Kiedy wszedłem do domu zamknąłem za sobą drzwi które przez wiatr wydały z siebie straszny chuk.
- Y/N, to ty? - zapytał Candy z kuchni.
-Tak ale za nie długo znów wychodzę. - odpowiedziałem mu wbiegając na drugie piętro.
Zaczynałem powoli przyzwyczajać się do tych nieznośnych stromych schodów.
Wszedłem do mojego pokoju i zacząłem przeszukiwać moją walizkę.
W tylniej kieszeni znalazłem mój pięknie zdobiony stalowy sztylet który dostałem od mojego chłopaka w 1963.
Aż westchnąłem na wszystkie wspomnienia przelatujące mi przed oczami.
Andrew był moim pierwszym i jedynym ukochanym. Nie był idealny ale kochałem go z całego serca.
Niestety w 1975 Andrew został zamordowany przez jakiegoś okolicznego seryjnego morderce.
Minęło już tyle lat a ja wciąż nie mogę o nim zapomnieć.
Potrzasnąłem lekko ramionami i włożyłem sztylet do mojej tylniej kieszeni.
Następnie zabrałem mój zeszyt z zanotowanym adresem mojego kolejnego posiłku.
Wyszedłem z pokoju i szybko udałem się do wyjścia.
Otworzyłem drzwi za którymi panowała sniegowa wichura.
Zasłoniłem nos i usta szalikiem i zacząłem iść w kierunku mojego celu.
Po około dwudziestu minutach dotarłem pod wybrany adres.
Był to mały domek jednorodzinny, ale wiedziałem że mieszka w nim tylko Kendra.
Przeskoczyłem zwinnie przez ogrodzenie i podbiegłem do jednego z okien zacierając za sobą ślady na śniegu.
Zaglądnąłem do środka przez małą szpare w nie do końca zasłoniętej żaluzji.
W środku panowała ciemność co oznaczało że Kendra już śpi.
Po chwili czekania nie usłyszałem żadnego dźwięku wydobywającego się z domu.
Podbiegłem do tylniego wejścia i roztopiłem zamek za pomocą mojej mocy.
Otworzyłam drzwi i wślizgnąłem się do środka.
Powoli zacząłem zmierzać w stronę schodów.Nagle poczułem w pomieszczeniu dziwne natężenie.
" Tyle ciężkiej energii? Może Kendra się obudziła. Może miała jakiś koszmar czy coś."
Rozglądnąłem się kilka razy lecz nie ujrzałem nic co wydawałoby się być nie na miejscu.
Wspiąłem się po schodach i szedłem wzdłuż korytarza.
Stanąłem przy drzwiach do jej pokoju i nasłuchiwałem dźwięków wytężając słuch.Kiedy upewniłem się że Kendra jednak się nie obudziła powoli wszedłem do jej pokoju.
Kobieta leżała na lewej stronie spokojnie oddychając. Wyciągnąłem z kieszeni mój sztylet i kucnąłem przy łóżku.
Nie chciałem aby się obudziła. Jej dusza byłaby wtedy niespokojna.
Patrzyłem chwilę na jej twarz wsłuchując się w bicie jej serca.
Nagle usłyszałem szelest wydobywający się z szafy na przeciwko łóżka.
Podniosłem się z przysiadu i podszedłem do szafy.
Miała w sobie lekkie szpary dzięki czemu mogłem zobaczyć kawałem wnętrza.
Jednak chcę mieć pewność że nikt i nic mnie tu nie widziało.
Po namyśle chwyciłem klamkę i otworzyłem drzwi na oścież.
Po chwili tego pożałowałem. Ktoś był schowany w szafie.
I nie był to byle kto. Był to ten sam facet z białą maską.
Rzucił się na mnie z nożem i próbował mnie przewrócić. Na jego nieszczęście byłem od niego o wiele silniejszy i cięższy.
Zwinnie wytraciłem mu nóż z ręki i chwyciłem go za nadgarstek. Drugie przedramię przyłożyłem mu do gardła i z całej siły przybiłem go do ściany.
- Kim jesteś i co tu robisz?! - zapytałem podnosząc głos i zapominając o tym że w pokoju była jescze Kendra.
Zdając sobie sprawę z jej obecności odwróciłem głowę aby zobaczyć czy jeszcze śpi.
Niestety Kendra trzymała już w rękach telefon i zapewne była już na lini z policją.
Nagle poczułem kopnięcie w brzuch przez które puściłem ręce mężczyzny i zgiąłem się w pół.
Szybko otrząsnąłem się po ciosie i ruszyłem za nim.
Nie miałem w planach mu odpuszczać. Musiałem go złapać i dowiedzieć się przynajmniej jak wygląda może nawet uda mi się dowiedzieć kim on jest i skąd wiedział ze tam będę.Zbiegłem zwinnie ze schodów i pobiegłem w stronę jedynego wyjścia : tylnich drzwi.
Niestety chłopak był szybszy niż mi się zdawało.
Postanowiłem przejść do planu B. Wybiegłem z domu i zacząłem iść spokojnie chodnikiem. W tle słyszałem już nadjeżdżające radiowozy więc wolałem nie rzucać się w oczy.
A wracając do planu B.
Wytężyłem swoje zmysły i zacząłem podążać za tą negatywną niepokojącą energią którą wyczuwałem w domu.Jestem niemalże pewien że należy ona do chłopaka w masce.
Idę tak już przez 20 minut i o dziwo owa energia nie wydawała się słabnąć co oznaczało że depczę mu po piętach.
Kiedy dotarłem do skraju lasu myślałem że ślad się urwie. Jednak kiedy już miałem zrezygnować z poszukiwań ujrzałem małe przejście między dwoma krzewami.
Podszedłem do nich i dotknąłem jednego z liści. Był na nim ślad tej negatywnej energii.
Przedarłem się przez krzewy i przez nie uwagę oberwałem jedną z gałęzi z kolcami która rozcięła mi lekko policzek.
Nie zwróciłem na to uwagi i podążałem dalej za wonią.
Nagle zobaczyłem go! Szedł powoli nie rozglądając się. Pewnie był świecie przekonany że mnie zgubił.
Mnie nie jest tak łatwo się pozbyć. Postanowiłem pozostać w cieniu i śledzić go.
Chłopak zdawał się mieć około 175 wzrostu i był raczej dość szczupły.
Jego kurtka była trochę za duża i rękawy zachodziły mu za nadgarstki i przysłaniały ręce.
Zauważyłem że nie ma w dłoniach swojego noża co znacza że pewnie nie ma zielonego pojęcia że ktoś go obserwuje.
Ja jednak musiałem pozostać czujny i nie nadepnąć na żadną z wychodzących na ścieżkę gałęzi.
Nagle chlopak potknął się wydając z siebie stłumiony krzyk i zaczął upadać. Na szczęście wyciągnął przed siebie ręce i nic sobie nie zrobił.
Musze jednak przyznać że wyglądało to dość zabawnie. Powstrzymywałem się przed zaśmianiem się i kontynuowałem drogę.
Kiedy już miałem się poddać i po prostu do niego podejść zauważyłem przed nami polanę.
Kiedy chłopak wyszedł na nią, a ja stanąłem na granicy lasu ujrzałem wielką rezydencje.
Wyglądała na opuszczoną jednak światła były w niej zaswiecone.
Chłopak wszedł do środka zamykając za sobą drzwi.Ja jednak nie za bardzo chciałem się tam zbliżać ponieważ nie sądzę że mieszka on sam.
Postanowiłem poczekać aż zgasną wszystkie światła i może uda mi się dostać do środka i sie rozglądnąć.
![](https://img.wattpad.com/cover/229159507-288-k230881.jpg)
CZYTASZ
-Because I Care- Male Reader X Masky
FanficY/N jest demonem dziewietnastego wieku. Od ponad dwustu lat przemierza świat śmiertelników poszukując kolejnych ofiar. Kiedy przybywa do Londynu jego świat obróci się do góry nogami, a to wszystko z powodu jednego tajemniczego mężczyzny.