Dzień w szkole strasznie mi się dłużył i nie mogłam doczekać się końca, żeby móc wreszcie pojechać po moją sukienkę. Gdy tylko zajęcia się skończyły, z prędkością światła wyskoczyłam z budynku i pobiegłam pod samochód Lucka, gdzie uśmiechnięty blondyn już na mnie czekał. W naszym mieście nie było zbyt dużego wyboru, dlatego zdecydowałam, że wybierzemy się trochę dalej. Nie chciałam spotkać na balu dziewczyny w identycznej sukience jak moja. Chciałam wyglądać wyjątkowo, tak by Tyler nie mógł oderwać ode mnie wzroku nawet na sekundę.
Podróż minęła nam szybko i jak zwykle musieliśmy robić wiele przerw na siku. Kiedy po raz piąty zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej Luck oświadczył, że koniecznie muszę przebadać sobie pęcherz i on tego osobiście dopilnuje. Zjedliśmy obiad w przydrożnej restauracji i naładowani pozytywną energią byliśmy gotowi na zakupy. Niestety czar szybko prysł kiedy przeglądając różne oferty, nic dla siebie nie znalazłam. Przymierzałam dziesiątki pięknych sukienek, ale każdej czegoś brakowało.
Odwiedziliśmy kolejny sklep, ale nie było nic, co przykułoby moją uwagę. W tym roku byłam wyjątkowo wybredna i chciałam wyglądać lepiej niż dobrze. Jak wariatka biegałam między wieszakami, co chwile się potykając i przeklinając pod nosem. Luck cierpliwie znosił moje humory i z niezwykłym zapałem szukał dla mnie nowych propozycji. Po dwudziestej sukience poddał się i zaczął bawić się telefonem, gdy ja dalej z niezadowoleniem przechadzałam się po sklepie.
Opuściliśmy już ostatni salon z sukniami i wyczerpani wróciliśmy do samochodu. Opadłam na fotel pasażera i zastanawiałam się co mam teraz zrobić. Do balu zostało naprawdę niewiele czasu, a ja zostałam z niczym. Z posępnym humorem i pustym bagażnikiem wracaliśmy do domu. Czułam, że będę skazana na zakup sukienki, z której niezupełnie będę zadowolona.
- A ty masz już garnitur?- zapytałam blondyna, zupełnie zapominając go o to wcześniej zapytać. Byłam tak zajęta sobą, ze zupełnie zapomniałam o moim przyjacielu.
- Tak, moja kuzynka jest krawcowa i...- przerwał, spoglądając na mnie z błyskiem w oku. Wyglądał, jakby właśnie dostał Bożego olśnienia. - Jestem genialny!- rzucił i zaczął grzebać coś w nawigacji.
Po dwóch godzinach jazdy zaparkowaliśmy samochód przed niewielkim lokalem, ukrytym w miejskich kamienicach. Znajdywaliśmy się w małym urokliwym miasteczku, w którym wcześniej nigdy nie byłam i nawet nie znałam jego nazwy.
- No, na co czekasz?- ponaglił mnie Luck, gdy za długo podziwiałam płynącą pośrodku rynku fontannę ze złotym aniołkiem. Zrobiłam skwaszoną minę, ale posłusznie ruszyłam za zniecierpliwionym przyjacielem.
Weszliśmy do lokalu, a po chwili drobna brunetka rzuciła się na Lucka, zamykając go w szczelnym uścisku. Ubrana w jasne wytarte dżinsy i białą koszulkę z motywem igły z nitką, szeroko się do nas uśmiechała. Biła od niej sympatia i dobra energia, przez co od razu ją polubiłam. Jej wesołe oczy były identyczne jak u mojego przyjaciela i z równą ciekawością oglądały świat.
- Cześć, jestem Emma- uśmiechnęła się do mnie, po czym lekko przytuliła. - Ty musisz być Layla, mój kuzyn dużo mi o tobie opowiadał- rzuciła, po czym zaczęła prowadzić nas w głąb swojej pracowni. W małym korytarzu ustawione były manekiny z różnymi ubraniami z jej kolekcji. Musiałam przyznać, że miała niezwykle wyczucie stylu i bardzo mi się podobało, jak niestandardowo łączyła kolory. Dziewczyna zanurzyła się w jakimś pomieszczeniu, a po chwili wyszła, triumfalnie wymachując wielkim pokrowcem. Podała materiał Luckowi, który wszedł do przymierzalni. Po chwile wyszedł, a ja na chwile wstrzymałam oddech. Prezentował się nieziemsko w szytym na miarę garniturze w szarą kratę. Idealnie dopasowana marynarka podkreślała jego dobrze zbudowane ramiona, sprawiając, że niejedna dziewczyna straciłaby dla niego głowę.
CZYTASZ
Walka o szczęście.
RomansZakompleksiona dziewczyna i pewny siebie zawodnik nielegalnych walk. Nieziemsko przystojny Tyler Wilson przyciąga wiele kobiet jednak żadnej z nich nie traktuje poważnie. Imprezy, panienki na jedną noc i walki to całe jego życie. Traumatyczne wydarz...