Ten z procedurą 0

999 56 46
                                    

Minho:

Nigdy więcej jakiś niespodziewanych trzęsień ziemi. Najgorsze uczucie mojego życia. Moja mała kruszynka dalej się bała, więc tuliłem ją w swoich ramionach. Zane i Scott ogarniali wszystkie rzeczy w kuchni, które przez trzęsienie spadły z blatów. Natomiast Theo opłakiwał wazon jak i wiele innych przedmiotów.

-Patrz. - zaczął Raeken. - Miał takie piękne życie. Stały w nim kwiaty, które zawsze były takie cudowne.

-Lalka, jak chcesz to ci kupię tyle wazonów ile będziesz chciał. - powiedział Mike.

-O nie, bo znowu pojedziemy do Ikei i znowu coś się odwali. Jeszcze znowu ktoś wyląduje na komisariacie.

-Liam! - krzykną Brad, który na widok chłopka od razu się ode mnie odlepił i podbiegł do Dunbar'a. Wpadł mu w ramiona i mocno przytulił.

-Brad, bo będę zazdrosny. - wtrąciłem.

-Przejdzie ci. Tak się martwiłem, że się już nie obudzisz. Jejku jak ja się cieszę! Trzeba urządzić imprezę! Min Min wyciągaj kieliszki!

-Spokojnie kruszynko, wszystko zdążymy zrobić.

-Nie oddam ci tej bluzy, zapomnij. - usłyszeliśmy głos blondyna co oznaczało, że razem z Dylanem wrócił do domu.

-Tommy, dam ci inną.

-Ale ja chcę tą. - zaczął marudzić.

-No już dobrze, możesz sobie ją wziąć i... - przerwał O'Brien patrząc na salon, który był jednym wielkim bałaganem. - Zostawić was na 6 tygodni w domu. Co tu się stało?

-To moja wina. - odezwał się niepewnie Dunbar.

-Uważaj bo uwierzę. - zaczął Zane. - Przecież leżałeś w jakiejś śpiączce, jak miałeś to niby zrobić?

-Niby leżałem, ale uwierzcie mi, stało się więcej niż sobie wyobrażacie.

-Sezamku, ktoś do ciebie. - usłyszeliśmy Brett'a, który razem z Elijah'ą wszedł do salonu. Liam od razu się uśmiechnął i wziął małego na ręce.

-Ej to jest nie fair. - wtrącił Scott. - Ja muszę nosić dziecko całe trzy miesiące, a on ledwo co zaszedł w ciąże i już urodził dzieciaka. Zane nie jesteś jakąś hybrydą czy czymś innym?

-Oczywiście, że nie. Patrz na to z drugiej strony. Nie przeleciał cię stutrzynastoletni wybryk natury.

-Dzięki. - powiedział Talbot.

-Przepraszam was za ten bałagan, ale to trzęsienie było częścią całego zaklęcia. - odezwał się Dunbar, który cały czas był wpatrzony w małego.

-Chwila chwila. Najpierw mówisz o Bonnie, potem o zaklęciach, co to ma znaczyć? - zapytał zdezorientowany Enzo. W sumie też mnie to zastanawiało. I kim do cholery jest Bonnie? Nigdy nie słyszałem o kimś takim. - Dylan. - Lorenzo spojrzał na O'Brien'a. - Mógłbyś?

-Nie wiem co się tutaj dzieje, ale wiem o co ci chodzi. Zebranie! - krzyknął brunet co nie obyło się bez naszego niezadowolenia. Kolejne zebranie typu AA, zajebiście.

Po około 10 minutach usiedliśmy w jadalni. Serio nie miałem pojęcia o co tu chodzi i po co nam nagle zebranie. Liam'owi pewnie coś się śniło, kiedy spał.

-Enzo, po co to wszystko? - zapytał Brett.

-Nie uważasz, że to nie jest podejrzane? Liam leży w śpiączce, gada coś o Bonnie, przekazuje od niej wiadomość. Ja nie mogę tak tego zostawić. Jeżeli jest możliwość sprowadzenia jej to zrobię wszystko, aby do tego doszło.

In another time | DylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz