5

2.6K 137 87
                                    

Alya przez dłuższą chwilę nie dawała mi spokoju i do mnie wypisywała.

" Jeżeli zaraz mi nie odpiszesz to się tam do ciebie przejde "

" Nawet mnie nie denerwuj Marinette! "

" Zaraz tam będę "

Kiedy przeszła mi złość chciałam jej odpisać żeby nie przychodziła, jednak telefon mi się rozładował a ładowarkę pożyczyłam mamie a innej nie miałam, więc postanowiłam nie zawracać jej na razie głowy.

Zauważyłam na biurku kartki, które dał mi dzisiaj po castingu pan Keaton. Postanowiłam się trochę pouczyć do mojej roli. Zaczęłam czytać scenariusz i powtarzać sobie niektóre fragmenty na głos.

- Romeo! Czemuż ty jesteś Romeo!
Wyrzecz się swego rodu, rzuć tę nazwę!
Lub jeśli tego nie możesz uczynić,
to przysiąż wiernym być mojej miłości,
a ja przestanę być z krwi Kapuletów. - Zaczęłam kładąc dramatycznie rękę na moim czole.

- Mamże przemówić czy też słuchać dalej? - Mój monolog przerwał znany mi głos. - Co tam księżniczko? - Dodał po chwili czarny kot wchodząc do mojego pokoju.

- Skąd to znasz? - Zapytałam spoglądając to na niego, to na kartkę.

- Jestem większym romantykiem niż myślisz. - Odparł posyłając mi ten swój zawadiacki uśmiech.

- Super. Będziemy mogli razem ćwiczyć. - Odpowiedziałam patrząc w jego stronę.

Chłopak podszedł do biurka, przy którym właśnie przed chwilą czytałam scenariusz i na nim usiadł.

- Pocałunki? - wyszeptał obok mojej twarzy, na co jak na zawołanie spaliłam buraka. Przypomniało mi się że tak samo odpowiedziałam Adrienowi, kiedy on powiedział to co ja przed chwilą.

Chciałam schować twarz w dłoniach żeby chłopak nie mógł widzieć moich rumieńców, jednak kot zatrzymał moją rękę tak że nie mogłam nią ruszyć, spojrzałam na niego oburzona, na co on tylko posłał mi triumfalny uśmiech.

- To nie fair. - Powiedziałam patrząc w dół.

- Lubię sprawiać że się rumienisz, wyglądasz wtedy niesamowicie uroczo wiesz?

- Przestań! - Krzyknęłam zamykając oczy bo czułam że na moją twarz zaraz wejdzie więcej rumieńcy.

Kot tylko cicho się zaśmiał i chwycił mnie za nadgarstek. Po chwili byliśmy na balkonie. Chłopak wskoczył na poręcz i na niej usiadł. Patrzyliśmy na niebo w milczeniu, co jakiś czas zerkałam kątem oka na kota, który cały czas trzymał wzrok w jednym punkcie.

- Gwiazdy są dzisiaj piękne. - Powiedział po chwili ciszy.

- To prawda.

- Wiesz jaka świeci najjaśniej? - Zapytał w końcu na mnie spoglądając.

- Nie. - Odparłam różowiejąc się.

- To ja. - Odpowiedział, krótko uśmiechając się i wracając wzrokiem na obserwowane wcześniej miejsce.

- No tak. - Zaśmiałam się. - Czego miałam się spodziewać.

Chłopak zaczął przyglądać się przez szybę mojemu pokojowi. Nagle zatrzymał na czymś wzrok, i wytrzeszczył źrenice, zachwiał się, machał rękami, po czym spadł z balkonu.

- Kocie! Wszystko okej?! - Wykrzyczałam z przerażeniem.

- Wszystko gra i buczy. - Usłyszałam jego głos chwilę później. - W końcu mam dziewięć żyć. - Dodał wracając na balkon na swoim kijku.

- Co cię tak wystraszyło?

- Nic, to tylko te zdjęcia... Nie spodziewałem się... - Zaczął się tłumaczyć, dziwnie gestykulować i przy okazji rumienić. Chciał schować twarz w dłonie, ale tym razem to ja go zatrzymałam. Uśmiechnęłam się do niego złośliwie i zaczęłam się śmiać.

- Nie śmieszne. - Powiedział odwracając wzrok. - Ty tak nie możesz.

- Chcesz żebym wytłumaczyła ci te zdjęcia mam racje?

- Czekam. - Odparł z zainteresowaniem.

- Więc, niektórzy widzą Adriena jako super gwiazdę, czy modela. Ja... - Ucięłam zdanie, po czym wzięłam głęboki oddech. - Uważam go za naprawdę niesamowitą osobę, pomocną, miłą, zabawną, towarzyską i kulturalną. - Powiedziałam na jednym tchu.

- To jest... - Zaczął, a ja przygotowałam się na wyśmianie. - Kochane. - Dodał z ciepłym uśmiechem.

- N-naprawde tak myślisz? - zapytałam zająkując się przy okazji.

- Czemu mu tego nie powiesz?

- Żartujesz! Jak się nie zgodzi to strace jego przyjaźń...

- Skąd ta pewność?

- Nie chce ryzykować.

Kot podszedł do mnie, spojrzał mi w oczy po czym szczerze się uśmiechnął. Niespodziewanie zamknął mnie w uścisku, a ja prawie od razu go odwzajemniłam.

( Perspektywa Adriena )

- Muszę już spadać, ale spokojnie niedługo znów się zobaczymy. - Powiedziałem na pożegnanie do dziewczyny.

Chciałem już odskakiwać jednak Marinette złapała mnie za ogon.

- Dziękuję. Za wszystko. - Dodała patrząc w moje oczy. - Nie mogłam sobie wymarzyć lepszego przyjaciela.

- Wiem, wiem jestem wspaniały. A teraz naprawdę powinienem iść. - Dodałem po czym od razu skoczyłem na inny budynek.

Było już całkiem późno gdzieś około godziny dwudziestej, od razu jak wleciałem do mojego pokoju wypowiedziałem formułke zdejmującą ze mnie kostium. Położyłem się na łóżku i pogrążyłem w myślach.

" Nie mogłam sobie wymarzyć lepszego przyjaciela. " Te słowa cały czas krążyły w mojej głowie. W pewnym sensie cieszyłem się że tak mnie widzi, ale z drugiej strony czułem coś jeszcze, czego nie mogłem sobie wytłumaczyć. Cała ta sytuacja była bardzo pogmatwana, bo Marinette była zakochana w Adrienie... Czyli w sumie we mnie, sam już nie wiem co o tym myśleć.

Z zamyśleń wyrwał mnie krzyk, wyjrzałem prędko przez okno i zauważyłem jakąś zieloną postać, która kopnięciem w ziemię sprawiała że grunt pod nią zamieniał się w pnącza.

- Plagg wy... - Chciałem się przetransformować.

- Nie proszę! - Odparło kwami z błagalnym spojrzeniem. - Właśnie miałem prosić ten piękny serek na randke.

- To później. Plagg wysuwaj pazury! - Po chwili miałem już na sobie swój lateksowy kostium.

( Perspektywa Marinette )

Byłam już na miejscu jako biedronka. Chociaż widziałam czarnego kota chwile temu nie mogłam się doczekać żeby znów go zobaczyć. Nagle obok mnie pojawiła się sylwetka mojego towarzysza.

- Z czym mamy do czynienia? - Zapytał od razu.

- Nie przywitasz się? - Wydukałam zaskoczona.

- No tak gdzie moje maniery. - Przystał, po czym się ukłonił. - Witaj biedronko.

- Biedronko? - Byłam coraz bardziej zdziwiona.

- Przecież nie lubisz jak mówię do ciebie kropeczko. - Odparł skrzywiając się.

- Kto ci tak powiedział?

- No... Ty. - Odpowiedział wskazując na mnie palcem.

- Ja...

- Czy ty jesteś zazdrosna? - Zapytał z entuzjazmem.

- Załatwmy tego złoczyńcę i skończmy temat.

Marichat | SztukaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz