14

2.2K 134 87
                                    

( Perspektywa Marinette )

Siedziałam z Luką oglądając jakąś komedie, było mi trochę głupio przez to jak potraktowałam kota, ale poprostu chciałam spędzić trochę czasu z przyjacielem.

- Ja już spadam. - Powiedział, gdy film się skończył.

- Musimy kiedyś to powtórzyć. - Odparłam gdy ubierał już buty.

- Z tobą zawsze. - Uśmiechnął się.

Kiedy już poszedł wróciłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku.

- Marinette. - Zaczęło moje kwami. - Nie uważasz że źle potraktowałaś kota?

- Daj spokój. - Machnęłam ręką. Pewnie chciał tylko mnie odwiedzić.

- Skąd ta pewność?

- Bo co innego miałby chcieć?

- Ja... Wiem chyba co chciał. - Powiedziała Tikki ze smutną miną.

Poleciała na balkon i nakazała mi żebym poszła za nią. Pierwsze co zauważyłam to róże, której wypadło kilka płatków, a po chwili Tikki podała mi jakiś zgnieciony papier.

Rozłożyłam go i zaczęłam czytać. Gdy tylko dotarłam do końca położyłam swoją rękę na usta tym samym zakrywając rumieńce.

- Jeju Tikki co ja zrobiłam...

- Marinette! Nadal nie rozumiesz? Mogła go opętać akuma! - Krzyknęło kwami podlatując mi przed twarz. - Zraniłaś go...

- Musimy go znaleźć. Tikki kropkuj!

Po chwili miałam na sobie swój strój, owinęłam jojo o najbliższy znak drogowy i zaczęłam szukać kota. Jest jedno miejsce, do którego chodzi gdy jest zły lub smutny. Wieża Eiffla.

Dotarłam na miejsce naprawdę szybko z nadzieją że znajdę mojego towarzysza. Na szczęście siedział na samej górze, podeszłam do niego od tyłu, głowę miał spuszczoną w dół a uszy oklapnięte, co znaczyło że był naprawdę smutny.

- Hej. - Powiedziałam cicho siadając obok chłopaka. - Coś się stało?

Kot nic nie odpowiedział tylko nadal patrzył w dół, machał nogami do tyłu i do przodu a w jego blond włosy wiał wiatr.

- Chcesz pogadać? - Zapytałam.

Chłopak spojrzał na mnie smutnym wzrokiem, przytulił mnie i poprostu zaczął płakać. Szybko odwzajemniłam uścisk i obejmowałam go jak najmocniej mogłam, jakby dzięki temu miał znów być wesoły.

- Przepraszam. - Powiedziałam jak najciszej.

- Wybacz za to. - Rzekł wycierając łzy.

- To nic! - Krzyknęłam szybko. - Więc chcesz porozmawiać?

- Dlaczego nikt nie może pokochać czarnego kota? Dlaczego zawsze jak się dla kogoś staram zostaje odrzucony? Były dwie dziewczyny, które kochałem... Ty i Marinette. Teraz zrozumiałem że nikt nigdy nie pokocha prawdziwego mnie.

Serce złamało mi się na pół, dwa razy kot został zraniony, i to dwa razy przeze mnie...

- Jak możesz tak mówić! Jasne że ktoś pokocha czarnego kota! Doskonale wiesz dlaczego ja zawsze cię odrzucałam. Był ktoś inny... Ale teraz, kiedy uczucie zniknęło, nawet bym się nie zastanawiała. - Uśmiechnęłam się pocieszająco.

- Mówisz tak tylko żeby mnie pocieszyć.

- Udowodnić ci? - Zapytałam łamiącym się głosem.

- Jak chcesz to...

- Tikki... Odkropkuj. - Przerwałam mu.

- Marinette?! - Krzyknął zszokowany chłopak. - To ty jesteś bie...

Nie dałam mu dokończyć. Złapałam jego policzki w dłonie i złączyłam nasze usta w krótkim pocałunku.

Nasze twarze pokryły się rumieńcami, a po chwili na usta kota zaczął wchodzić ten jego zawadiacki uśmiech.

- Wiesz jeśli tak masz mnie uciszać to możesz robić to częściej. - Powiedział unosząc brwi.

- Z-zamknij się już. - Powiedziałam coraz bardziej się rumieniąc.

- Obawiam się że sam nie dam rady. - Dodał trzepocząc rzęsami.

- Ah tak? - Zapytałam z uśmiechem, po czym położyłam mu rękę na twarzy. - Nie ma za co.

Złapał za mój nadgarstek i złożył na dłoni pocałunek. W tym momencie wpadłam na idealny pomysł. Zabrałam moją rękę i podrapałam go za uchem. Chłopak położył na ustach obie swoje dłonie, ale i tak nie mógł powstrzymać mruczenia.

- Przestań! - Krzyknął zabierając moją rękę. - To przyjemne... Ale zawstydzające! Niech cię Plagg.

Zaśmiałam się cicho biorąc od niego dłoń, blondyn jednak ją zatrzymał.

- Ej... To że masz mnie nie drapać, nie znaczy że masz mi uciekać. - Powiedział po czym przysunął mnie do siebie. - Teraz już się ode mnie nie uwolnisz. - Dodał z uśmiechem przytulając mnie do jego klatki piersiowej.

- Nie zamierzam. - Odparłam jeszcze bardziej się w niego wtulając.

Chłopak znów zaczął mruczeć, jednak tym razem nie starał się tego powstrzymać, była to muzyka dla moich uszu.

- Więc nie podoba ci się już Adrien? - Przerwał ciszę.

- Nie. To by było nie na miejscu jakbym była zakochana w dwóch różnych osobach.

- Tak! Dwóch różnych osobach. - Zaczął nerwowo się śmiać.

Zaczęłam rozglądać się dookoła w poszukiwaniu Tikki, nigdzie jej nie widziałam więc wystraszyłam się że mogła zniknąć.

- Tikki?! - Krzyknęłam.

- Tutaj jest. - Blondyn wskazał palcem na czerwoną kulkę.

- Tikki! Nic ci nie jest?!

- Nie... Ja tylko. - Zaczęło kwami leżąc bezwładnie na metalowym podłożu. - To poprostu to takie... Słodkie. - Zapiszczała. - Twoje marzenie się spełniło, pocałowałaś go, te wszystkie wpisy w pamiętniku, oglądanie przeróżnych zdjęć, czasami dość niemoralnych... Albo opowiadanie o tym jaki on jest niesamowity, o i jeszcze wyobrażanie sobie go w...

- Tikki! - Krzyknęłam zasłaniając jej małą buźkę.

Spojrzałam na kota, który nie mógł powstrzymać śmiechu, i cały czerwony na twarzy zaczął się śmiać.

- Daj spokój. - Powiedziałam odwracając głowę.

- Dobrze że nie ma tu Plagga, i nie powie ci co ja sobie myślałem, to by było żenujące...

Marichat | SztukaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz