Opowiadałam Mayi i Luckowi o wczorajszych wydarzeniach. Miałam niesamowity mętlik w głowie i nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. Jedno było pewne. Tyler Wilson całkowicie zajmował moją głowę. Każda myśl dotyczyła tego niebieskookiego chłopaka i naszych wspólnie spędzonych chwil. Mimo że nie znamy się długo, czułam, że w pewnym stopniu nie jest mi obojętny.
Maya i Luck słuchali mojej opowieści w skupieniu, ale na ich twarzach widoczne były zadowolone uśmiechy.
- Nie sądziłam, że z niego taki romantyk. Gdy byłam u Matta, był taki opryskliwy i wredny, że aż trudno w to wszystko uwierzyć- rzuciła Maya, robiąc skwaszoną minę.
- Sama nie wiem co mam o tym myśleć...- powiedziałam, głęboko wzdychając. - Z jednej strony potrafi być miły i opiekuńczy, ale czasami bywa strasznie...wybuchowy- dokończyłam, przypominając sobie jego nagle zmiany humoru, podczas pierwszej nocy u niego w domu.
- Czy on ci się podoba?- zapytał Luck, badawczo mi się przyglądając. Jego pytanie sprawiło, że na chwile zabrakło mi powietrza. Czy on mi się podoba?
- Wiedziałam!- krzyknęła blondynka ze śmiechem, gdy ja dłuższą chwilę zastanawiałam się nad odpowiedzią.
- Uspokój się, wcale nic nie potwierdziłam!- starałam się bronić, chociaż sama nie byłam pewna tego, co czuję.
- Widać to na kilometr skarbie- Luck zaśmiał się i lekko pocałował mnie w policzek.
- Dobra już, zbierajmy się, bo nie zdążymy- rzuciłam, chcąc jak najszybciej uciąć niewygodny dla mnie temat.
Przez następne dwie godziny śmiałam się do łez, przymierzając stertę ubrań i dobierając odpowiedni makijaż. Popijałyśmy z Mayą wino, które blondynka przyniosła i robiłyśmy mnóstwo zdjęć. W końcu udało nam się wyszykować i w dobrych humorach zmierzaliśmy w stronę samochodu Lucka. Chłopak postanowił odpuścić sobie dzisiaj alkohol, chcąc zachować w razie czego trzeźwą głowę. Władowałam się na miejsce pasażera i włączyłam w radiu jakąś skoczną piosenkę. Blondyn ruszył z piskiem opon, a ja czułam w żołądku dziwny ścisk ekscytacji. Cieszyłam się, że znowu zobaczę Tylera, chociaż w środku martwiłam się o jego bezpieczeństwo. Walka, którą miał dzisiaj stoczyć, odbywała się w zamkniętej klatce, skąd tylko jeden z zawodników mógł wyjść cały. Gdy Maya mi o tym powiedziała, na chwile wstrzymałam oddech, mając nadzieję, że wyjdzie z klatki o własnych siłach.
Przez całą drogę kłóciłam się z Luckiem o nasz ulubiony turecki serial, mając nadzieję, że to pozwoli oderwać moje myśli od dzisiejszej walki. Rozmowa na temat miłosnego wątku głównych bohaterów, pochłonęła nas do tego stopnia, że nawet nie zauważyłam, kiedy podjechaliśmy pod dobrze mi już znany barak. Wysiadłam z samochodu i poprawiłam swoją czerwoną sukienkę, która zbyt wysoko mi się podwinęła. Dzisiaj uległam mojej przyjaciółce i pozwoliłam jej wybrać mój strój. Szybko tego pożałowałam, gdy wyciągnęła z mojej szafy krótki czerwony materiał, twierdząc, że dzięki temu Tyler zwariuje na moim punkcie. Mimo ciągłych zaprzeczeń, że wcale mi na tym nie zależy, gdzieś w głębi, miałam nadzieję, że niebieskooki zwróci na mnie uwagę.
Weszliśmy do budynku, a do moich nozdrzy wdarł się nieprzyjemny zapach mieszanki alkoholu i papierosów, typowy dla tego miejsca. Pijani ludzie obijali się o siebie, dyskutując o jakiś zakładach, ale nie rozumiałam nic z ich pijackiego bełkotu.
- Dość...ciekawe to miejsce- mruknął Luck, a na jego twarzy widoczne było niezadowolenie pomieszane z obrzydzeniem. Widziałam, że mu się nie podoba i przyszedł tu tylko dla mnie.
- Zobaczymy walkę i się stąd zmywamy. Też nie lubię tutaj być- chciałam go pocieszyć, więc chwyciłam go za rękę.
- Idę poszukać Matta- rzuciła Maya i zanim zdążyłam zareagować, blondynka zniknęła mi z pola widzenia.
CZYTASZ
Walka o szczęście.
Storie d'amoreZakompleksiona dziewczyna i pewny siebie zawodnik nielegalnych walk. Nieziemsko przystojny Tyler Wilson przyciąga wiele kobiet jednak żadnej z nich nie traktuje poważnie. Imprezy, panienki na jedną noc i walki to całe jego życie. Traumatyczne wydarz...