Siedziałam i tępo wpatrywałam się, jak niebieskooki szybkim krokiem przemierza dzielącą nas odległość. Jego oczy nie przypominały już spokojnego oceanu, tylko wzburzone morze. Tęczówki znacznie mu pociemniały i straciły swoją niebieską barwę. Były wręcz czarne i pałały czystą furią. Nie rozumiałam powodu jego przybycia, ale czułam, że to nie zwiastuje niczego dobrego. Przeprosiłam Emeta i pod pretekstem pójścia do toalety ruszyłam w stronę wściekłego bruneta. Jego twarz po piątkowej walce wciąż była poobijana, a drobne zadrapania sprawiały, że wyglądał jeszcze bardziej męsko. Jego mocno zarysowana szczęka zaciskała się miarowo, a bezwładnie opuszczone ręce miał zaciśnięte w pięści. Podeszłam do Tylera, a on taksował mnie wrogim spojrzeniem.
- Czego chcesz?- warknęłam nieprzyjemnie, przypominając sobie widok blondynki w jego ramionach. Momentalnie poczułam uścisk w żołądku i przyjęłam ofensywną postawę. Założyłam ręce na biodra i posłałam mu najbardziej pogardliwe spojrzenie, na jakie było mnie stać. Co było nie tak z tym chłopakiem? Miał dziewczynę i przyjeżdżał tu specjalnie, żeby zepsuć mi spotkanie?
- Przyjechałem po Ciebie. Musimy pogadać- rzucił władczo, głosem nieznoszącym sprzeciwu, który sprawił, że coś we mnie pękło. Złapałam go za rękaw jego skórzanej kurtki i pociągnęłam w kierunku wyjścia z lokalu.
Stanęliśmy przed wejściem, a ja poczułam, że gotuje się ze złości. Wszystkie emocje, które towarzyszyły mi od naszego pierwszego spotkania, skumulowały się i właśnie w tym momencie wybuchły.
- Co ty sobie wyobrażasz?!- warknęłam i z całej siły popchnęłam chłopaka, ale on nawet nie drgnął. Stał jak skała w tym samym miejscu i badawczo mi się przyglądał. - Jak śmiesz przyjeżdżać tu i niszczyć mi moją randkę?! Po co to wszystko robisz?! Wracaj do swojej dziewczyny i daj mi święty spokój! - Wygłaszałam litanie, nerwowo machając rękami jak jakaś wariatka. Z pewnością, ktoś, kto oglądałby tę kłotnię z boku, miałby niezły ubaw. Nie obchodziło mnie to jednak. Miałam dość tego mętliku w głowie, który towarzyszył mi od czasu poznania Tylera. Chłopak patrzył na mnie z kamienną twarzą, jakby zupełnie nie przyjmował do siebie moich słów.
- Powiedz koledze, że musisz iść i zabierz swoje rzeczy- powiedział beznamiętnie, po czym odpalił papierosa. Widziałam, że stara się zachować spokój, chociaż w środku szalała w nim złość. Wolna ręka zaciskała się w pięść, a jego ciało aż drgało od buzującej w nim adrenaliny.
- Myślisz, że możesz mi mówić co mam robić?! - prychnęłam. - Wracaj tam, skąd przyjechałeś i nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj. Jesteśmy z dwóch różnych światów i mimo szczerych chęci ta przyjaźń nie wypali- specjalnie podkreśliłam, kim dla siebie jesteśmy. Odwróciłam się napięcie i chciałam wrócić, aby kontynuować swoją nieudaną randkę.
- Jeżeli nie wyjdziesz w ciągu pięciu minut, wejdę tam i sam wyproszę twojego chłoptasia, ale może nie skończyć się to dla niego dobrze. Czekam w samochodzie- wycedził przez zęby, kiedy naciskałam już na klamkę. Spojrzałam w stronę Tylera, który nerwowym krokiem szedł w stronę czarnego Ferrari. Byłam wściekła, ale wiedziałam, że muszę ustąpić. W jego glosie słychać było, że mówi poważnie i nie cofnie się przed niczym, żeby osiągnąć swój cel. Nie chciałam, żeby Emet wdarł się w nim w bójkę i poniósł jakieś obrażenia, więc zrezygnowana weszłam do środka. Westchnęłam głęboko i podeszłam do stolika, gdzie czekał już na mnie uśmiechnięty brunet.
- Przepraszam cię, ale dzwoniła moja mama. Mój kot Łatek umarł, więc muszę szybko wracać do domu- mentalnie palnęłam się w głowę na moją głupią wymówkę. Przecież ja nawet nie mam kota. Emet widocznie posmutniał.
- Tak mi przykro Layla... Może odwieźć cię do domu? - zapytał z wyraźną troską. Gdyby nie był takim nudziarzem naprawdę byłby dobrym kandydatem na chłopaka.
CZYTASZ
Walka o szczęście.
RomanceZakompleksiona dziewczyna i pewny siebie zawodnik nielegalnych walk. Nieziemsko przystojny Tyler Wilson przyciąga wiele kobiet jednak żadnej z nich nie traktuje poważnie. Imprezy, panienki na jedną noc i walki to całe jego życie. Traumatyczne wydarz...