11

474 18 0
                                    

Po przedstawieniu ich z Jisoo pożegnałam się z chłopakami i ruszyłam w stronę wyjścia. Wcześniej spojrzałam na Tae, a gdy nasz wzrok się spotkał, puściłam mu oczko.

Tuż przed samym wyjściem dogonił mnie Ggkuk i zatrzymał łapiąc za ramię.

- Mogę jechać z tobą? - zapytał, a ja jedynie podniosłam brew nie do końca rozumiejąc chcąc przystać na ten pomysł. - Obiecałaś, że z tobą pojadę na jakąś akcję, więc chce jechać teraz.

- Nie ma opcji. - Powiedziałam i szybko wyszłam z wytwórni.

- Proszę cię. Naprawdę wolę jechać z tobą niż spędzać czas w domu i to z tą dziewczyną. Dziwnie się patrzy. - Wyrównał ze mną kroki i znowu sprawił, że stanęłam w miejscu. Spojrzałam na jego twarz by wyczytać emocje, ale jedyne co znalazłam to zdenerwowanie.

- Jeśli ci się nudzi w domu to idźcie wszyscy na miasto. Mimo, że jej nie ufam wiem, że będziecie z nią bezpieczni. - Spojrzałam w tamtą stronę. Wszyscy jak jeden mąż stali i się na nas patrzyli zza szyby, nawet mój szefńcio. 

- Tu nie chodzi o to, że mi się nudzi. Chciałbym być z dala on nich wszystkich, rozluźnić się. Nawet jeśli miałbym siedzieć przez cały dzień w samochodzie chce być tam z tobą. - Widziałam jak jego oczy mnie błagają o zgodę. Nie mogłam mu odmówić. W pewnym sensie czułam się wobec niego jako matka. Jako odpowiedzialna matka zabieram swoje dziecko wszędzie by mieć je na oku. Zgodziłam się. - Dziękuję.

Uśmiechnął się szeroko. Radość, która wypełniła jego, wypełniła również i mnie. Złapałam go za plecy i pchnęłam lekko do przodu by w końcu ruszył się z miejsca.

-i tak jedziemy do domu, wiec jeśli chcesz to jedź z nimi. - Chłopak szybko pokiwała głową na nie.

- Będę z wami gdzieś chodził? - zapytał się po chwili milczenia.

- Wszędzie, nie zostawia się dzieci w samochodzie. - zaśmiałam się gdy zobaczyłam jego oburzona minę.

- Nie jestem dzieckiem. - Burkną zakładając ręce na piersi.

***

- Przebierz się w same czarne ubrania. - mruknęłam gdy tylko zaparkowałam przed ich domem. Spojrzałam w bok gdzie zaparkował van, uśmiechnęłam się do Hobiego, który był za kierownicą. - Miej na sobie jakąś długą kurtkę lub płaszcz. I wysokie buty! - Krzyknęłam bo chłopak był już pod drzwiami.

Po chwili stania i przyglądania się jak chłopcy wysiadają poszłam za Kookiem, by się przebrać. 

Weszłam do swojego pokoju i wyciągnęłam z walizki swój "mundurek". Czarne szerokie spodnie z wieloma kieszonkami, zwyczajną czarną bluzkę i płaszcz, by było mi cieplej, zarzuciłam jeszcze na siebie czarny cienki szalik, a do torby spakowałam maskę z czapką i parę swoich drobiazgów.

Szybko przebrałam się w pokoju i poszłam w stronę pokoju chłopaka. Niespodziewanie zostałam zaciągnięta przez Taehyunga do jego pokoju. Zamkną z nami drzwi i poprowadził w głąb pomieszczenia.

- Co ty robisz chłopie. - Fuknęłam na niego siadając na łóżko. 

- To ja się chciałem zapytać co ty odpieprzasz. Naprawdę go zabierasz? - Zapytał klękając przede mną.  Przechyliłam głowę w lewo, jego spokojny ton sprawił, że i ja się natychmiastowo uspokoiłam. Westchnęłam i przeczesałam dłonią jego włosy. 

- Tak, obiecałam mu, że go zabiorę i to robię. Mi też się to niezbyt podoba ale nie lubię nie dotrzymywać obietnic Tae. 

- Ale naprawdę jego? Najpierw spędzacie ze sobą kilka godzin na imprezie, później jeździ z tobą to wytwórni i z niej wraca, teraz jedzie z tobą nie wiadomo gdzie, a później co? Pójdziecie na randkę? Zaczniecie się spotykać. Co ze mną? - Dalej mówił do mnie spokojnym tonem, ale widziałam jak wszystko w nim buzuję. Roześmiałam się nie bardzo wiedząc co zrobić. Jego zmarszczone brwi rozluźniły się a lekko uchylone usta zacisnęły w cienką kreskę. spuścił głowę w dół i spojrzał się w bok wzdychając. Ja natomiast siedziałam prosto tuż przednim i wyzbywałam się wszystkich myśli z głowy. Nie dopuszczając do siebie żadnego swojego słowa patrzyłam na jego rozczapiżone włosy. - nic nie powiesz? 

- Ym, tak jakby, obiecałam mu wcześniej, że ze mną pojedzie. - Chłopak prychną i wstał przeczesując swoje kręcone włosy. Uśmiechnęłam się lekko gdy do głowy przyszło mi tylko jedno słowo usprawiedliwiające jego zachowanie. - Dlaczego jesteś tak bardzo o niego zazdrosny?

- Ja zazdrosny? - Pochylił się nade mną z lekko otwartymi oczami.

- A kto? Może ja? 

- Co ty bredzisz? - prychną przestępując z nogi na nogę. 

- To nawet urocze. - Stanęłam naprzeciwko niego i złapałam za policzki po czym stanęłam na palcach by go pocałować. Totalnie zaskoczony chłopak nie oddał pocałunku, ale wcale nie byłam zaskoczona tym faktem. - Nim zapomnę, chcę abyś to dla mnie przechował na dzisiejszy dzień. - Wyciągnęłam z torby kartę pamięci do telefonu oraz pendriva i położyłam na biurku. - Miej to ciągle w kieszeni. Nawet nie waż mi się tego zgubić. Jak przyjdę i nie dasz mi tego w minutę to połamie ci wszystkie kończyny, jasne? - Tae pokiwał głową, uśmiechnęłam się delikatnie i ruszyłam w stronę drzwi.

***

- To przyczep sobie wokół bioder. -  Powiedziałam do Jungkooka, sama kucnęłam by mniejszy pasek zawiązać wokół jego kostki. 

- Czy to... - Spojrzałam w górę na niego. Widząc na jego twarzy zawahanie co do pytania roześmiałam się. - Czy to prawdziwy pistolet?

- Nie dałabym si prawdziwego pistoletu. To tylko paralizator, taki ma wygląd jedynie by wystraszyć. - Wstałam by pokazać mu dokładnie gdzie ma się wszystko znajdować. - Ma być idealnie na środku pleców lub z tyłu biodra. Osobiście wole biodra lepiej mi jest sięgać. Sprej na przodzie ale tak by nie był bardzo widoczny, a to tak samo. Nóż tak jak paralizator. 

- Co to. - wyją mały kawałek metalu. Wzięłam takie samo od siebie.

- To jest...kijek. W każdym bądź razie. ty naciskasz tylko i wyłącznie ten guzik. - Wskazałam na mały fioletowy przycisk. Gdy chłopak go znalazł nacisną, a ja zaraz z na nim. Oboje teraz trzymaliśmy metalowy kij o długości dwóch metrów.

- Wow. i jak mam to złożyć? 

- Naciskasz ten sam guzik. Teraz zobacz, ma dwa ulepszenia, to - nacisnęłam poniżej na zielony guzik. - są kolce, teraz mają pięć centymetrów i są głównie do straszenia, jak już trzeba je użyć zwijają się do pół centymetra by nie zadawać dużych obrażeń. - Jeszcze raz nacisnęłam ten guzik by później nacisnąć czerwony. - To jest używane najczęściej. jak widzisz jest jak polaryzator  ale ma znacznie mniejszy kaliber rażenia, zadaję ból wystarczająco silny, by napastnik się zmęczył. nie jest w stanie obalić go tak jak paralizator. 

- Ale czad, że takie rzeczy istnieją. 

- Teraz patrz, rękawice. Możesz wzmocnić o tyle procent ile chcesz ale od razu jak je zakładasz jest na starcie dwadzieścia procent. - Spojrzałam na jego twarz ale widoczne było, że nie rozumie o co mi chodzi. - Patrz. Zapaliło się na jasny niebieski, prawie biały. Teraz twoja siła jest wzmocniona. Możesz zrobić dziurę w ścianie. Jest to dość delikatne nikogo nie zabije. 

- Jaszcze raz, CZADOWE.

Pod Opieką // K. ThOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz