- Olivia -

337 27 1
                                    

Kiedy się obudziłem Tima już nie było. Poczułem się winny. Bardzo chciałem spędzić z nim czas, niestety nie będę zwlekał słabnąc i tracąc siły.

Wstałem z łóżka i spojrzałem na telefon leżący na stoliku.

"12:36"

To już się nie dziwię dlaczego Tim nie zaczekał.

Przebrałem się poczym zacząłem szukać mojego sztyletu.

Niestety po przewróceniu połowy pokoju do góry nogami nie było po nim ani śladu.

- Pewnie zostawiłem go u Maskiego - szepnąłem pod nosem i zrezygnowany wyszedłem z pokoju.

Zszedłem na dół i w głowie powtarzałem sobie kilka razy nazwę ulicy na której mieszka moja ofiara.

Po zbiegnięciu ze schodów wyminąłem Candiego stojącego w kuchni i wyszedłem z budynku nie tracąc czasu na ubieranie kurtki.

Szedłem po chodniku szybkim krokiem zacierając co chwile moje przemarznięte ręce.
W głowie zastanawiałem się co ja w ogóle robie. Zamiast ubrać się spokojnie i wziąść że sobą jakiś inny nóż, ja wybiegłem z domu pięć minut po obudzeniu się i jestem w drodze na ST. Peter street.

Z drugiej strony rozumiałem moje zachowanie aż za dobrze. Po kilku, kilkunastu... latach zacząłem zdawać sobie sprawę z tego że nie jestem już człowiekiem i już nigdy nim nie będę.

Teraz jestem już na granicy, niczym wygłodzone zwierzę biegnę na spotkanie z kolejnym posiłkiem.

Jedynym pocieszeniem było dla mnie to że w porównaniu do Jasona czy Jacka odczuwałem jeszcze większość ludzkich uczuć.

Potrzasnąłem głową próbując wyrzucić z niej wszystkie myśli i pozostać w kontakcie z rzeczywistością.

Po kilku kilometrach które niemalże przebiegłem znalazłem się na ST Peter street.

Wiedziałem że to co robię jest ryzykowne ale byłem świadomy tego że później mogę nie być w stanie nawet doczołgać się na tą ulicę.

Rozgladnąłem się kilka razy, a kiedy nie ujrzałem nikogo postanowiłem przejść przez ogrodzenie i podejść do drzwi.

Byłem na sto procent pewien że Olivia jest dziś w domu. Okazało się że pracuje w kawiarni nie opodal, a do pracy idzie dopiero na 14:20.
Zajrzałem do środka przez małe okienko w drzwiach.

Światło w kuchni było zaświecone jednak nie byłem pewnie gdzie ona jest. Mogła równie dobrze być na górze lub w łazience.

Postanowiłem się nie wychylać i obejść cały dom.

Po oglądnięciu wszystkich ścian i przemyśleniu wszystkich możliwości postanowiłem wejść do środka przez otwarte okno w łazience na parterze.

Cicho i zwinnie dostałem się do środka i uchyliłem drzwi. Zacząłem przeglądać każdy z pokoi na paterze jednak Olivi tutaj nie było.

Wszedłem po schodach na pierwsze piętro. Niestety ostatni stopień zaskrzypiał pod moim naciskiem.

Nie przejąłem się tym zbytnio ponieważ chciałem mieć to wszystko już za sobą.

Przeglądnąłem pokoje, a na końcu stanąłem pod sypialnią.

Uchyliłem drzwi, a Olivia spała jeszcze na łóżku przykryta kołdrą.

Wydawało mi się to dziwne.
Za dwadzieścia minut powinna wychodzić do pracy nie możliwe żeby zaspała. To totalnie nie w jej stylu.

Jednak całe racjonalne myślenie przyćmił mój zły stan.

A więc od niechcenia podszedłem do łóżka i starałem wyostrzyć moje zmysły.

Przez chwili wsłuchiwałem się w odgłosy przechodzące przez sypialnie.

Moje oczy poszerzyły się w szoku. Olivia nie oddychała. Pomyślałem że może jestem za słaby i moje moce mnie zawodzą. Przyłożyłem dłoń pod jej nos i nie wyczułem oddechu.

W lekkiej panice przyłożyłem palce do jej szyi aby wyczuć puls. Nic. Zero. Brak najmniejszego drgnięcia.

Moje ręce zaczęły się trząść odkryłem ją i doznałem szoku.

Olivia miała dwie rany kłute z czego jedna przechodziła przez serce.

Przełknąłem nerwowo ślinę, a pot spłynął po moim czole.

--------------------------

-Because I Care-  Male Reader X MaskyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz