8

2.3K 138 113
                                    

( Perspektywa Adriena )

- Więc zostanę. - Odparłem z uśmiechem. - Jest tylko jeden problem.

- Jaki? - Zainteresowała się dziewczyna.

- Plagg się przemęczy jak zbyt długo będzie tu siedział.

- Plagg? - Zdziwiła się Marinette.

- Moje kwami, długo by opowiadać.

- To naprawdę interesujące. - Odpowiedziała. - Chyba mogę coś na to poradzić. - Dodała uśmiechając się ciepło.

Siedziałem na leżaku czekając na Marinette. Cieszę się że udało mi się z nią porozmawiać, podniosła mnie na duchu. Czułem się bardzo swobodnie, mogłem mówić to co czułem i wiedziałem że nie będzie mnie oceniać.

- Jestem. - Usłyszałem jej głos. - Mam coś co rozwiąże twój problem.

Usiadła obok mnie i podała mi maskę z dziurami na oczy oraz wielki szalik.

- Jak to założysz to raczej cię nie rozpoznam.

- To ma szanse zadziałać.

Przysunęła sobie drugi leżak zaraz obok mnie i się na nim położyła po czym zamknęła oczy.

- Plagg, chowaj pazury. - Wyszeptałem.

Po chwili mój kostium ze mnie zniknął, więc założyłem na siebie maskę karnawałową, szalik oraz owinąłem się cały kocem.

- I jak? - Zapytałem.

- Wyglądasz jak nieudany strój na halloween. - Parsknęła śmiechem.

- Uznam to za komplement. - Odparłem naburmuszony.

- Ta dziewczyna ma rację. - Dodał z przekąsem Plagg.

- Co on jada? - Zapytała spoglądając na mnie.

- Ser. - Odpowiedziałem odwracając się do niej plecami.

- Zaraz ci go przyniosę. - Powiedziała Marinette patrząc na moje kwami.

- Już cię lubię. - Plagg podleciał do niej przytulając jej policzek.

Dziewczyna na początku wydawała się zaskoczona nagłym gestem, jednak po chwili uśmiechnęła się szeroko i pogłaskała go pod brodą.

- Wiesz, zaczynam być zazdrosny. - Dałem o sobie znać, machając ręką.

( Perspektywa Marinette )

Obudziłam się jak zwykle prawie spóźniona, przesiedziałam z kotem jakieś dobre dwie godziny, spędziliśmy je na zwyczajnej rozmowie dopóki nie zachciało mi się spać.

Wyjrzałam przez okno, przy okazji je otwierając aby sprawdzić jaka jest pogoda. Był lekki wiatr, ale słońce świeciło jak oszalałe. Postanowiłam, więc szybko ubrać się znów w bluzę, którą wczoraj uszyłam, jasnoniebieskie dżinsy oraz zielone trampki. Jak zwykle związałam moje włosy w dwie kitki, i poszłam na dół zjeść śniadanie.

Kiedy byłam już po jedzeniu znalazłam moje klucze od domu po czym otworzyłam drzwi od piekarni.

- No nareszcie! - Usłyszałam za sobą zdenerwowany głos. - Już myślałam że się nie pojawisz. - Dodała Alya.

- Przepraszam, zasnęłam bardzo późno a teraz się to na mnie mści. - Odparłam drapiąc się po karku.

- Przyzwyczaiłam się do twojego spóźnialstwa, a teraz chodź bo wogóle się nie pojawimy.

Ruszyłyśmy w stronę wieży Eiffla, miałyśmy jakieś dwie minuty żeby tam dotrzeć, nagle Alya dostała wiadomość od Nino żeby się pośpieszyła bo zaraz zaczną zwiedzanie.

W ostatniej chwili dobiegłyśmy do pani i wpisałyśmy się na listę obecnych.

- Moi drodzy! Wiem że to nie przedszkole, ale chciałabym abyście w miarę możliwości chodzili dwójkami. Jest tutaj naprawdę tłoczno, więc łatwiej będzię nam tak zwiedzać. - Wytłumaczyła Pani Bustier z uśmiechem.

Miałam już podejść do Alyi, jednak zauważyłam że stała obok Nino i Adriena, więc stwierdziłam że znajdę kogoś innego.

Obróciłam się na pięcie i już na pierwszym kroku na kogoś wpadłam, odbiłam się lekko, ale na szczęście nie upadłam.

- Wszystko okej? - Zapytał Luka uśmiechając się do mnie ciepło.

- Tak, przepraszam. - Odpowiedziałam odwzajemniając gest.

- Skoro już tak na siebie wpadliśmy to może będziesz moją parą? - Zasugerował.

( Perspektywa Adriena )

Wpatrywałem się w Marinette i Luke stojąc jak słup soli, a bardziej patrzyłem na jej bluzę, która sprawiała że na moich policzkach pojawiał się rumieniec.

- Wiesz że możesz tam podejść i zapytać Marinette czy będzie twoją parą, prawda? - Zapytała Alya z uśmiechem, który chciał coś chyba zasugerować.

- Daj spokój. - Zaczął Nino. - Adrien wygląda bardziej jakby chciał pobić Luke. - Zaśmiał się.

- Masz rację. - Odparłem. - Masz głaz?

- Stary żartowałem...

- Ta ja też. - Odpowiedziałem nerwowo się śmiejąc. - A chociaż kamień?

Marichat | SztukaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz