No to tak :
Pan Bread z chlebka zaczął się przemieniać w coś dziwnego, zdałam sobie sprawę, że lepiej już go nie złościć. Wiele można było mu zarzucić, ale floretem władał doskonale. Zanim wyszłam z szoku pan Bread przestał być moim nauczycielem szermierki. Teraz miał ponad trzy metry, ponieważ zamiast nóg wyrósł mu długi, pokryty łuskami, ogon. Ogólnie cały był w łuskach, tylko twarz miał nadal ludzką. Jego palce połączyły błony, a zamiast swoich siwych włosów - zielone dredy opadające do końca torsu. Jego oczy przybrały żółtą barwę, a źrenice zmniejszyły się do pionowych kresek ad w -Wszyscy wychodzić!!! - krzyknął ktoś wbiegający do sali, dopiero po chwili zrozumiałam, że to był mój niepełnosprawny przyjaciel Grover Underwood. Grover był nieco wyższy ode mnie, miał czekoladowe, kręcone włosy, orzechowe oczy i lekki zarost. Zawsze nosił czapkę, jakby coś pod nią ukrywał. Jego niepełnosprawność polegała na tym, że chodził o kulach
- GROVER!!! - krzyknęłam - Co ty tu robisz, uciekaj stąd!!!
- Nie, to wy musicie stąd wiać - odpowiedział
- A co z tobą? - zawołała Emilly, jedna z dziewczyn z mojej grupy
- Nic mi nie będzie - odparł - Przynajmniej tak sądzę. Wszyscy na zewnątrz!!! Jo! - Grover pokazał na mnie, a w tym czasie reszta juz zniknęła za drzwiami - ty, zerwij naszyjnik!
-CO?!? - zupełnie nie rozumiałam o co mu chodzi - Co masz na myś... - Zerwij naszyjnik, szybko! Nie jestem pewny... - nie dokończył, jakby coś go przeraziło
- Ale... - zawahałam się, spojrzałam na pana Chlebka, potem znów na Grovera i z całej siły szarpnęłam za swój ulubiony naszyjnik. O dziwo zamiast rozsypać się na kawałki wydłużył się i przybrał dziwny kształt, coś jakby starożytny grecki miecz. Lecz na tym nie poprzestał. Nagle zaczął się bez zastanowienia zmieniać. Przybrał formę włóczni, następnie sztyletu, łuku, szpady i znowu miecza
- Co...
- Musisz się skupić - krzyknął Grover skoncentruj się na jednej z tych broni! Chciałam aby naszyjnik zmienił się w szpadę, nią umiałam się posługiwać, tylko nią. Niestety nie mogłam wyrzucić myśli o tym meczu, coś mnie do niego ciągnęło. Postanowiłam zaufać intuicji i skupiam się właśnie na tej myśli.
Nagle w mojej ręce pojawił się długi jednoręczny miecz. Klinga lśniła w światłach sali gimnastycznej, a rączka z czarnej skóry matowiała w jasnym świetle. Już wiem co mnie do niego ciągnęło... to był naprawdę ładny miecz... Zadziwiające, zachwyca mnie narzędzie mordu...
- I co panno Kross - usłyszałam za sobą jadowity głos - Jest pani gotowa na swoją ostatnią walkę ???
- Czym ty w ogóle jesteś !?! - krzyknęłam starając się nie okazywać strachu - Jakąś przerośniętą Miedzianką* ???
- Raargh !!! - cała sala zadrżała - Przestaniesz w końcu szydzić ze mnie ?!? Jestem najgroźniejszym wężem, jestem BAZYLISZEK !!!
Na samo wspomnienie tej legendy zrobiło mi się niedobrze
- Joan, nie patrz mu w oczy!!! Musisz znaleźć jego słaby punkt ! - krzyknął do mnie Grover
- Ha ! Ja nie mam słabych punktów - zasyczała Jaszczurka XXL
No dobra.. słaby punkt... z tego co czytałam skórę mają niemalże niezniszczalną, oczy paraliżują, kły są maga jadowite, ale... buzia... to jego wrażliwe miejsce !!!
- Grover, mam plan , choć tu. Powoli - powiedziałam, ale nagle coś mnie przestraszyło - Skoro ciągle na Pana patrzę, panie Br.. panie Bazyliszku, to dlaczego nie jestem sparaliżowana ??? - zagadałam, aby zyskać na czasie
- Kochana !!! Wykorzystuję swój dar kiedy JA chcę !!! - zagrzmiał Jadowity Rogal
W tym czsie mój przyjaciel przedostał się do mnie, a pan Bread pysznił się, „jaki to on jest wspaniały"
- Jaki miałaś plan ?
- Masz może przy sobie jakieś okulary przeciwsłoneczne ??? - zapytałam
- Co !? Czy ty... Co ??? - wydukał Grover
- Czy masz okulary przeciwsłoneczne ??? - powiedziałam osobno każde słowo z naciskiem na „masz"
- Yyy... - mój przyjaciel zaczął się klepać po kieszeniach - Tak... - powiedział nie pewnie, wręczając mi czerwone Ray-Bany - Coś ty znowu wymyśliła ???
-Dobra - wzięłam od niego okulary - A teraz musisz odciągnąć jego uwagę...
- No dalej ! - ponaglił nas, mój ex nauczyciel, pan Bread - Mam tu czekać cały dzień !
- Rozsypka - krzyknęłam i wraz z Groverem rozbiegliśmy się w przeciwne kierunki. Pan Chlebek ryknął śmiechem, aż się trybuny zatrzęsły. Na szczęście zwrócił się w stronę mojego przyjaciela, zgodnie z planem, który zrobił coś niespodziewanego, a mianowicie zdjął spodnie (i buty), ale tam gdzie powinny być nogi miał dwie włochate kończyny, ogon i kopytka. Nagle zrobił coś jeszcze bardziej niespodziewanego - zaczął tańczyć „Makkarenę". Pan Bazyliszek miał taką piękną minę, że żałowałam, iż nie mam przy sobie komórki. Wyglądał jak skrzyżowanie szympansa z buldogiem i karpiem.
Szybko otrząsnęłam się z szoku i podbiegłam jak najszybciej od tyłu do „trenera", po drodze chwytając jakiś sznurek, który przypominał sznurowadło. Odliczyłam do trzech...
- Teraz - krzyknęłam i wspięłam się po ogonie pana B. docierając szybko do jego głowy. Nacisnęłam mu na oczy markowe Ray-Bany i przymocowałam je sznurówką. Po czym zeskoczyłam na ziemię, ciągnąc za sznurek i bez wahania przebiłam na wylot podniebienie szamoczącego się nauczyciela szermierk, a następnie opadłam na kolana, dysząc ciężko.
Pan B. zamienił się w kupkę pyłu. Po chwili zauważyłam, że mój naszyjnik magicznie wrócił na miejsce
- W sumie całkiem niezły plan, nie musiałem aż tak się błaźnić ! - Grover podbiegł, a raczej przytruchtał, do mnie. Przez to całe zamieszanie, zapomniałam, że jest w połowie koziołkiem
- A ty ??? - wskazałam na mojego kumpla - Kidy zamierzałeś powiedzieć mi, że nawiałeś z Pacanowa, Matołku ** !
- Ha ha ha ! Bardzo śmieszne - odparł sarkastycznie - Teraz musimy się z tąd zabierać
- Ale dokąd ?
- Najpierw do twojego domu... - urwał - a potem do Obozu...
- Jakiego obozu ??? Przecież jest połowa drugiego semestru! Jeszcze trochę do wakacji !
- Ten obóz to co innego. Mamy szczęście, że chyba niczego nie zniszczyliśmy - powiedział i dodał ciszej - W przeciwieństwie do Percy'ego...
- Percy'ego ???
- Tak, innego półboga
- PÓŁBOGA !?!
- Ach ! Wytłumaczę ci później
- Ale...
- Teraz idziemy do ciebie* Miedzianka (inaczej Gniewosz Plamisty) gatunek niejadowitego węża
** Koziołek Matołek - stara bajka dla dzieci, Koziołek w każdym odcinku zdążał do miasta Pacanowa
* * *
CZYTASZ
Joan Kross and the Greek Mythology : Zagadka Runa Percy Jackson Fanfiction
Fanfic"Nazywam się Joan Kross, prowadziłam normalne, prawie, że bestroskie życie, aż tu nagle, przez jadną przerośniętą miedziankę i jednego przyjacielskiego kozła, moje życie staje do góry nogami. Mój przyjaciel zabiera mnie do tajemniczego miejsca, o kt...