12

468 19 3
                                    

W dzień wywiadu musieliśmy wstać znacznie wcześniej bo o piątej. Szturchnąłem swoją dziewczynę w ramię przez co obróciła się na drugi bok.

- Kochanie wstawaj. - Nachyliłem się do jej ucha i przygryzłem go. 

- Spadaj, jeszcze pięć minut. - Mruknęła i zaciągnęła mnie pod kołdrę. Położyła się na moją klatkę piersiową i pomruczała coś pod nosem. 

Westchnąłem i wziąłem telefon w dłoń by bardziej się rozbudzić. Najwidoczniej przeszkadzał jej delikatne światło przez co wyrwała mi komórkę z ręki i rzuciła na drugi koniec łóżka.

- Oszalałaś? 

- Już dawno. 

Tak dal jasności. Nie jesteśmy razem. Zacząłem tak mówić od wczoraj, gdy przez przypadek powiedziałem do niej kochanie, od tamtej pory nie rozstaje się z tym słowem. Maze na szczęście ani wtedy ani teraz nie mówi nic abym przestał. Póki nic nie mówi ja nie zamierzam przestać. Oczywiście przy chłopakach dalej traktujemy siebie zwyczajnie mimo, że prawie o wszystkim ich informuję. 

- Naprawdę musimy już wstać kochanie. - Pogładziłem ją po ramieniu. - Wiesz, naprawdę cieszę się, że udało ci się wymknąć dzisiaj ze swojej pracy i jedziesz z nami. - Odpowiedziała mi cisza przez co spojrzałem na nią. Dalej jej głowa swobodnie spoczywała na moim torsie. - No tak, nie słuchasz mnie.

- Tak szczerze to nie, gadasz same głupoty. -  Podniosła głowę i spojrzała na mnie na co ja zmarszczyłem brwi. Patrzyła mi w oczy swoim zaspanym spojrzeniem. Początkowo chciałem się na nią złościć ale nie umiałem. Jedynie westchnąłem i zepchnąłem ją z siebie po czym ruszyłem do szafy by wyciągnąć jakieś ubrania.

- Idę pod prysznic możesz jeszcze spać. -Maze przewróciła się na drugi bok a ja wszedłem do łazienki. 

Puściłem zimną wodę bym mógł się bardziej rozbudzić i przeczyścić swój umysł. Nim zacząłem nad czymkolwiek myśleć usłyszałem pisk tuż za ścianą. Odwróciłem się w stronę drzwi i zakręciłem kran. Odczekałem chwilę, tak na wszelki wypadek, jakbym miał omamy. Kolejny krzyk, nieco zduszony lecz nadal krzyk sprawił, że złapałem za ręcznik, którym się owinąłem i niczym torpeda wyleciałem z łazienki i popędziłem w stronę łóżka. 

Teraz dało się usłuchać płacz zduszony przez poduszkę, usiadłem obok niej i dotknąłem jej ramienia by ją obrócić. Cichy pisk wydobył się z jej gardła i obróciła się na plecy. Nie do końca byłem pewny czy śpi czy raczej jest wszystkiego świadoma. Złapałem za dłoń, która mocno ściskała poduszkę.

- Maze... - nim cokolwiek powiedziałem do pokoju wbiegł Rm wraz z Sugą.

- Co się dzieje? - Zapytał Nam, a yoongi za ten czas podszedł do łóżka od drugiej strony.

- Bardziej od co się dzieje interesuje mnie co ona tu robi, i jeszcze te malinki.  - Suga spojrzał na mnie Po czym na dziewczynę, która głośno zapłakała. 

-Idiota. Słońce obudź się. - Potrząsnąłem nią lecz dziewczyna nie zareagowała. Potrząsnąłem nią jeszcze raz, a później kolejny, a dziewczyna dalej nie reagowała.

- Co wy jej robicie, dlaczego się tak drze. - Jin owinięty w ręcznik zajrzał do mojego pokoju. -Koszmar ma? -Zapytał gdy podszedł do łóżka i zobaczył w jakim jest stanie. 

Zawisłem nad nią i mocno szarpnąłem do siadu. Poczułem wbijające się paznokcie w moje ramię i głośne szybkie oddychanie. Spojrzałem na twarz dziewczyny, miała przymrużone oczy, jakby ktoś świecił jej w oczy.

- W porządku. - Rm usiadł na przeciw niej. Chłopak złapał za jej dłonie gdy zobaczył moją minę i to, że wstrzymuję oddech przez bul w ramieniu.

- Hmm? - Spojrzała na niego niezrozumiale, a później zerknęła na resztę. - Tak, Wszystko w porządku. Idźcie się dalej szykować.

- Jesteś pewna?  - Kiwnęła jedynie głową po czym wszyscy wyszli.

- Aż tak okropnie wyglądam, że musisz mi się przyglądać? - Spojrzała na mnie na co ja prychnąłem.

- Zawsze wyglądasz ślicznie, ale zaczynam się martwić. Wracasz późno, po czym pracujesz dalej w domu zamiast położyć się spać. Nawet przestałaś jeść. - Dłońmi otarłem jej lekko spuchniętą i mokrą od płaczu twarz. Uśmiechnęła się delikatnie i położyła na poduszkę. - Co ci się śniło?

- Od prawie siedmiu lat śni mi się tylko i wyłącznie jak tata ginie. - Wyznała, a ja totalnie nie spodziewając się tego wydusiłem jedynie Oh.

Spojrzała na mnie morderczym wzrokiem i znowu wstała do siadu. 

- Oh, tylko tyle mi powiesz?

- Przepraszam, nie spodziewałem się tego. - Zaśmiałem się nerwowo co pogorszyło sprawę. Uderzyła mnie w ramie co zabolało dwa razy bardziej przez jej poprzednie wbicie paznokci w skórę. Skuliłem się łapiąc za nie i syknąłem z bólu. 

- OH, całkiem nieźle ci wbiłam te paznokcie. Gdzieniegdzie nawet przebiłam skórę. - Widziałem jak uśmiecha się, może nawet i powstrzymuje od śmiechu. 

- Bawi cię to? - Zapytałem, a dziewczyna spojrzała na mnie i uśmiechnęła się. 

- Zaraz wrócę, siedź tu.

Po paru minutach wróciła z podręczną apteczką w dłoni. Zaciekawiony przyglądałem się jej poczynaniom. Jak powoli w skupieniu oddziera wszystko od siebie, czy przeczyszcza moje rany. Robiła to z delikatnym uśmiechem przez co i ja się uśmiechałem. Już wiedziałem że zakochałem się tej dziewczynie i chcę zatrzymać ją na znacznie dłużej. 

- No, za dwa dni śladu nie będzie. - Powiedziała po czym pocałowała wszystkie miejsca gdzie miałem plastry. - Dlaczego ciągle na mnie patrzysz.

Złapałem ją w talii tak by nie uciekła i powoli zbliżyłem si do jej twarzy. Zupełnie jakby miał to być nasz pierwszy pocałunek.

- Tae, nie ma na to czasu, przynajmniej o siódmej musimy wyjechać. - Zaśmiała się w moje usta i przyciągnęła mnie za biodra do siebie, opuszkami palców przeleciała po po bokach mojego ciała aż do ramion. Ja natomiast wepchnąłem język do jej buzi przez co usłyszałem ciche westchnienie, jeszcze kolejne gdy tylko moja dłoń wślizgnęła się pod jej bluzkę. - Tae, poważnie, dokończ prysznic. - Powiedziała gdy tylko przeniosłem się na jej szyję. Gdy zassałem jej skórę zdzieliła mnie w tył głowy i zabrała moja twarz od siebie. - Czy mógłbyś przestać robić mi te malinki, nienawidzę chodzić w golfie.

***

Tym razem Maze jechała z nami. Siedziała z przodu z Jinem i rozmawiali, przez co było słychać ich śmiechy. Jako zazdrośnik ciągle zerkałem w ich stronę, chłopaki co jakiś czas z tego powodu cichaczem zwracali mi uwagę, lecz nie umiałem się powstrzymać.

W końcu zająłem się rozmową z Hobim oraz Jiminem, przynajmniej dopóki nie zadzwonił ktoś do dziewczyny i od razu powiedział kochanie. W tym momencie zamurowało wszystkich i każdy z nas ucichł.

- Kurczę zaraz wyjeżdżam z Seulu a w domu będę około dziewiątej. - Podrapała się po głowie zastanawiając się nad czymś. - Dobrze w takim razie umówmy się dzisiaj na dziewiątą u mnie w domu. Jasne, do zobaczenia słońce.

Spojrzałem na nią rozczarowany i siadłem prosto zakładając na uszy słuchawki. Zacząłem się zastanawiać nad dzisiejszym porankiem, gdy miała koszmar. Przypomniałem sobie, że wręcz od razu zgodziła się gdy zaproponowałem jej wspólne spanie. Jeśli koszmary to był jedyny powód dla którego się zgodziła to jestem naprawdę głupi, że przez chwilę myślałem nad tym, że może być miedzy nami coś więcej.




Pod Opieką // K. ThOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz