Ten z ogniskiem

1K 59 46
                                    

Brett:

Czułem jakbym przeżył zawał serca. Krzyk Liam'a był okropny. Siedziałem i patrzyłem jak Enzo bada Omegę. Byłem mocno zdenerwowany stanem chłopka i bałem się tak jak nigdy. Żyje od 113 lat, przeżyłem mord czarownic, a jeszcze nigdy w życiu nie obleciał mnie taki strach.

W końcu Enzo skończył.

-I jak? - zapytałem wstając z fotela.

-Nic mu nie będzie. - to jedno zdanie spowodowało, że spadł mi wielki kamień z serca. - Płód szybko się rozwija, nawet jak na wilkołaka, ale to przez to, że dziecko jest hybrydą.

-Czemu krzyczał? Chyba nie zrobił tego tak bez powodu.

-Nagły wzrost dziecka mógł być bardzo bolesny. Liam już się zregenerował, ale będzie wymagał dużej opieki. Pójdę im wszystko powiedzieć. - Lorenzo zabrał swoje rzeczy i nas zostawił. - Liam on... Przykro mi... - usłyszałem jego głos z salonu. - Ale jeszcze pomęczycie się z krzykaczem i jego małą kopią.

Oni go zabiją za to igranie słowami

Usiadłem na brzegu łóżka i spojrzałem na śpiącego Liam'a. Odgarnąłem mu włosy z czoła. Wydawał się taki bezbronny. Pamiętam jak tu wparował ze swoimi kumplami, aby zabrać Thomas'a. W sumie dobrze, że im nie wyszło. Jak na początku miałem go dosyć tak teraz nie wyobrażam sobie co by było jakby nagle mnie zostawił. Po stracie Bonnie każdego trzymałem ma dystans. Bałem się stracić kogokolwiek innego, wolałem się nie przywiązywać, aż tu nagle w drzwiach do mojego domu pojawia się niezwykle denerwujący krzykacz i sprawia, że przywiązuje się do niego nie będąc tego świadomy.

Co ty ze mną zrobiłeś

Złapałem go za dłoń. Wiedziałem, że śpi i odpoczywa po tym co się stało, ale kiedy miał zamknięte oczy, bałem się, że już nigdy ich nie otworzy. Teraz to cały czas się bałem i martwiłem.

-Jak się obudzisz obiecuję, że będę cały czas przy tobie, nawet nie będę w ciebie rzucać kocem, a przyjdę i cię nim opatulę tak jak chciałeś. - powiedziałem. Pewnie brzmiałem jak idiota, ale to jedyne co mogłem robić kiedy przy nim siedziałem. Nagle poczułem uścisk na mojej dłoni. Spojrzałem na nią, a potem na chłopaka.

-To lepiej daj mi ten koc bo piździ i zamknij to okno! Ile można wietrzyć?! - uśmiechnąłem się szeroko i od razu przytuliłem tą małą osóbkę. - Tak wiem, że jestem zajebisty do przytulania, ale ty jesteś cholernie duży względem mnie i mnie gnieciesz.

-Jak dobrze, że ci wrócił twój wspaniały humorek. - oderwałem się od chłopaka i dalej na niego patrzyłem.

-No i co się tak gapisz? Po koc zapierdzielaj, a nie. - wstałem z łóżka i wyciągnąłem koc z szafy, którym od razu przykryłem chłopaka. - Tak to ja mogę żyć. - powiedział cały uradowany. - A teraz ty siadaj na dupie i ustalamy zasady.

-Jakie zasady, przecież...

-Siadaj! - usiadłem na fotelu, który od razu przysunąłem do łóżka. Nie miałem pojęcia o co chodzi Dunbar'owi, ale lepiej nie denerwować Omeg w ciąży, a szczególnie tej.

-Dobrze. - zaczął. - Po pierwsze, kiedy nagle źle się poczuje masz mi się nie załamywać i nie zachowywać tak jakbym umarł. Po drugie, wiem, że to wszystko za dobrze nie wygląda, ale nie martw się ja tak szybko cię nie zostawię. Po trzecie przynieś mi lemoniadę.

-Jak sobie księżniczka życzy.

-Ja ci dam księżniczkę. - wstałem i wyszedłem z pokoju. Czyżby ciążowe humorki były co raz silniejsze? Zaraz będę musiał latać po nocach do sklepu.

In another time | DylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz