17

2.1K 128 64
                                    

Postanowiłam podejść na chwilę do chłopaka i dowiedzieć się o co chodzi. Przeprosiłam na chwilę kota i podeszłam do niebieskowłosego.

- Hej Luka. - Zaczęłam siadając obok niego. - Czemu siedzisz tutaj sam?

- Jedyna dziewczyna, z którą mógłbym tu przyjść została zaproszona przez kogoś innego. - Odparł nalewając sobie soku pomarańczowego do szklanki.

- Luka ja...

- Przyszłaś tu z tym dachowcem. - Przerwał mi.

- Ej! - Krzyknęłam uderzając dłonią w stół, przez co zwróciłam na nas uwagę. - Nie mów tak o czarnym kocie. - Dodałam po czym z podniesioną głową wróciłam do mojego partnera.

- Co się tam stało? - Zapytał blondyn.

- Ja... Trochę zbyt emocjonalnie zareagowałam. - Zaśmiałam się nerwowo.

On także cicho się zaśmiał i zaproponował że pójdziemy się przewietrzyć. Nie czekając na moją odpowiedź złapał moją dłoń i pociągnął do wyjścia.

Przed drzwiami można było zauważyć i usłyszeć że się rozpadało.

Kiedy byliśmy już na zewnątrz chłopak uśmiechnął się ciepło w moją stronę i wziął na ręce.

- Odkąd tutaj przyszliśmy chciałem to zrobić. - Powiedział po czym czule mnie pocałował.

Natychmiast odwzajemniłam pocałunek wplatając palce w jego włosy.

- Ej. - Oderwał się od moich ust. - Układałem je dzisiaj z dwadzieścia minut.

- Przepraszam księciu z bajki. - Zaśmiałam się jeszcze bardziej roztrzepując mu włosy.

- Nieważne. - Powiedział urażony, po czym tak samo rozwalił mi fryzurę.

- Wiesz, nawet z roztrzepanymi włosami wyglądasz uroczo. - Powiedziałam z uśmiechem.

- Ja zawsze wyglądam uroczo. - Prychnął chłopak. - Ale też groźnie. - Dodał po czym zamiauczał i zrobił ręką gest, który miał pokazać jego pazury.

Zaczęłam się śmiać, po czym spojrzałam w jego oczy, a po chwili moje usta ponownie wylądowały na jego, tym razem jednak nie zwrócił uwagi na moje palce w jego włosach.

Uśmiechnęłam się lekko sama do siebie, a następnie podrapałam go za uchem. Chłopak zamruczał mi w ustach i od razu się od nich oderwał, przy okazji się czerwieniąc.

- Miałaś tak nie robić. - Powiedział obracając głowę w przeciwną do mnie stronę.

- Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać. - Zaczęłam się niekontrolowanie śmiać.

Chłopak obrażony podszedł do mokrej już trawy, zamknął oczy i wypuścił mnie z rąk.

- Auć? - Powiedziałam nie wiedząc co się stało, i masując obolałe plecy.

- Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać. - Odparł odwracając się ode mnie tyłem i krzyżując ręce na piersi.

- Marinette! - Krzyknął pan Keaton wybiegając ze szkoły. - Marinette! Jak dobrze że cię znalazłem!

- Coś się stało? - Zapytałam podnosząc się z ziemii.

- Musimy zrobić próbę, potrzebuje ciebie i Adriena, ale nigdzie nie mogę go znaleźć.

- Zaraz przyjdę na salę, poszukam Adriena. - Odparłam miło się uśmiechając.

( Perspektywa Adriena )

- Muszę do łazienki. - Wtrąciłem, po czym szybko od nich odbiegłem.

Kiedy byłem już w pomieszczeniu, do którego miałem się udać odetchnąłem z ulgą i wypowiedziałem formułkę zdejmującą ze mnie mój kostium.

- Plagg musimy iść na te próbę. - Powiedziałem odchylając kurtkę, tak żeby kwami mogło wejść do środka.

- Zanim tam wejdę. - Zaczął. - Kiedy zdradzisz Marinette swoją tożsamość?

- Po co mam to robić?

- Jak ją całujesz czuję jakbym ja to robił. Fuj. Na samą myśl o tym mam ochotę wymiotować.

- Jeszcze trochę się z tym pomęczysz.

Chciałem już wychodzić z łazienki kiedy do pomieszczenia weszła Marinette.

- Adrien?! - Krzyknęła dziewczyna.

- O, hej Mari. - Odparłem drapiąc się po karku.

- Pan Keaton nas szukał, chodź.

Udałem się z dziewczyną, która szła dość szybkim krokiem na salę gimnastyczną.

- Co robiłeś w damskiej toalecie? - Zapytała po chwili ciszy.

- To była damska?! - Zdziwiłem się.

- No tak. - Marinette się zaśmiała.

- Co za wstyd. - Powiedziałem sam do siebie.

Kiedy dotarliśmy na salę pan Keaton od razu kazał nam wejść na scenę i przypomnieć sobie rolę.

Ja znałem moją już praktycznie idealnie, więc spokojnie siedziałem sobie na schodkach na podest.

- Wszystko od początku do końca, bez omijania żadnej sceny. - Powiedział kilka chwil później pan Keaton.

Próba mijała spokojnie, było mało błędów i sporo nowych scen do nauczenia.

W końcu przyszedł moment pocałunku Romea i Julii, uśmiechnąłem się sam do siebie na myśl o tej scenie.

Marinette jednak była bardzo zestresowana i potrzebowała chwili przerwy zanim pocałunek nastąpi.

Niedługo potem dziewczyna przełamała się i wróciła na scenę, przez moment mówiliśmy swoje kwestie i przed tym jak złączyłem nasze usta razem posłałem jej ciepły uśmiech.

- K-kocie? - Powiedziała dziewczyna wytrzeszczając oczy, kiedy nasze twarze się od siebie oddaliły.

Ej mam pytanie, nie robię trochę za dużo pocałunków? XD

Marichat | SztukaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz