POV Teahyung
Już dawno wróciliśmy na siłownię. Do Maze przyszła Luu i obie siedzą w laptopach przeglądając nagrania z kamer.
Cały czas miałem w głowie to co mi powiedziała o swoim imieniu.
Chciałem być tym jedynym. Tym, który zostanie w tym labiryncie na zawsze gdy odnajdzie skarb.
Cholernie mi się podobała. Doskonale wiedziałem, że jestem zauroczony. Niewiele czasu potrzebowałem by mi się spodobała. Chłopaki od razu to zauważyli. Dlatego wszędzie mnie z nią posyłają i jestem i za to okropnie wdzięczny. Nie wiem co bym bez nich zrobił.
- Więc, powiesz mi o czym gadaliście? - Zapytał mnie JungKook gdy weszliśmy na bieżnie.
- Tak właściwie tylko o tym co znaczy jej imię.
- Nie było was prawie godzinę i tylko o tym gadaliście? - zapytał z lekkim szokiem. Sam nie wierzyłem w to co mówię, ale taka była prawda.
- Nie jest zbytnio rozmowna. Zresztą, sam o tym wiesz. W ogóle się nie odzywa.
- Musimy dać jej się do tego przyzwyczaić. Na jej miejscu sam bym nic nie mówił gdybym mieszkał sam z siedmioma dziewczynami. - oboje się zaśmialiśmy.
- Masz racje, czas to podstawa - przerwałem na chwilę by wziąć głęboki wdech. - Ale wydaje mi się, że po prostu jest skryta i czas nic nie pomoże.
- Może, jest dopiero drugi dzień. Czas tae czas.
Spojrzałem w tamtą stronę. Ze zmarszczonymi brwiami wodzi wzrokiem po nas wszystkich.
- Ciekawe o czym tak myśli. - Powiedziałem do siebie i zaraz usłyszałem cichy śmiech JungKooka. - przestań, tobie też się kiedyś ktoś podobał.
- Oj, nie przypominaj mi.
Biegaliśmy dopóki Jin nie ogłosił przerwy. Wszyscy poszliśmy wziąć prysznic i przebrać się. Dziewczyny dalej siedziały w tym samym miejscu zapatrzone w ekran.
- Ej. - krzykną Jimin. - Chodźcie idziemy coś zjeść.
- Oooo, w końcu. - podniosła się i przeciągnęła. - Wstawaj, jestem głodna i mnie oczy już bolą.
Mazy tylko spojrzała na nią i zaczęła klikać na klawiaturze. Westchnęła i zamknęła ekran.
- Mam ochotę na kimchi albo bulgogi. - mruknęła do niej, ale wszyscy to słyszeliśmy.
- To idziemy na kimchi - Krzykną Jin.
***
Było już po dziewiątej i wszyscy zbieraliśmy się do domu. Dziewczyny siedziały w garderobie. W między czasie przyszedł jakiś chłopak.
Byłem zazdrosny i zły. Oczywiście nadal jestem, myślę że jeszcze bardziej gdy widzę jak jest oparta o jego ramię.
Gdy zobaczyłem, że wszyscy się już zebrali i właściwie czekamy już tylko na nią postanowiłem, że to ja ją zawołam.
- Maze - położyłem dłoń na jej głowie, kątem oka widziałem ja ten typ patrzy z zazdrością na moją dłoń i na mnie. - czekamy już tylko na ciebie, chodź.
- Już, już - wyłączyła program oraz laptopa. Schowała go do torby i wstała. - To co... do kiedyś.
Luu mruknęła także zamykając laptopa.
- Tylko jedź ostrożnie. - usłyszałem chłopaka tuż przy wyjściu od sali. Zagotowało się we mnie.
- Wy również.
Szła ostatnia, starałem się iść mniej więcej jej tempem, ale tak by było naturalnie.
Po jakimś czasie poczułem jak klepie mnie w ramie i idzie równo z mną.
- Jutro wolne? Sobota jest.
- Tak, weekend mamy wolny.
-Oh jak dobrze. - mruknęła rozciągając się.
- Co, dziewiąta rano to dla ciebie zbyt wcześnie? - zapytałem i szturchnąłem ją łokciem.
- Nie, i tak nie sypiam.
- Co? - zmarszczyłem brwi. Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się lekko.
- Po prostu dręczą mnie koszmary.
- I pomaga ci spanie z kimś prawda? - kiwnęła jedynie głową. - zawsze w takich sytuacjach chodziłem spać do rodziców, ty możesz przychodzić do mnie.
Pierwszy raz zobaczyłem jak szeroko się uśmiecha pokazując białe zęby, zachichotała cicho i pomachała głową.
- To takie zabawne. - kolejny raz szturchnąłem ją łokciem.
- Raczej urocze.
Po dotarciu do windy, zjechaniu na dół i podejście do drzwi wyjściowych nie odezwała się słowem do nikogo.
- Dziwię się, że nawet o tej godzinie tu są. - powiedziała spoglądając na reporterów. i fotografów.
- Chcą wiedzieć czy wszystko w porządku i co z nowym albumem.
Taa - mruknęła i skierowała się do szklanych drzwi, a my za nią.
Założyliśmy maseczki otworzyłem jej drzwi i wyszedłem za nią. Od razu zaczęto nas nagrywać i robić zdjęcia. To Maze dorównała bardziej mojemu kroku. Szliśmy pierwsi do vana. Jin miał kluczyki więc stanęliśmy przy drzwiach.
- Więc mam się szykować na twoją dzisiejszą wizytę u mnie? - lekko się pochyliłem i obsunąłem maseczkę. Widziałem jak jej policzki unoszą się, a oczy maleją od szerokiego uśmiechu.
- Zależy co będę miała do roboty.
Usłyszałem charakterystyczny klik w samochodzie i dziewczyna pociągnęła za klamkę.
- Ja idę od razu spać - mrukną J-hope gdy wchodził do środka.
- Musisz zjeść kolacje. - Maze zawołała z nim i wszyscy lekko się zaśmialiśmy.
- Jak zrobisz to dzisiaj wszyscy zjemy. - Jin odwrócił się do nas wychylając z fotela kierowcy.
- Jedź ostrożnie. - Powiedziałem i wsiadłem.
![](https://img.wattpad.com/cover/241759328-288-k777186.jpg)
CZYTASZ
Pod Opieką // K. Th
Fanfic- Wytwórnia chce ich chronić. Kazali mi dać mojego najlepszego człowieka. - Roześmiał się. - Jest tutaj mnóstwo osób, które są lepsze ode mnie. - Burknęłam opierając się o ścianę. - Nie, ty jesteś najlepsza. Robię to także ze względu na ciebie. Mam...