2. To nie może skończyć się dobrze.

11.8K 294 11
                                    

ROZDZIAŁ 2

O

budziłam się obolała i niewyspana. Całą noc myślałam jak wyplątać się z udziału w tym krwawym wydarzeniu. Niestety nie wpadłam na żaden genialny pomysł i zostało mi jedynie wierzyć w sprzyjający los, albo wskoczyć pod jadący autobus. Zerknęłam na zegarek i zdałam sobie sprawę, że jest dopiero 5: 20. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i pomalowałam. Gotowa zeszłam do kuchni i postanowalilam zrobić nam naleśniki. Robiąc śniadanie wpadłam na genialny pomysł jak obudzić moją przyjaciółkę. Wzięłam największy gar jaki znalazłam w kuchni i napełniłam go po brzegi lodowatą wodą. Gdy byłam już u celu zobaczyłam spokojna twarz blondynki, chciałam już zrezygnować z mojego niecnego planu, budząc ja w bardziej cywilizowany sposób. Przypomniałam sobie jednak o piątkowym wyjściu i z pełną satysfakcją wylałam pełna zawartość na Maye. Blondyna przerażona zerwała się z na równe nogi krzycząc coś niezrozumiałego. Widok przemoczonej i zdezorientowanej przyjaciółki poprawił mi humor na resztę dnia. Śmiałam się jak dziecko co spotkało się, się, że złością blondynki.
- Co się cieszysz Layla! Jestem cała mokra! Zapłacisz mi za to Evans!- krzyczała zdenerwowana. - Czekaj co tak śmierdzi?- Maya zrobiła skwaszona minę.
Momentalnie przestałam się śmiać czując okropny zapach spalenizny. - Moje naleśniki!- krzyknęłam i biegiem ruszyłam w stronę kuchni. W pomieszczeniu było siwo od dymu. Zdjęłam patelnie z kuchenki po czym spojrzałam na roześmianą twarz przyjaciółki. - Zjemy coś na mieście - rzuciłam i wyszłam z pomieszczenia załamana swoimi zdolnościami kulinarnymi.
Dzień w szkole minął szybko i bezboleśnie. Oczywiście oprócz lekcji matematyki, na której Maya pokłóciła się z nauczycielką za co musiała zostać w kozie. Wróciłam do domu i zaczęłam szykować obiad modląc się, żeby nie podpalić przy tym kuchni. Postępowałam zgodnie z przepisem i już po półtorej godziny moje popisowe danie było gotowe. Usłyszałam dzwonek do drzwi w momencie gdy wyciągałam zapiekankę a'la Layla z pieca. Zdjęłam rękawice i udałam się do przedpokoju. Ledwo zdążyłam przekręcić zamek, a moim oczom ukazała się zdenerwowana postać Mayi.
- Co za babsztyl! Dwie godziny! Rozumiesz? Dwie godziny musiałam siedzieć w durnej kozie! I za co? Za niewinność! - krzyczała zdenerwowana blondynka.
- Nie byłaś do końca niewinna - odparłam stanowczo.- Nazwałaś ją starą rurą.
- Powiedziałam to co każdy myśli, ale boi się powiedzieć- wzruszyła ramionami.
Nie chcąc tracić czasu na dalszą kłótnię z przyjaciółką ruszyłam w stronę kuchni, żeby nałożyć nam obiad. Reszta dnia spędziliśmy na leniuchowaniu oraz oglądaniu seriali.

W końcu przyszedł piątek, a co za tym idzie wyjście na walkę tego całego Tylera. Przez cały czwartek Maya opowiadała mi jak przystojny musi być, skoro zdobywa takie uznanie fanek. Sposób w jaki się o nim wypowiadała porównując go do greckiego boga prosto z Olimpu zaniepokoił mnie do tego stopnia, że zaczęłam szukać zakładów psychiatrycznych w okolicy. Nie rozumiem jak może wychwalać faceta, który zdobywa pieniądze przemocą. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Mayi.
- Musimy zacząć się szykować, bo się nie wyrobimy.
Niezadowolona podniosłam się z łóżka i skierowałam w stronę toaletki. Gdy usiadłam wygodnie przy krzesełku blondynka strzeliła palcami i zabrała się do pracy. Po godzinie, która wydawała się wiecznością z zadowoleniem stwierdziła, że skończyła swoją pracę. Spojrzałam w lustro i poczułam się niepewnie. Maya znała mnie jak nikt inny i od razu wyczuła o co chodzi
- Layla jesteś piękną dziewczyną. Masz niesamowitą figurę, której zazdrości ci niejedna dziewczyna, piękne włosy i magiczne oczy, które hipnotyzują. Uwierz w siebie, bo jesteś niesamowita. Trzymaj - podała mi czarna, obcisłą sukienkę.- Idź ją ubierz, a ja lecę pod prysznic.
Kiedy blondynka brała prysznic, ubrałam się w przygotowane wcześniej ubrania i jeszcze raz spojrzałam w lustro. Ciemne pofalowane włosy spadały na odkryte ramiona, a mocny makijaż idealnie podkreślał oko. Ubrana w krótką, mocno dopasowana sukienkę i srebne sandały na szpilce wyglądałam znośnie. Pakowałam ostatnie rzeczy do torebki kiedy moim oczom ukazała się Maya. Wyglądała niesamowicie. Jej krótka różowa sukienka idealnie podkreślała blond włosy, a czarne szpilki dodawały jej wzrostu. Włosy miała wyprostowane, a twarz zrobił mocny makijaż. Ubrane zeszłyśmy na dół i oczekiwałyśmy na przyjazd taksówki. Gdy weszłyśmy do samochodu wiedziałam, że nie ma odwrotu. Głośno odetchnęłam, mając nadzieję, że ten wieczór dobrze się skończy i szybko wrócę do domu.

------------------------------------------------------------
Hejka wszystkim! Dopiero zaczynam swoją zabawę z wattpadem, dlatego proszę o wyrozumiałość:)

Walka o szczęście.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz