- Ojciec nigdy mi nie pozwalał mi chodzić do przyjaciół. - Powiedział Adrien po chwili ciszy. - Co się robi, jak jest się u kogoś?
- Wiesz, różne rzeczy... - zaczęłam się chwilę zastanawiać. - Możemy obejrzeć jakiś film! - Dodałam z entuzjazmem.
- Tak! To super pomysł! - Odparł chłopak spoglądając na mnie. - Może horror?
- H-horror? - Zapytałam. - Niech będzie. - Dodałam po chwili pewna siebie.
- Nie będziesz się bać? - Odparł uśmiechając się złośliwie.
- Ja? Nie ma szans. - Odpowiedziałam. - Jaki horror bedziemy więc oglą...
- Bu! - Krzyknął chłopak gdy się na niego spojrzałam.
Odskoczyłam od niego i zaczęłam piszczeć, na co Adrien jedynie przeprosił po czym się zaśmiał.
- Nieustraszona Marinette! - Wydusił przez śmiech.
- Bardzo śmieszne. - Odparłam uderzając go w ramię.
- Okej, okej przepraszam. - powiedział kładąc mi rękę na ramieniu na co automatycznie serce zaczęło mi szybciej bić, albo się zatrzymało? Sama nie wiem.
Udałam się do laptopa i puściłam Anabelle, początek nie był straszny, jednak kiedy akcja trochę się rozkręciła zaczęłam czuć nieprzyjemne ciarki.
Gdzieś w połowie filmu kiedy już naprawdę zaczęłam się strasznie bać poczułam że głowa Adriena spadła na moją. Serio? Ja zaraz się posikam ze strachu a on zasnął. Spojrzałam lekko w górę, wyglądał tak uroczo kiedy spał, od razu spaliłam buraka i odwróciłam wzrok w stronę ekranu.
Przez dłuższy moment nic ciekawego się nie działo, więc oparłam się o jego ramie i zamknęłam oczy.
Po jakiś dziesięciu minutach obudził mnie głośny dźwięk dobiegający z laptopa, wystraszyłam się nie wiedząc co się dzieje, Adrien też się obudził, jednak pierwsze co zrobił to objął mnie rękoma dookoła moich ramion. Spojrzałam na niego zdezorientowana a na moje policzki wszedł piękny czerwony kolor, tak samo zresztą jak na twarz chłopaka.
- Strasznie przepraszam Marinette. To był odruch. - Powiedział zabierając ręce.
- To nic! Spokojnie! - udało mi się odpowiedzieć.
- Może porobimy coś innego. - Zaproponował chłopak.
- Jasne. Może w coś pogra...
Przerwał mi dzwonek telefonu Adriena, dzwonił jego tata.
- Będę musiał już lecieć. - Powiedział chłopak z miną zbitego psa.
- Miło mi się spędzało z tobą czas. - Odparłam.
- Mi z tobą też Marinette. - Odpowiedział zakładając plecak. - Do zobaczenia M' la... - Przerwał. - Marinette! Tak do jutra.
Odprowadziłam go do drzwi i pożegnałam jeszcze raz gdy już wyszedł. Położyłam się na łóżku, a do mojego nosa dotarły perfumy Adriena.
- Tikki! - Powiedziałam rozmarzona wąchając moją kołdrę. - Ona pachnie jak Adrien!
- Marinette chyba trochę przesadzasz z tą obsesją. - Odparło kwami. - Brakuje tylko tego żebyś porozwieszała sobie po pokoju jego zdjęcia.
- To wspaniały pomysł!
- Marinette... Nie.
Po godzinie wybierania, drukowania i rozwieszania zdjęć miałam wyklejoną tablice korkową całą jego zdjęciami.
- Jest piękna. - Powiedziałam łącząc moje dłonie razem.
Nagle usłyszałam dzwonek telefonu, Alya dzwoniła, od razu podniosłam telefon i odebrałam.
- Dziewczyno! Jak było z Adrienem! - Wykrzyczała od razu.
- Było wspaniale! Obejrzeliśmy film, położył swoją głowę na mojej. Było... Tak romantycznie... - Odparłam cała w skowronkach.
- Tak... A w tej bajce były smoki? - Zapytała przekręcając głowę.
- Mówię serio!
- Przysięgasz?
- Przysięgam!
- Niech będzie. W takim razie co z czarnym kotem? - Zapytała śmiejąc się.
- Jeszcze jedno słowo o nim a się rozłączę.
- Jesteś cała czerwona mam rację? - Dodała nie przestawając się śmiać.
Nic nie myśląc kliknęłam czerwony przycisk rozłącz. Podeszłam do lustra, Alya miała rację, byłam na twarzy cała czerwona, ale dlaczego? Skoro byłam tak bardzo zakochana w Adrienie, czemu rumieniłam się na myśl o czarnym kocie?
CZYTASZ
Marichat | Sztuka
Fanfiction- Wiesz, Marinette. - Zaczął. - Myślę że zawsze byłaś dla mnie kimś więcej niż tylko przyjaciółką, poprostu tak sobie wmawiałem, przez to że nie wiedziałem jak wyglądają takie relację, i bałem się że cię stracę. ( Chce tylko wspomnieć że mają po 16...