Scott:
Leżałem właśnie na kanapie w salonie i czytałem książkę. Była już godzina 14:00 i z tego co wiem to miałem jechać na zakupy z różowowłosym. Kiedy chłopak łaskawie się znalazł od razu poszedłem z Zane'em do garażu, który nie był częścią domu. Chłopak otworzył pilotem wiatę, a moim oczom ukazały się cztery samochody.
-Robi wrażenie co? - zapytał różowowłosy.
-Skąd je macie.
-Bogate stado, bogate rzeczy. - uśmiechnął się.
-Widzę, że jesteś skromny.
-Zawsze.
-To które twoje?
-Mój jest motor, ale jak widzisz gdzieś zniknął i to nawet wiem gdzie. Pizda z niego. - mruknął pod nosem. - Pożyczymy Jeep'a Brett'a. - Zane wyjął z kieszeni kluczyki i lekko je podrzucił tak, że ponownie wpadły mu w dłoń. - Wsiadaj.
Po chwili znaleźliśmy się w dużym czarnym Jeep'ie. Było tu na prawdę sporo miejsca. Różowowłosy odpalił silnik i po chwili wyjechaliśmy z garażu. Chwilę zajęło nam wyjechanie z lasu. Mimo tego, że byliśmy na drodze asfaltowej i tak od centrum miasta dzieliło nas 15 minut jazdy. Fajnie jest mieszkać w środku lasu szczególnie wtedy kiedy jesteś wilkołakiem, ale ogromnym minusem są odległości. Wszędzie jest cholernie daleko. W dodatku najwięcej ludzi mieszka właśnie w centrum, albo najwyżej 5 minut od niego. Byliśmy totalnie sami w okolicy. Jechaliśmy w ciszy co było trochę niezręczne. Zane chyba też to wyczuł i włączył radio co było błogosławieństwem.
Po 15 minutach nie zamienionego ze sobą słowa dotarliśmy pod supermarket. Był ogromny przez co zawsze tutaj utykałem jak wysyłano mnie na zakupy. Wysiedliśmy z auta i weszliśmy do środka. Kiedy zobaczyłem te wszystkie regały od razu zaświeciły mi się oczy, oczywiście nie w ten wilkołaczy sposób. Kochałem zakupy, a szczególnie w jednym cudownym sklepie, którym była IKEA. Te wszystkie rzeczy nagle stają się niezbędne do życia, a kiedy się zejdzie na to piętro gdzie są wszystkie akcesoria i jest tego pierdylion to żyć nie umierać!
-Scott. - Zane pstryknął mi palcami przed nosem.
-Coś mówiłeś?
-Tak, ale nie ważne. Po prostu zróbmy te zakupy. - pokiwałem twierdząco głową i weszliśmy głębiej do sklepu. Na naszej liście pierwsze było stoisko z owocami i warzywami. Wybraliśmy odpowiednie produkty i kiedy już chcieliśmy odchodzić pewna osoba nas zatrzymała.
-Kochaneczku. - zaczepiła Zane'a starsza pani. - Przeczytaj mi tu co jest napisane.
-Em... - zmieszał się chłopak. Za nim zdążył coś powiedzieć kobieta wcisnęła mu w ręce opakowanie truskawek. Różowowłosy zaczął czytać etykietę.
-Dziękuję ci kochaneczku. Jaki miły z ciebie kawaler. - tak jak się pojawiła tak samo zniknęła.
-Ciekawe czy dalej był bym taki miły jakbym zaświecił oczami. - zaśmiałem się lekko. Popchnęliśmy dalej nasz wózek. Znaleźliśmy wszystko czego szukaliśmy. Kiedy myślałem, że idziemy już do kasy zatrzymaliśmy się na dziale kosmetycznym.
-A co robimy tutaj? - zapytałem.
-Potrzebuje kupić farbę do włosów i jakieś nowe perfumy. Te które mam mnie duszą.
-To co najpierw?
-Perfumy. - doszliśmy do regału z fiolkami z różnymi zapachami i zaczęliśmy wybierać. Zane powiedział mi swoje preferencje, więc starałem się mu pomóc jak najlepiej. Mimo tego, że teoretycznie byłem więziony przez Alfy wcale tego nie odczuwałem. Nie było najgorzej. Nikt się mnie nie czepiał, ani nie mówił co mam robić, w przeciwieństwie do Liam'a i Brett'a, których krzyki słychać w całym domu. Co dziwne kiedy weszli do pokoju Talbota krzyk ucichł. Zastanawiało mnie to i najlepszym wyjściem, aby dowiedzieć się dlaczego tak było jest zwykle zapytanie o to Zane'a.
CZYTASZ
In another time | Dylmas
FanfictionCzas, coś co każdy z nas dobrze zna. Znamy godziny, minuty, sekundy, kiedy spodziewać się nocy, a kiedy dnia. To wszystko jest tak oczywiste, że nawet nie myślimy co by było gdyby coś się zmieniło. Jednak co jeśli to co znamy nie jest takie jak myśl...