Rozdział 21: "Yyy... To tylko pieniek..."

2.2K 118 78
                                    

Dobra nie chciało mi się rozdzielać tego na rozdzialiki więc macie tu dłuuuuuuuuuuuuugi rozdział :3
Dedykuję ten rozdział :
- @tessa3333
Która już tak bardzo nie mogła się doczekać nowego rozdziału, że sama napisała do mnie listu będzie następna część XD
Pozdrawiam Cię Tesso :3 ^.^
_________________________________

-Wygadałaś mu - zapytała Vera jak tylko dobiegłam do niej

- Nie - odpowiedziałam niewinnym głosem, robiąc słodką minkę.

Zapadła cisza, żadna z nas się nie odzywała. W końcu nie wytrzymałam

- Walnęłaś go piorunem? - wypaliłam. Vera poczerwieniała. Nie jestem do końca pewna czy ze złości czy to tylko zwykły rumieniec

- Ja... - zająknęła się - Po prostu nie lubię jak ktoś budzi mnie w środku nocy okey? Nawet jeśli ten ktoś ma tak cudny głos...

Ostatnie słowa wypowiedziała ledwie słyszalnym głosem, ale jak już mówiłam zostałam obdarowana bardzo dobrym słuchem. Zaczęłam chichotać. Vera poczerwieniała jeszcze bardziej

- Wiesz co, może lepiej zabierzemy się do pracy - zaproponowała

- Oki - zanuciłam i ruszyłam za córką Zeusa

______________________________
- Gotowe - powiedziałam do siebie kiedy scena stała już w całej swojej okazałości. Odwróciłam się na pięcie i pomaszerowałam spotkać się z bratem. Weszłam na wzniesienie, żeby mieć lepszy widok. Percy klęczał niedaleko i majstrował coś przy jakiejś blasze. Miałam już zamiar się ruszyć gdy zobaczyłam wielką smugę czarnego fura mknącą w stronę syna Posejdona. Krew zmroziło mi w żyłach i wryło w ziemię. Kulka futra żuciła się na mojego brata. Wrzasnęłam.
____________________________

Obudziłam się z krzykiem. Okazało się, że usnęłam leżąc na już prawie skończonej scenie. Usiadłam. Nie było śladu Very

~ Krótka przerwa - pomyślałam - Spoko

Uśmiechnęłam się do siebie i pomaszerowałam do domku Posejdona. Nie zastałam tam Percy'ego

~ Trudno - wzruszyłam ramionami, choć i tak zaczęłam się martwić. Głabnęłam ręcznik. Odbyłam szybki przysznic i wróciłam na polankę przy okazji zabierając butelkę z wodą. Tak, woda... Ciąglę nie mogłam się do tego przyzwyczaić. Córka boga mórz i oceanów, pana trzęsień ziemi i bla, bla, bla... W końcu dotarłam na miejsce

- Gotowe? - zapytałam na głos, po czym automatycznie zakryłam ręką usta. Podbiegłam na wzniesienie. Percy. Klęczał. Przy. Metalowej. Blasze. Coś zaczęło ku niemu pędzić. Upuściłam butelkę. Zaczęłam biec w stronę brata. Dobiegłam na miejsce gdy to coś czarnego, co okazało się przerośniętym psem, skoczyło na Percy'ego. Nie miałam wyboru rzuciłam się i odepchnęłam ogromne psisko powalając je na ziemię. Przeturlałam się parę metrów, po czym zostałam przygnieciona wielkim cielskiem stwora. Gdy po chwili ocknął się zaczął kłapać zębami tuż przed moja twarzą. Zamrugałam kilka razy. Krew zaczęła mi ściekać z czoła. Poczułam ból w lewej łydce. Zaczęłam się szarpać. Po chwili uznałam to za bezsensowne, nie przynosiło skutków. Udało mi się jednak oswobodzić prawą rękę. Natychmiast sięgnęłam nią po mój naszyjnik, który od razu zmienił się w sztylet. Bestia przejechała mi pazuram po lewym ramieniu. Krzyknęłam z bólu i nie zastanawiając się ani chwili dłużej wbiłam broń przerośniętemu psu między żebra. Zawył. Nie był już zdolny do walki, ale nadal żył.

Nagle ktoś podbiegł. Chwilę później potwór zmienił się w kupkę pyłu, którą rozwiał wiatr, a nade mną zobaczyłam Nica Di Angelo z uniesionym, wycelowanym prosto we mnie, mieczem.

Joan Kross and the Greek Mythology : Zagadka Runa Percy Jackson FanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz