Godzina 23, a zasypiam przy okropnie głośnej muzyce. Oddałabym wszystko aby już stąd wyjść i położyć się do miękkiego łóżka choć na godzinę. Siedzę tu już od 5 godzin i zdążyłam dokończyć szkice dla ojca.
- Okej, powtarzamy to ostatni raz i wszyscy zawijamy się do domu. - usłyszałam donośny głos więc spojrzałam w tamtym kierunku. W odpowiedzi dostał krzyki i pare marudzeń.
- Jutro też tutaj przychodzimy i ćwiczymy to samo. Chodźmy do domu, wszyscy są zmęczeni. Namjoon.
- Dobra zbierajmy się. - Zadowolona wstałam i zaczęłam się rozciągać. Zabrałam torbę i podeszłam do drzwi wejściowych czekając na chłopaków. Po paru minutach wyszli już wszyscy prócz nich.
Podeszłam to pomieszczenia gdzie się schowali. Słyszałam rozmowę i śmiechy. Zapukałam w futrynę i wyłoniłam się zza ściany.
- Czy możecie szybciej? - Zapytałam opierając się o ścianę i poprawiając torbę. - Nie mam całej nocy na siedzenie tutaj, kolacja na nas czeka a muszę się jeszcze spakować.
Każdy z nich spojrzał na mnie jakbym co najmniej po Łacinie mówiła. Podniosłam brew do góry i lekko się uśmiechnęłam.
- Czy ten debil wam nic nie powiedział? - Gdy przytaknęli lekko się roześmiałam. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. - Dobra, macie pięć minut na zabranie swoich rzeczy. Czekam pod drzwiami.
Z powrotem skierowałam się pod wyjście. Tym razem usiadłam na krześle które stało niedaleko.
Po wyznaczonym czasie każdy z nich się pojawił. Wzięłam głęboki wdech i wstałam otworzyłam im drzwi i czekałam aż wyjdą.
- No idźcie. Jestem tu pierwszy raz nie znam drogi powrotnej. - gdy wszyscy wyszli zagasiłam światło i zamknęłam drzwi.
Chłopcy już szli do wyjścia, jedynie kto czekała na mnie to RM.
-Cześć, Kim Namjoon jestem. - lekko się skłonił
- Maze. - również się ukłoniłam.
- Wiec, jedyne co nam menager mówił to, że będzie ktoś od dzisiaj z nami mieszkał i krążył wokół nas od rana do rana. - zaśmiał się, ja jednak siedziałam cicho.
- Wybacz, ale naprawdę nie mam teraz ochoty do żartów, nawet jeść mi się odechciało. - Skomentowałam. Przeszliśmy do windy. Wraz z chłopakiem stanęłam na samym przodzie.
W ciszy jechaliśmy aż do samego dołu. Przeszliśmy przez bramki do wyjścia.
- Siądźcie tu. - Wskazałam na pufy.
- Dopiero chciałaś iść jak najszybciej a teraz każesz nam siadać. - V roześmiał się i siadł na stoliku. Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem. Na jego twarzy dalej widniał kwadratowym uśmiech.
- Jedziemy teraz do mnie, tam zjecie kolacje, ja się szybko spakuje. - Również usiadłam na stoliku i zdjęłam z ramienia torbę. - Wrzućcie tutaj swoje telefony.
Wyciągnęłam przed siebie otwartą torbę. Spojrzeli po sobie.
- Nie damy ci naszych telefonów. - powiedział J-Hope
- Chcę wam zainstalować dwie aplikacje to mi zajmie dwie minuty nawet nie będę do nich zaglądała.
- Ale... - J-Hope chciał coś powiedzieć lecz RM mu przerwał.
- Okej, dajcie jej te telefony, jest późno, nie dyskutujmy o tym. - Jako pierwszy wrzucił do torby swój telefon i jak na zawołanie cała reszta.
Wszyscy skierowaliśmy się do wyjścia, a ja sobie o czymś przypomniałam.
- Kto prowadzi i czym jedziecie?
- Ja, wanem - odezwał się Jin.
- Staraj się jechać za mną, ale masz to na wszelki wypadek.- Podałam mu karteczkę z adresem na wszelki wypadek.
Wyszłam i szybkim krokiem podeszłam do auta. Wsiadłam na miejsce kierowcy i sięgnęłam do tyłu po laptopa, włączyłam go i odpaliłam auto. Podjechałam tam gdzie zobaczyłam wana. Dodałam gazu by zwrócić na siebie ich uwagę. Podniosłam brew na ich reakcje jakim autem jestem. Gdy tylko Jin odpalił wana ja powoli ruszyłam na główną ulicę
Gdy tylko ominęłam ostatnie światłą ustawiłam na panelu sterowania adres mojego zamieszkania i z jaką prędkością mam jechać. Zdjęłam dłonie z kierownicy i nogi z gazu.
Zapaliłam światło i zaczęłam szukać kabli na tylnym siedzeniu. Gdy wszystko znalazłam podpięłam telefony chłopaków i zainstalowałam co trzeba.
***
Gdy byliśmy blisko znowu prowadziłam sama. Podjechałam pod samo wejście domu, spakowałam wszystko do torby, wyszłam i stanęłam na schodach.Gdy wszyscy wyszli otworzyłam drzwi i skierowałam się do salonu przez ogromny hol. Cały czas słyszałam komentarze na temat budynku oraz radio z kuchni.
- MAZE! - usłyszałam donośny krzyk przyjaciółki. Rzuciłam torbę na sofę i siadłam. Wyciągnęłam z niej laptopa i skończone już telefony. Podłączyłam już ostatni i zaczęłam klikać w guziki.
- Usiądźcie. Co będziecie tak stali. Zaraz kolacja.
- Nie słyszysz jak cię wołam? - Zapytała wchodząc do salonu. Jedynie mruknęłam jej w odpowiedzi. - Hej, jestem Luu. Chodźcie już jeść. Ty też Maze. - kolejny raz jej mruknęłam. Widziałam kątem oka jak zakłada ręce na biodra podchodzi. Zaraz klapa od laptopa była zamknięta. - Idziemy.
Wstałam i skierowałam się na drugą część domu kolejny raz przechodząc przez hol. Na stole stało wszystko co się dało. Po jakieś mięso do sushi i krewetek.
Usiadłam w swoim stałym miejscu i nałożyłam sobie do miski trochę ryżu i krewetek. Każdy z nic przez ten czas przedstawił się Luu, też postanowiłam skorzystać z tej okazji wiec wstałam.
- Maze Mid - ukłoniłam się lekko i znowu usiadłam biorąc miskę do ręki.
- Nie przedstawiłaś im się wcześniej? - zapytała biorąc sushi. pokręciłam jedynie głową. - No dobra, a jak tam trening chłopcy?
Zwróciła się do nich. Skończyłam pierwsza i do do końca kolacji słuchałam o czym rozmawiają.
Mam nadzieję, że rozdział jest w porządku.

CZYTASZ
Pod Opieką // K. Th
Фанфик- Wytwórnia chce ich chronić. Kazali mi dać mojego najlepszego człowieka. - Roześmiał się. - Jest tutaj mnóstwo osób, które są lepsze ode mnie. - Burknęłam opierając się o ścianę. - Nie, ty jesteś najlepsza. Robię to także ze względu na ciebie. Mam...