Dylan:
Pierdolony Parker. Od zawsze ma jakiś problem do mnie i reszty chłopaków. Po małej potyczce na polanie wróciliśmy do domu. Otworzyłem drzwi z impetem tak, że uderzyły o ścianę.
-Jak miło, że wróciliście. - powiedział Theo z założonymi rękoma na piersi. Zignorowałem chłopaka i poszedłem do swojego pokoju, gdzie również trzasnąłem drzwiami.
Chodziłem od ściany do ściany nerwowo przeczesując włosy. Czemu się tak wkurzyłem? Przecież ja nawet nie znam tego blondyna, a jednak coś mnie do niego ciągnęło. I w dodatku ten zapach był piękny. Nigdy w życiu takiego nie czułem. Zazwyczaj Omegi mnie odpychały bo najzwyczajniej w świecie... śmierdziały. Tymczasem blondyn mnie przyciągał, miałem ochotę wziąć go wtedy na łóżko i porządnie wypieprzyć, ale moje sumienie mi na to nie pozwalało.
Chciałem zdobyć chłopaka, ale przecież nie wparuje od tak do domu Parkera i zabiorę blondyna do siebie. Jeszcze ten mały krzykacz by zaczął się drzeć i chuj by wszystko strzelił.
Moje przemyślenia przerwało pukanie do drzwi mojego pokoju.
-Proszę. - warknąłem, a do pokoju wszedł różowowłosy. Nic nie mówiąc usiadł na fotelu, a pomiędzy palcami trzymał skręta. - Co jest Zane?
-Powinienem raczej zapytać co jest z tobą. - powiedział i zaciągnął się szlugiem po czym powoli wypuścił dym.
-Ze mną wszystko w porządku. - usiadłem na łóżku.
-Nie pierdol, o co chodzi z tym blondynem?
-O nic.
-To po co nas wyciągnąłeś z domu? - milczałem. - Zostawię cię z twoimi problemami tak jak zawsze, a ty jak zawsze coś wymyślisz. - Zane wstał i wyszedł z pokoju.
Opadłem plecami na łóżko i wypuściłem powietrze ustami. Nie wiedziałem do czego potrzebuje blondyna, ale było tylko jedno wyjście, aby się tego dowiedzieć. Muszę zabrać chłopaka od Parker'a.
Thomas:
Obudziłem się w dobrym nastroju. Przebrałem się w czyste ubrania, uczesałem włosy i wyszedłem z pokoju. Zszedłem po schodach i dotarłem do kuchni, gdzie zastałem osobę, której jeszcze nie znałem.
-Hej. - przywitałem się na co chłopak podskoczył i nie pewnie się do mnie odwrócił. Popatrzył na mnie przez chwilę i uśmiechnął się. Zapewnie wyczuł, że również jestem Omegą.
-Hejka. - powiedział wesoło. - Jestem Brad, miło cię poznać. - nagle podbiegł do mnie i przytulił.
-Brad, zostaw Thomas'a, jeszcze nie przywykł. - usłyszałem głos Scott'a, który wszedł do kuchni.
-Przepraszam, ale ja tak lubię się przytulać. - jasnowłosy puścił mnie ze swoich objęć.
-Bierz co chcesz, lodówka jest pełna. - zwrócił się do mnie McCall, a ja naszykowałem sobie posiłek. Usiadłem do stołu razem z chłopakami oraz Liam'em, który doszedł do nas w międzyczasie.
-Ale o co ci chodzi Scott, kupiłbym tylko różowe poszewki na poduszki. - zaczął Brad.
-Już wystarczy, że twój pokój to jaskinia waty cukrowej.
-Wata cukrowa jest przepyszna! - zdenerwował się niebieskooki co w jego wydaniu wyglądało przeuroczo.
-Jest tak cholernie słodka, że zęby się kruszą na sam widok.
-Masz jakiś inny poziom słodkości!
-Widzę, że świetnie się bawicie. - wtrącił Mike, który wszedł do pokoju.
CZYTASZ
In another time | Dylmas
FanficCzas, coś co każdy z nas dobrze zna. Znamy godziny, minuty, sekundy, kiedy spodziewać się nocy, a kiedy dnia. To wszystko jest tak oczywiste, że nawet nie myślimy co by było gdyby coś się zmieniło. Jednak co jeśli to co znamy nie jest takie jak myśl...