32. Musi być idealnie

7.9K 209 15
                                    

Oczami Tylera

Stałem i przyglądałam się swojemu idiotycznemu odbiciu w lustrze.  Ekspedientka uśmiechała się do mnie, dopasowując odpowiednią muszkę, a ja wróciłem wspomnieniami do przeszłości. Ostatni raz ubrany w garnitur bylem na pogrzebie babci. Stałem wtedy nad jej trumna, a łzy leciały mi po policzkach jak szalone. Od tego czasu stałem się skałą, której nic nie było w stanie ruszyć. Do czasu, aż poznałem Layle i coś we mnie pękło. Zauważyłem, że przy niej znowu jestem tym chłopakiem sprzed lat, który często się uśmiecha i z radością patrzy na świat. Ciekawe czy gdyby pojawiła się tuż po śmierci mojej babci, to moje życie wyglądałoby inaczej. Może byłbym wtedy lepszym człowiekiem i nie wpakował się w to całe gówno...

- Podoba się Panu?- z zamyśleń wyrwał mnie głos ekspedientki, która właśnie skończyła mi wiązać muchę. Spojrzałem na siebie z niesmakiem, bo wyglądałem jak pingwin, a do tego to coś pod moją szyją cholernie mnie dusiło.

- Biorę- rzuciłem obojętnym tonem, choć w środku miałem nadzieję, że Layla będzie zadowolona. Bylem ciekawy jak będzie ubrana i czy mój strój będzie odpowiednio dobry. Wysoka blondynka pakowała marynarkę do torby, zalotnie się do mnie uśmiechając. Widziałem, że za wszelką cenę próbuje wzbudzić moje zainteresowanie, ale bezskutecznie. Pewnie jeszcze jakiś miesiąc temu skuszony jej długimi nogami i dużym biustem, skorzystałbym z jej propozycji, ale teraz zupełnie nie mam na to ochoty. Od pierwszego spotkania Layla zwróciła moją uwagę i sprawiła, że nagle inne dziewczyny przestały być dla mnie atrakcyjne. Ta mała drobna brunetka miała w sobie coś wyjątkowego i koniecznie chciałem ją lepiej poznać, a gdy to zrobiłem, kompletnie straciłem dla niej głowę.

- Czy mogę Panu jeszcze jakoś pomóc?- zapytała przesłodzonym tonem blondynka, kiedy podawałem jej należną kwotę. Odmówiłem i nie czekając na resztę, wyszedłem ze sklepu. Ta laska nieźle mnie irytowała, ale chociaż dostałem od niej niezły rabat. Czasami mój wrodzony dar przyciągania kobiet się na coś przydawał.

Wracając do domu, zastanawiałem się co mam zrobić, żeby ten wieczór był dla Layli wyjątkowy. Chciałem sprawić, by poczuła się jak księżniczka i długo wspominała to, co jej zafunduje. Nie szło mi to zbyt dobrze, bo nigdy nie byłem typem romantyka i zupełnie się na tym nie znałem. Czułem się zagubiony jak dziecko we mgle, wiec z pomocą przyszedł mi wujek internet.

Przez dwie godziny przeglądałem jakieś cholerne portale, prowadzone przez laski, którym chyba odbiło. Każda z nich marzyła o idealnym chłopaku i pisała o swoich nadziejach z nim związanych. Zaznajomiony trochę w tym co lubią dziewczyny, wybrałem się na siłownię, żeby odreagować. Miałem dość informacji o kwiatkach, pantofelkach i innych różowych gównach obsypanych brokatem.

Wychodząc z treningu, postanowiłem zacząć działać. Wiedziałem, że do balu zostało niewiele czasu i muszę się sprężać. Zadzwoniłem do kwiaciarni i zamówiłem bukiet  czerwonych róż i mały bukiecik na rączkę, który był polecany w jednym z poradników. Czułem się jak prawdziwa ekspert, który poznał tajniki kobiecego umysłu. Wracając do domu, wpadłem na genialny plan wynajęcia samochodu na ten wieczór. Zadowolony ze swojej pomysłowości zajechałem do pobliskiej wypożyczalni.

Chodziłem między samochodami i szukałem czegoś odpowiedniego na tę okazję. Wiedziałem, że musi być to coś wyjątkowego, coś, co wywoła uśmiech na twarzy Layly. W blogu jakiejś psychoświruski było napisane, że każda księżniczka potrzebuje swojej karocy czy coś takiego, więc i ja muszę jej taką zorganizować. Zdecydowałem się na czarną limuzynę i, mimo że nie był to powóz niczym z Kopciuszka, to miałem nadzieję, że się jej spodoba. Poszedłem z właścicielem do biura i wypełniłem dokumenty, które podstawił mi pod nos. Kiedy łysy facet tłumaczył mi szczegóły wynajmu, miałem ochotę zaźgać go długopisem. Bylem cholernie zmęczony i chciałem jak najszybciej iść spać, a on z każdą chwilą przynudzał coraz bardziej.

Walka o szczęście.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz