12

2.1K 124 53
                                    

Obudził mnie krzyk moich rodziców z dołu.

- Marinette! Słońce ktoś do ciebie! - Krzyknęła moja mama.

- Do mnie? - Powiedziałam sama do siebie.

Podniosłam głowę z biurka, na którym wczoraj zasnęłam. Ekran był wyłączony, a ja pamiętałam że wczoraj szukałam informacji do naszego projektu, więc zostawiłam komputer tak jak był.

Kiedy tylko przetarłam oczy rękoma szybko zdałam sobie sprawę że to Adrien i Luka mieli przyjść. Szybko spojrzałam w lustro wyglądałam jakbym nigdy nie widziała szczotki na oczy.

Kiedy tylko zauważyłam że klapa się otwiera od razu na niej stanęłam i rozejrzałam się dookoła. Nie mogłam ich wpuścić bo wszędzie wisiały zdjęcia blondyna.

- Ja... - Zaczęłam nie mogąc nic wymyślić. - Przebieram się!

Szybko przebiegłam po całym pokoju zrywając je pojedynczo ze ścian. Schowałam je do pierwszej szuflady w biurku i odetchnęłam z ulgą.

Po chwili jednak zauważyłam moje odbicie w lustrze i znowu zaczęłam panikować. Wzięłam do ręki szczotkę i zręcznie przeczesałam włosy. Założyłam na moje wczorajsze ubranie ulubioną bluzę z motywem czarnego kota.

Zrobiłam w lustrze szybkie poprawki i otworzyłam przejście dla chłopaków.

- Cześć! - Posłałam im uśmiech machając ręką na powitanie.

( Perspektywa Adriena )

Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to brak moich zdjęć na ścianie, stwierdziłem że pewnie nie chciała żebym je zobaczył, na samą myśl o tym lekko się uśmiechnąłem.

- To jak, zaczynamy? - Zapytała Marinette spoglądając to na mnie to na Luke z entuzjazmem.

- Co my mamy tak dokładnie zrobić?

- Możesz włączyć komputer i zobaczyć co jest tam napisane. - Odpowiedziała mi dziewczyna.

Wstałem więc z łóżka i udałem się w stronę urządzenia. Nacisnąłem guzik uruchamiający monitor, ukazała mi się jej różowa tapeta. Najechałem myszką na przeglądarkę, kliknąłem w nią i zobaczyłem coś czego kompletnie się nie spodziewałem, rysunek mrugającego mnie, a konkretnie czarnego kota. Przyglądałem się temu przez dłuższą chwilę, a moja twarz z każdą sekundą robiła się coraz bardziej czerwona.

W pewnym momencie spojrzeliśmy się razem z Luką na Marinette, która niczego nie świadoma ścieliła łóżko. Kiedy poczuła na sobie nasz wzrok od razu skierowała się w naszą stronę. Stała jak wryta patrząc się na ekran. Szybko podbiegła do urządzenia i usunęła kartę ze zdjęciem.

- To ja pójdę zapaść się pod ziemię. - Powiedziała uśmiechając się niezręcznie. - Znaczy! Po ciastka.

- Jaka ona urocza. - Stwierdził Luka kiedy Marinette zniknęła z naszego pola widzenia.

- To prawda... - Odparłem z rozmarzonym uśmiechem. - Chwila... Co ty powiedziałeś?

- Że Mari jest urocza?

- Pamiętaj że jest zakochana w czarnym kocie. - Prychnąłem.

- To zdjęcie nic nie znaczy.

- Nie byłbym tego taki pewny. - Zaśmiałem się pod nosem.

Usiadłem na krześle Marinette odchylając głowę do tyłu, zamykając oczy i uśmiechając się sam do siebie. Czyżbym osiągnął swój cel? Wiedziałem że dzisiaj zjawię się tu jeszcze raz, ale już jako czarny kot.

- Już jestem. - Powiedziała dziewczyna wchodząc przez klapę do pokoju.

- Gdzie ciastka? - Zapytał Luka.

- No tak! Ciastka! Zaraz wrócę! - Krzyknęła.

- Stój, nie trzeba. - Odparł chłopak łapiąc za jej nadgarstek.

Marinette zatrzymała się patrząc mu w oczy, tak jak on w jej, zacisnąłem usta w cienką kreskę widząc tę scenę, ale kiedy na jej policzki wkradł się rumieniec tego było za dużo!

Rozejrzałem się dookoła a mój wzrok natknął się na telefon dziewczyny.

- Alya coś do ciebie napisała... O czarnym kocie. - Powiedziałem podnosząc urządzenie.

Marinette szybko zwróciła się w moją stronę i wzięła ode mnie telefon.

- Nic nie napisała. - Stwierdziła podnosząc do góry jedną brew.

- Musiało mi się przewidzieć. - Odparłem z triumfalnym uśmiechem.

- Poprostu zacznijmy. - Wtrącił się Luka.

- Niech będzie. Adrien mógłbyś podać mi nożyczki, są w pierwszej albo drugiej szufladzie.

Zgodziłem się i otworzyłem pierwszą szafkę. Znalazłem moje zdjęcia, nie chciałem żeby Marinette poczuła się nieswojo, dlatego nie drążyłem tematu i poprostu podałem jej to o co prosiła.

- Wiecie że przedstawienie jest w piątek? - Zapytał niebieskowłosy tnąc papier.

- W piątek?! - Krzyknęliśmy razem z Mari w tym samym momencie.

Marichat | SztukaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz