- Będę musiała już wracać. - Powiedziałam smutno.

- Odprowadze cię. - Uśmiechnął się ciepło. - Daj mi tylko chwilę, muszę teraz to posprzątać.

Pomogłam mu zabrać jego rzeczy, a potem razem odeszliśmi w stronę mojego domu.

Marichat | SztukaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz