- Test -

241 16 1
                                    

Tim POV
Zacząłem się rozglądać, jednak otaczała mnie tylko światłość. Nie mam nawet pojęcia czy stoję czy siedzę.
-Cholera, powinienem ustalić to wcześniej ze Slenderem.- zaklnalem sam do siebie nie wiedząc co teraz zrobić.
Nagle usłyszałem za sobą cichy dźwięk którego nie rozpoznawałem. Obróciłem się szybko i ujrzałem przed sobą jasną istotę. Włosy jej były czarne i sięgały aż do pasa. Skóra jej była biała, lekko różowa na policzkach. Oczy jej żółte i przenikliwe. Ona sama wydawała się być przezroczysta i lekko unosiła się w górę i opadała w dół. Tajemniczy dźwięk wydawał się dochodzić zza niej, jednak nie byłem w stanie ustalić co to takiego.
-Halo? Czym ty jesteś ? - zapytałem nie będąc pewny jak mam wie zachować.
- Jestem Takari , demon podróży pomiędzy życiem a śmiercią. Zostałam tu zesłana aby przeprowadzić na tobie jeden ważny test który pomoże mi zadecydować czy jesteś godzien wyciagnięcia duszy swojego ukochanego z tych zaświatów. - odpowiedziała mi bez okazywania zainteresowania swoim zadaniem, mógłbym rzec że wyglądała na wręcz potwornie znudzoną byciem tu że musi tu ze mną być.
-Jaki test ? - zapytałem przełykając głośno ślinę czując jak w gardle zaciska mi się niewidzialny słupeł. Nie mam pojęcia dlaczego czułem się aż tak poddenerwowany. W głębi duszy czułem rosnący niepokój za każdym razem kiedy mrugalem i traciłem ją z oczu.
-Test ten nie jest łatwy więc jeśli chcesz go przejść  musisz się mocno postarać i być gotowy na poświęcenie. - powiedziała i lekko zaśmiała się widząc moją przejętą minę.
Odsunęła się na bok, a za nią ujrzałem mały srebrny sztylet leżący na średniej wielkości stole. Popatrzyłem z powrotem na nią i czekałem na to co ma mi do powiedzenia.
- A teraz weź ten sztylet w swe dłonie, a ja przeniosę cię w miejsce w którym przejdziesz swój test. - Takari udzielała mi instrukcji , a ja posłusznie je wykonywałem.
Powoli podszedłem do stołu i chwyciłem sztylet. Był niesamowicie zimny i zaskakująco ciężki. Popatrzyłem na Takari, jednak zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć ona zaklaskała w dłonie a ziemia pode mną zapadła się.
-Czekaaa-!!!! - ostatnie co zdołałem krzyknąć po czym zacząłem spadać w dół który był cały czarny i wydawał się nie mieć dna.
- I pamiętaj, miłość potrafi być zabójcza, a aby przeżyć musisz zapomnieć!!!! - krzyknęła Takari uśmiechając się w moja stronę.
Po tych słowach czerń znajdująca się przede mną zaczęła mieszać się z odcieniami szarości. Poczułem jak uderzam w ziemie i upadam na kolana. Wpatrywałem się w ziemie starając się uspokoić mój nierówny oddech i walące serce. Powoli podniosłem wzrok i ujrzałem przed sobą salon naszej rezydencji. Było tu zimno i wszystkie kolory wydawały się być wyblakłe.
Ku mojemu zdziwieniu nie świeciły się w rezydencji żadne światła. Podniosłem się z kolan i powoli zacząłem kierować się w stronę schodów. Oglądałem wszystkie meble na których było widać grubą warstwę kurzu. Przesuwając wzrok z jednego mebla na drugi poczułem ucisk na żołądku. Niepokój i dyskomfort zdawały się rozrywać moje ciało. Zacząłem piąć się po schodach, wsłuchując się w każdy zgrzyt który z siebie wydawały. W życiu nie skupiałem się nad tym jakim głośnym miejscem jest na codzień nasza rezydencja, w każdym razie nie do teraz kiedy usłyszałem ją w takiej grobowej przeszywającej ciszy. Wreszcie zdaje się rozumieć pojęcie głośnej ciszy lecz ta cisza nie jest jedynie głośna, ta cisza jest w pewnym sensie ciężka i groźna tak jakby w każdym momencie miała się na mnie rzucić. Jakby każdy mój krok miał być moim ostatnim...
Kiedy dotarłem do szczytu schodów rozejrzałem się po korytarzu. W żadnym pokoju nie zdawało się świecić światło. Mogłoby to wskazywać na to ze jestem tu sam lecz coś wciąż nie daje mi spokoju. To uczucie czyjejś obecności zmusza mnie do rozglądnięcia się po pokojach. Jako pierwsze udałem się do gabinetu Slendera. Niepewnie zapukałem w drzwi jednak nikt mi nie odpowiedział. Powoli przekręciłem klamkę i popchnąłem ciężkie dębowe drzwi. Zajrzałem do środka i ujrzałem biurko Slendera z wszystkimi rzeczami zastawionymi tak jak zawsze kiedy tu przychodzę jedyną różnicą była ta warstwa kurzu. Wszedłem do środka i podszedłem do biurka. Po drugiej stronie stało krzesło obrócone do mnie tyłem. Obszedłem biurko dookoła i powoli wyciągnąłem rękę aby obrócić krzesło. Popchnalem je i poczułem jak żołądek podskakuje mi do gardła....

-Because I Care-  Male Reader X MaskyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz