Thomas:
Dom letni stada był cudny. Byliśmy otoczeni przez drzewa, poza tarasem z którego było można podziwiać jezioro. Dom był o wiele mniejszy od willi. Miał salon połączony z kuchnią, dwie sypialnie, jedną łazienkę w sypialni głównej oraz jedną na korytarzu. Czułem się w nim nieco swobodniej. Może to dlatego, że miał mniejszy metraż? A może dlatego, że byłem tu sam z Dylan'em?
Wracając do chłopaka. Odkąd trochę gorzej się czułem cały czas był przy mnie. Czuwał nade mną nawet w nocy. W sumie nie było to trudne bo Dylan stwierdził, że śpimy razem. Przez pierwsze dwie noce się krępowałem, ale za każdym razem kiedy brunet oplatał mnie swoimi ramionami i słyszałem bicie jego serca cały stres znikał.
Co do mojego samopoczucia to nie wiem co się dzieje. Ledwo co coś zrobię i już czuje się zmęczony. Było mi również zimno o wiele częściej niż powinno. Do tego wszystkiego można dorzucić zawroty głowy. Może się przemęczyłem? Albo złapałem jakieś gówno, co jest mało prawdopodobne, bo przecież jestem wilkiem. To co mnie dziwiło to fakt, że kiedy Dylan był przy mnie objawy nie były tak silne jak wtedy kiedy go nie było. Wniosek, moja Omega się popsuła, albo symuluje chorobę tylko dlatego, aby Alfa była blisko. Nie powiem działało.
Siedziałem na kanapie z kubkiem herbaty w ręku. Byłem owinięty kocem, aż po samą szyję. Ledwo co mogłem pić napar. Po chwili usłyszałem jak do domu wchodzi brunet. Położył torbę z drobnymi zakupami na blacie kuchennym. Zbliżył się do kanapy i oparł rękami o jej zagłówek.
-Jak się czujesz? - zapytał i dał mi buziaka w czoło.
-Nawet dobrze. - odpowiedziałem. Chłopak okrążył mebel i usiadł. Kiedy zauważył, że mój kubek był już pusty odstawił go na stolik kawowy. Ja od razu wdrapałem mu się na kolana i przyłożyłem ucho do jego klatki piersiowej. Ten sam, uspokajający rytm, którego mógłbym słuchać godzinami.
-Masz jakieś plany na wieczór?
-Już jest wieczór. - oderwałem się od jego klatki i spojrzałem mu w oczy.
-No tak, ale wiesz... - położył swoje dłonie na moich udach. - Dużo można zrobić w nocy.
-Nie jesteśmy tu czasem po to, abym mógł w spokoju odpocząć?
-Jesteśmy, ale małe złamanie zasad jeszcze nikomu nie zaszkodziło. - powiedział i delikatnie musnął moje wargi. Było to dla mnie za mało, więc od razu wzmocniłem pocałunek. Dylan uśmiechnął się lekko i wkradł się językiem do mojej buzi. Od razu zmieniłem swoją pozycje i usiadłem na nim okrakiem, zaplotłem swoje ręce na jego szyi przez co przyciągnąłem go mocniej do siebie. Poczułem jego dłonie, które z moich bioder znalazły się na moich pośladkach i zostały lekko ściśnięte.
Kiedy brakowało nam tchu oderwaliśmy się od siebie. I zgadnijcie co, zmęczyłem się! Jakaś masakra, nawet nie mogę się całować!
-Chcesz coś zobaczyć Tommy? - zapytał mnie brunet.
-Jestem zmęczony. - zacząłem marudzić.
-A jak zrobię tak. - pocałował mnie w czoło. - I tak. - tym razem jego usta spoczęły na moich. - I jeszcze tak. - pocałował mnie w szyję, a po moim ciele przeszedł lekki dreszcz. - Teraz chcesz?
-No dobra. - Dylan wstał z kanapy i kiedy ja również chciałem to zrobić poczułem jego ręce na moim ciele, po czym uniósł mnie do góry.
-Jeżeli myślałeś, że będziesz chodził to nawet nie ma takiej opcji.
-Ale ja umiem chodzić.
-Ale ja jestem twoim opiekunem blondi. - uśmiechnął się cwaniacko i zaczął ze mną iść. Wyszliśmy na taras. Tam stał jeden duży leżak na dwie osoby. Chłopak położył się na nim, a sam zajął miejsce obok mnie.
CZYTASZ
In another time | Dylmas
FanfictionCzas, coś co każdy z nas dobrze zna. Znamy godziny, minuty, sekundy, kiedy spodziewać się nocy, a kiedy dnia. To wszystko jest tak oczywiste, że nawet nie myślimy co by było gdyby coś się zmieniło. Jednak co jeśli to co znamy nie jest takie jak myśl...