Obudził mnie krzyk moich rodziców z dołu.
- Marinette! Słońce ktoś do ciebie! - Krzyknęła moja mama.
- Do mnie? - Powiedziałam sama do siebie.
Podniosłam głowę z biurka, na którym wczoraj zasnęłam. Ekran był wyłączony, a ja pamiętałam że wczoraj szukałam informacji do naszego projektu, więc zostawiłam komputer tak jak był.
Kiedy tylko przetarłam oczy rękoma szybko zdałam sobie sprawę że to Adrien i Luka mieli przyjść. Szybko spojrzałam w lustro wyglądałam jakbym nigdy nie widziała szczotki na oczy.
Kiedy tylko zauważyłam że klapa się otwiera od razu na niej stanęłam i rozejrzałam się dookoła. Nie mogłam ich wpuścić bo wszędzie wisiały zdjęcia blondyna.
- Ja... - Zaczęłam nie mogąc nic wymyślić. - Przebieram się!
Szybko przebiegłam po całym pokoju zrywając je pojedynczo ze ścian. Schowałam je do pierwszej szuflady w biurku i odetchnęłam z ulgą.
Po chwili jednak zauważyłam moje odbicie w lustrze i znowu zaczęłam panikować. Wzięłam do ręki szczotkę i zręcznie przeczesałam włosy. Założyłam na moje wczorajsze ubranie ulubioną bluzę z motywem czarnego kota.
Zrobiłam w lustrze szybkie poprawki i otworzyłam przejście dla chłopaków.
- Cześć! - Posłałam im uśmiech machając ręką na powitanie.
( Perspektywa Adriena )
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to brak moich zdjęć na ścianie, stwierdziłem że pewnie nie chciała żebym je zobaczył, na samą myśl o tym lekko się uśmiechnąłem.
- To jak, zaczynamy? - Zapytała Marinette spoglądając to na mnie to na Luke z entuzjazmem.
- Co my mamy tak dokładnie zrobić?
- Możesz włączyć komputer i zobaczyć co jest tam napisane. - Odpowiedziała mi dziewczyna.
Wstałem więc z łóżka i udałem się w stronę urządzenia. Nacisnąłem guzik uruchamiający monitor, ukazała mi się jej różowa tapeta. Najechałem myszką na przeglądarkę, kliknąłem w nią i zobaczyłem coś czego kompletnie się nie spodziewałem, rysunek mrugającego mnie, a konkretnie czarnego kota. Przyglądałem się temu przez dłuższą chwilę, a moja twarz z każdą sekundą robiła się coraz bardziej czerwona.
W pewnym momencie spojrzeliśmy się razem z Luką na Marinette, która niczego nie świadoma ścieliła łóżko. Kiedy poczuła na sobie nasz wzrok od razu skierowała się w naszą stronę. Stała jak wryta patrząc się na ekran. Szybko podbiegła do urządzenia i usunęła kartę ze zdjęciem.
- To ja pójdę zapaść się pod ziemię. - Powiedziała uśmiechając się niezręcznie. - Znaczy! Po ciastka.
- Jaka ona urocza. - Stwierdził Luka kiedy Marinette zniknęła z naszego pola widzenia.
- To prawda... - Odparłem z rozmarzonym uśmiechem. - Chwila... Co ty powiedziałeś?
- Że Mari jest urocza?
- Pamiętaj że jest zakochana w czarnym kocie. - Prychnąłem.
- To zdjęcie nic nie znaczy.
- Nie byłbym tego taki pewny. - Zaśmiałem się pod nosem.
Usiadłem na krześle Marinette odchylając głowę do tyłu, zamykając oczy i uśmiechając się sam do siebie. Czyżbym osiągnął swój cel? Wiedziałem że dzisiaj zjawię się tu jeszcze raz, ale już jako czarny kot.
- Już jestem. - Powiedziała dziewczyna wchodząc przez klapę do pokoju.
- Gdzie ciastka? - Zapytał Luka.
- No tak! Ciastka! Zaraz wrócę! - Krzyknęła.
- Stój, nie trzeba. - Odparł chłopak łapiąc za jej nadgarstek.
Marinette zatrzymała się patrząc mu w oczy, tak jak on w jej, zacisnąłem usta w cienką kreskę widząc tę scenę, ale kiedy na jej policzki wkradł się rumieniec tego było za dużo!
Rozejrzałem się dookoła a mój wzrok natknął się na telefon dziewczyny.
- Alya coś do ciebie napisała... O czarnym kocie. - Powiedziałem podnosząc urządzenie.
Marinette szybko zwróciła się w moją stronę i wzięła ode mnie telefon.
- Nic nie napisała. - Stwierdziła podnosząc do góry jedną brew.
- Musiało mi się przewidzieć. - Odparłem z triumfalnym uśmiechem.
- Poprostu zacznijmy. - Wtrącił się Luka.
- Niech będzie. Adrien mógłbyś podać mi nożyczki, są w pierwszej albo drugiej szufladzie.
Zgodziłem się i otworzyłem pierwszą szafkę. Znalazłem moje zdjęcia, nie chciałem żeby Marinette poczuła się nieswojo, dlatego nie drążyłem tematu i poprostu podałem jej to o co prosiła.
- Wiecie że przedstawienie jest w piątek? - Zapytał niebieskowłosy tnąc papier.
- W piątek?! - Krzyknęliśmy razem z Mari w tym samym momencie.
CZYTASZ
Marichat | Sztuka
Fanfiction- Wiesz, Marinette. - Zaczął. - Myślę że zawsze byłaś dla mnie kimś więcej niż tylko przyjaciółką, poprostu tak sobie wmawiałem, przez to że nie wiedziałem jak wyglądają takie relację, i bałem się że cię stracę. ( Chce tylko wspomnieć że mają po 16...