Ten z biblioteką

1.2K 72 18
                                    

Thomas:

W końcu ruszyłem się z miejsca i podszedłem do drzwi, które uprzednio zauważyłem. Otworzyłem je na szerokość, a moim oczom ukazały się regały. Nie było to duże pomieszczenie, ale znajdowało się tu wiele półek z książkami.

To będzie długi dzień

Zamknąłem za sobą drzwi i oparłem się o nie po drugiej stronie. Totalnie nie wiedziałem od czego zacząć szukać i czy to wszystko w ogóle ma sens. Chciałem znaleźć księgi z zapisami czarów, których od dawna nie ma na świecie. To było wręcz niemożliwe! Co ja sobie myślałem, że stado z idiotycznymi Alfami będzie miało takie starocie?

W końcu postanowiłem, że skoro tutaj przyszedłem to przeszukam to pomieszczenie. Podszedłem do regału gdzie stały stare i poszarpane księgi.

Zielarstwo, fazy księżyca, stare rody wilków, historia wilkołactwa, kreatury... nic pożytecznego. Relacje Alfa-Omega?! Po chuj im to

Wszytko było bez sensu. Nic nie znalazłem. Usiadłem na podłodze i oparłem się plecami o ścianę. Zastanawiałem się co ja tutaj robię.

Głupie głosy w głowie

Było trzeba siedzieć w domu i połączyć się z tamtą Alfą, ale czy byłbym szczęśliwy? Mimo tego, że nie chciałem tu być to Dylan wydawał się być lepszy od tamtego starucha.

Venite ad me invenient me

Znowu usłyszałem te cholerne głosy, które w koło powtarzały to samo. W dodatku poczułem na twarzy wiatr, który rozwiewał mi włosy. Spojrzałem na półkę i nagle moją uwagę przykuła pewna książka w całkiem dobrym stanie. Zaczęła się lekko świecić. Wstałem z podłogi i podszedłem do książki. Wyciągnąłem niepewnie rękę i złapałem ją w dłoń. Głosy i wiatr ustały. Rozejrzałem się dookoła siebie i nie zauważyłem nic dziwnego. Wróciłem do książki i otworzyłem ją. W oczy od razu rzuciła mi się historia czarownic, ale nie tego szukałem. Znalazłem parę klątw na przykład dotyczącą wymarłych wampirów i tego, że byli niewolnikami słońca. Przewracałem po kolei kartki i nic specjalnego nie znalazłem.

-Gdzie są te cholerne zaklęcia. - powiedziałem sam do siebie. Rzuciłem książkę na podłogę i wtedy wypadła z niej kartka. Wziąłem ją do ręki i uśmiechnąłem się sam do siebie. To były zaklęcia, dokładnie te które słyszałem w głowie.

-Id est ex pura veritatis usque ad mendacium, nisi qui habet unum purissimum quasi cor Dei perfecta diamet reddet. - usłyszałem za swoimi plecami, ale nie był to ten sam głos który słyszałem w głowie. Odwróciłem się w tamtą stronę i w drzwiach zobaczyłem Brett'a.

-Skąd to znasz? - zapytałem.

-Od pewnej wiedźmy.

-To one jeszcze żyją?

-Nie. Ostatnią z nich była Bonnie, moja przyjaciółka.

-Co się z nią stało?

-Dopadło ją stado zachodnie i niestety zabili. - chłopak lekko posmutniał. - Tak w ogóle to dlaczego szukałeś tej książki?

-Z czystej ciekawości.

-Do czasu prawdy czystego od kłamstw powróci ten tylko kto czyste ma serce niczym nieskazitelny diament. To oznaczają słowa zaklęcia. Nie mam pojęcia o co w nich chodzi, ale może ty będziesz wiedział.

-Dzięki. - kiedy Talbot chciał już wychodzić zatrzymałem go. -Brett, dlaczego jesteś dla mnie miły?

-A czemu miałbym nie być? Nie robisz nic szczególnego, więc nie przeszkadzasz mi. W porównaniu do twojego przyjaciela, ile można się drzeć do cholery? - zaśmiałem się lekko i po chwili chłopak opuścił pomieszczenie zostawiając mnie samego.

In another time | DylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz