Postanowiłam podejść na chwilę do chłopaka i dowiedzieć się o co chodzi. Przeprosiłam na chwilę kota i podeszłam do niebieskowłosego.
- Hej Luka. - Zaczęłam siadając obok niego. - Czemu siedzisz tutaj sam?
- Jedyna dziewczyna, z którą mógłbym tu przyjść została zaproszona przez kogoś innego. - Odparł nalewając sobie soku pomarańczowego do szklanki.
- Luka ja...
- Przyszłaś tu z tym dachowcem. - Przerwał mi.
- Ej! - Krzyknęłam uderzając dłonią w stół, przez co zwróciłam na nas uwagę. - Nie mów tak o czarnym kocie. - Dodałam po czym z podniesioną głową wróciłam do mojego partnera.
- Co się tam stało? - Zapytał blondyn.
- Ja... Trochę zbyt emocjonalnie zareagowałam. - Zaśmiałam się nerwowo.
On także cicho się zaśmiał i zaproponował że pójdziemy się przewietrzyć. Nie czekając na moją odpowiedź złapał moją dłoń i pociągnął do wyjścia.
Przed drzwiami można było zauważyć i usłyszeć że się rozpadało.
Kiedy byliśmy już na zewnątrz chłopak uśmiechnął się ciepło w moją stronę i wziął na ręce.
- Odkąd tutaj przyszliśmy chciałem to zrobić. - Powiedział po czym czule mnie pocałował.
Natychmiast odwzajemniłam pocałunek wplatając palce w jego włosy.
- Ej. - Oderwał się od moich ust. - Układałem je dzisiaj z dwadzieścia minut.
- Przepraszam księciu z bajki. - Zaśmiałam się jeszcze bardziej roztrzepując mu włosy.
- Nieważne. - Powiedział urażony, po czym tak samo rozwalił mi fryzurę.
- Wiesz, nawet z roztrzepanymi włosami wyglądasz uroczo. - Powiedziałam z uśmiechem.
- Ja zawsze wyglądam uroczo. - Prychnął chłopak. - Ale też groźnie. - Dodał po czym zamiauczał i zrobił ręką gest, który miał pokazać jego pazury.
Zaczęłam się śmiać, po czym spojrzałam w jego oczy, a po chwili moje usta ponownie wylądowały na jego, tym razem jednak nie zwrócił uwagi na moje palce w jego włosach.
Uśmiechnęłam się lekko sama do siebie, a następnie podrapałam go za uchem. Chłopak zamruczał mi w ustach i od razu się od nich oderwał, przy okazji się czerwieniąc.
- Miałaś tak nie robić. - Powiedział obracając głowę w przeciwną do mnie stronę.
- Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać. - Zaczęłam się niekontrolowanie śmiać.
Chłopak obrażony podszedł do mokrej już trawy, zamknął oczy i wypuścił mnie z rąk.
- Auć? - Powiedziałam nie wiedząc co się stało, i masując obolałe plecy.
- Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać. - Odparł odwracając się ode mnie tyłem i krzyżując ręce na piersi.
- Marinette! - Krzyknął pan Keaton wybiegając ze szkoły. - Marinette! Jak dobrze że cię znalazłem!
- Coś się stało? - Zapytałam podnosząc się z ziemii.
- Musimy zrobić próbę, potrzebuje ciebie i Adriena, ale nigdzie nie mogę go znaleźć.
- Zaraz przyjdę na salę, poszukam Adriena. - Odparłam miło się uśmiechając.
( Perspektywa Adriena )
- Muszę do łazienki. - Wtrąciłem, po czym szybko od nich odbiegłem.
Kiedy byłem już w pomieszczeniu, do którego miałem się udać odetchnąłem z ulgą i wypowiedziałem formułkę zdejmującą ze mnie mój kostium.
- Plagg musimy iść na te próbę. - Powiedziałem odchylając kurtkę, tak żeby kwami mogło wejść do środka.
- Zanim tam wejdę. - Zaczął. - Kiedy zdradzisz Marinette swoją tożsamość?
- Po co mam to robić?
- Jak ją całujesz czuję jakbym ja to robił. Fuj. Na samą myśl o tym mam ochotę wymiotować.
- Jeszcze trochę się z tym pomęczysz.
Chciałem już wychodzić z łazienki kiedy do pomieszczenia weszła Marinette.
- Adrien?! - Krzyknęła dziewczyna.
- O, hej Mari. - Odparłem drapiąc się po karku.
- Pan Keaton nas szukał, chodź.
Udałem się z dziewczyną, która szła dość szybkim krokiem na salę gimnastyczną.
- Co robiłeś w damskiej toalecie? - Zapytała po chwili ciszy.
- To była damska?! - Zdziwiłem się.
- No tak. - Marinette się zaśmiała.
- Co za wstyd. - Powiedziałem sam do siebie.
Kiedy dotarliśmy na salę pan Keaton od razu kazał nam wejść na scenę i przypomnieć sobie rolę.
Ja znałem moją już praktycznie idealnie, więc spokojnie siedziałem sobie na schodkach na podest.
- Wszystko od początku do końca, bez omijania żadnej sceny. - Powiedział kilka chwil później pan Keaton.
Próba mijała spokojnie, było mało błędów i sporo nowych scen do nauczenia.
W końcu przyszedł moment pocałunku Romea i Julii, uśmiechnąłem się sam do siebie na myśl o tej scenie.
Marinette jednak była bardzo zestresowana i potrzebowała chwili przerwy zanim pocałunek nastąpi.
Niedługo potem dziewczyna przełamała się i wróciła na scenę, przez moment mówiliśmy swoje kwestie i przed tym jak złączyłem nasze usta razem posłałem jej ciepły uśmiech.
- K-kocie? - Powiedziała dziewczyna wytrzeszczając oczy, kiedy nasze twarze się od siebie oddaliły.
Ej mam pytanie, nie robię trochę za dużo pocałunków? XD
CZYTASZ
Marichat | Sztuka
Fanfiction- Wiesz, Marinette. - Zaczął. - Myślę że zawsze byłaś dla mnie kimś więcej niż tylko przyjaciółką, poprostu tak sobie wmawiałem, przez to że nie wiedziałem jak wyglądają takie relację, i bałem się że cię stracę. ( Chce tylko wspomnieć że mają po 16...