15

2.2K 142 57
                                    

Nagle kot przestał się śmiać a jego oczy się wytrzeszczyły.

- Nie czytałaś mojego wiersza? Prawda? Proszę powiedz że nie!

- Wiesz... Był naprawdę słodki.

- Co za żenada... - Powiedział chowając twarz w dłoniach żeby ukryć zawstydzenie.

- Naprawdę był piękny. - Uśmiechnęłam się.

- I żałosny! - Krzyknął.

- Wiesz możemy o tym porozmawiać u mnie. Robi się zimno.

- Daj mi chwilę. Muszę pozbierać godność po tym wierszu...

Po chwili chłopak wstał, westchnął i wziął mnie na ręcę.

- Wszystko okej? - Zapytałam czując jak jego serce nagle przyśpieszyło, chociaż w zasadzie miałam tak samo.

- Tak tylko... - Zaciął się. - Jestem wielkim szczęściarzem że cię mam.

Dałam mu buziaka w policzek na co strasznie się zarumienił, po czym skoczył na jakiś dach.

Kiedy dotarliśmy do mojego pokoju, kot odstawił mnie bezpiecznie na podłogę. Blondyn usiadł na moim łóżku i przyglądał się temu co robiłam, ja w tym czasie podeszłam do biurka i wyciągnęłam z niego pewną kartkę.

Udałam się z pinezką do tablicy korkowej i powiesiłam na niej kawałek papieru.

- Żartujesz sobie? - Zapytał zauważając na kartce swój wiersz.

- Jasne że pójdę z tobą na bal. - Odparłam z uśmiechem.

- Możesz to zdjąć?

- Magiczne słowo?

- Proszę?

- Nigdy tego nie zdejmę. - Zachichotałam.

Usiadłam obok niego i wpatrywałam się w jego oczy z uśmiechem, po chwili odsunął się ode mnie i położył na moim łóżku kładąc ręce pod głowę.

- Mogę się już wprowadzić? - Zapytał z nadzieją.

- To chyba jeszcze nie czas. - Zaśmiałam się.

Położyłam się obok niego i mocno go przytuliłam.

- Wszystko okej?

- Tak, poprostu jeżeli to sen to chce się nacieszyć.

- W takim razie ja też. - Dodał, po czym obrócił się w moją stronę.

Jego twarz przez chwilę znajdowała się nad moją, spojrzał mi w oczy uśmiechając się szelmowsko, po czym poprostu pocałował, trwało to o wiele dłużej niż za pierwszym razem.

Moja twarz pokryła się cała w rumieńcach na co blondyn głupio się uśmiechnął.

Wzięłam największą poduszkę i przycisnęłam do jego twarzy tak aby nie widział mojego zawstydzenia.

- Du-sisz. - Powiedział ledwo słyszalnie.

Dałam mu oddychać posyłając wrogie spojrzenie, on jednak nie przejął się tym za bardzo, i nadal uśmiechał się w ten jego sposób.

- Podobało ci się. - Stwierdził patrząc na moją nadal czerwoną twarz.

- Nie! Może trochę... - Przyznałam spuszczając głowę w dół.

- Marinette? - Zaczął chłopak.

- Tak?

- Kocham cię. - Uśmiechnął się szczerze patrząc mi w oczy.

- Czy ty próbujesz właśnie sprawić żebym się zarumieniła. - Jeśli tak to mu się udało bo cała moja twarz przypominała bardziej buraka.

Chłopak wzruszył ramionami śmiejąc się pod nosem.

Zbliżyłam moją twarz do jego i pocałowałam go w czubek nosa. Chłopak szybkim ruchem rzucił się na poduszkę, którą wcześniej zakrywałam mu twarz, i sam potwórzył moje działanie.

Nagle ktoś wszedł do pokoju szybko schowałam chłopaka pod kołdrę, spojrzałam na klapę i dostrzegłam Alye. Weszła do pokoju z rozwścieczoną miną i zaczęła stukać coś na telefonie.

- Umm... Hej?

- Co. To. Ma. Znaczyć? - Zapytała dziewczyna pokazując mi ekran swojego telefonu.

Na urządzeniu zauważyłam zdjęcie, gdy na wieży Eiffla całowałam kota, wytrzeszczyłam oczy i otworzyłam buzię.

- Skąd ty to?!

- To nieistotne. - Powiedziała szybko. - Czemu ja nic o tym nie wiem. - Dopytywała dziewczyna.

- Ale o czym. - Udawałam głupią.

- O tym że spotykasz się z czarnym kotem!

- " Pal głupa, pal głupa, pal głupa. " - Powtarzałam sobie w głowię.

- Kto to czarny kot?

- " Nie aż tak! " - Pomyślałam, po czym uderzyłam się z otwartej dłoni w czoło.

- Kręcisz... Gadaj już!

- Od kiedy jesteś taka agresywna?

- Od wtedy kiedy ukrywasz przede mną związek z super przystojnym bohaterem! Pomagałam ci z tyloma rzeczami! Szukałam ci zdjęć Adriena bez koszulki, ubrań podobnych do tych, które on nosi, a nawet opracowałam kilka planów żeby pomóc ci w zaproszeniu go gdzieś. Naprawdę nie mogłaś mi powiedzieć o tym że jesteś z czarnym kotem? - Powiedziała smutna.

- Alya... Ja. To się stało dzisiaj nie miałam okazji ci powiedzieć... Przysięgam.

- Jak mam ci uwierzyć?

- Wyjdź.

- Przepraszam? - oburzyła się dziewczyna.

- Nie do ciebie, kocie możesz wyjść.

W tym momencie blondyn podniósł się do pozycji siedzącej i pomachał dziewczynie z lekkim uśmiechem.

- Super przystojnym powiadasz? - Wtrącił.

Alya stała z otwartą buzią próbując zrozumieć co się właśnie stało. Rozumiałam to w stu procentach, w końcu dostała bardzo dużo informacji na raz.

Marichat | SztukaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz