5. Śledztwo.

761 62 23
                                    

Per. Kiyotaka

Skierowałem się w stronę drzwi. Wyszedłem z pokoju i zamknąłem go na klucz. Korytarz był pusty, więc przeszedłem się po całym piętrze. Po przechadzce postanowiłem udać się do jadalni. Zbliżałem się już do korytarzu z pokojami. Zobaczyłem Toko schowaną za ścianą lekko wychylającą się co jakiś czas.
Kiyotaka: Witaj Toko! - powiedziałem energicznie do odwróconej dziewczyny.
Toko: Agh! T-Taka? Cicho!! - wystraszona od razu zaczęła mnie uciszać.
Toko: Schowaj się d-debilu! - złapała mnie za nadgarstek i przyciągnąła do ściany. Stałem za nią, a ona wyglądała się zza owej ściany.
Postanowiłem dowiedzieć się o co chodzi i również dyskretnie wyjrzałem zza ściany. Wszystko zrobiło się jasne, gdy zobaczyłem Byakuye. Toko go śledziła? Już miałem jej się spytać o co chodzi, ale zobaczyłem Mondo wychodzącego z Jadalni. Już chciałem go zawołać, ale Toko uniemożliwiła mi to zakrywając mi usta dłonią.
Toko: Nie r-rozumiesz co to znaczy b-bądź cicho?! - zamilkłem i obserwowałem dalszy rozwój wydarzeń. Ostatecznie wyglądało to na to, że Toko gapiła się w Byakuye jak w obrazek, a ja w Mondo.
Nagle Owada wszedł do łaźni, a po chwili weszła tam Chihiro. Zdziwiłem się trochę, no dobra trochę bardzo. Co Mondo Owada i Chihiro Fujisaki chcieli robić sami w łaźni. Nie wiedzieć czemu ale zirytowało mnie to trochę.
Kiyotaka: Widziałaś to?! - niekontrolowanie spytałem się Toko, której miałem najwidoczniej towarzyszyć w śledzeniu Byakuyi.
Toko: C-co?! Przegapiłam coś? - zapomniałem, że dziewczynę interesował tylko Ostateczny Dziedzic.
Kiyotaka: A nic, przewidziało mi się coś. Idę do jadalni, powodzenia Toko. - odszedłem zostawiać dziewczynę wpatrzoną w Byakuye.

Gdy szedłem do jadalni zwolniłem tempo przy łaźni. Zamyśliłem się. Gdy tak chwile tkwiłem w swoich myślach napotkałem Makoto, który też kierował się do jadalni.
Makoto: Hej Taka, wszystko gra?
Kiyotaka: Ahh, o hej Makoto. - wróciłem do rzeczywistości. - Oczywiście, skąd ten pomysł! - odpowiedziałem pełen energii jak zawsze, pomimo że nie czułem się za dobrze. Nie chciałem martwić tym chłopak, zresztą sam nie wiedziałem czemu się tak czuję.
Makoto: To dobrze! - Nic nie podejrzewał nawet, on albo jest tępy albo udaję. - Idziesz do jadalni?
Kiyotaka: Tak, jeszcze dziś nic nie jadłem.
Makoto: Serio? Już jest 18. - spojrzałem w zegarek, rzeczywiście była już ta godzina. Długo zajął mi dzisiejszy obchód.
Makoto: Blado wyglądasz.
Kiyotaka: Chodźmy coś zjeść. - nie odpowiedziałem na jego komentarz.
Poszedłem z Makoto do jadalni, w środku były Hina, Sakura i Celestia.
Celestia: O, witam. Właśnie o tobie rozmawiałyśmy Taka. - powiedziała mając na twarzy swój uśmieszek popijając herbatę.
Kiyotaka: Co?
Aoi: Razem z Sakurą zrobiłyśmy jajecznice! Chcecie trochę? - Hina szybko zmieniła temat.
Makoto: Ja się z chęcią skusze. - powiedział dosiadając się do dziewczyn. Stałem trochę zakłopotany, wciąż miałem w głowie słowa gotki.
Makoto: Halo Taka? Chyba odleciał. - słyszałem głos chłopaka jak za mgła. Znów się rozproszyłem.
Kiyotaka: Ah! Już, już. - dosiadłem się obok - Wybaczcie, zamyśliłem się! - odparłem z niepewnym uśmiechem. - Wygląda przepysznie - dodałem.
Sakura: A smakuje jeszcze lepiej.
Aoi: Taka wszystko w porządku? Nie wyglądasz za dobrze.
Kiyotaka: Wszystko w jak najlepszym porządku! - odkrzyczałem energicznie. - Miałem dziś po prostu ciężki dzień. - kontynuowałem.
Aoi: Każdy ma takie dni, nie przyjmuj się. Zjedz coś i poczujesz się lepiej!
Makoto: Hina ma rację.
Aoi i Naegi bez zastanowienia mi uwierzyli, a Sakura i Celestia patrzyły na mnie podejrzliwie ale nie odezwały się, ani słowem.
Sakura: Smacznego.
Makoto: Dziękujemy.
Kiyotaka: Dzięki.
Gdy tak siedziałem znów poczułem lekki ból w plecach. Miałem nadzieję, że już przez to przeszedłem. Rozciągnąłem się dyskretnie cały czas siedząc przy stole z innymi.
Celestia: Cóż takiego dzisiaj Taka robiłeś, żeś jesteś taki zmęczony?
Kiyotaka: No wiesz... - zacząłem - źle spałem, plus długo na nogach dziś byłem, bo zrobiłem dzienny obchód.
Celestia: Ah, rozumiem. - odparła, lecz jednak nie wyglądała na usatysfakcjonowana taką odpowiedzią.

Rozmawialiśmy jeszcze chwilę zadając się jajecznicą. Spojrzałem na zegarek - już 19 -  pomyślałem.
Kiyotaka: Dziękuję, za ten przepyszny posiłek. Ja już będę się zbierał.
Makoto: Ja też będę szedł.
Sakura: Okej, ja z Hiną tutaj posprzątamy.
Celestia: A ja jeszcze skusze się na herbatę.
Makoto: Okej, to do jutra. Śpijcie dobrze.
Kiyotaka: Tak, dobranoc!
Po tym jak dziewczyny nam odpowiedziały poszły do kuchni my skierowaliśmy się do drzwi. Makoto szedł z przodu.
Kiyotaka: Cholera...- powiedziałem do siebie pod nosem.
Makoto: Hę? Taka? Co się stało?
Kiyotaka: Nic takiego, po prostu plecy mnie dziś coś bolą.
Makoto: Chodź, pomogę ci. - chłopak wziął mnie pod ramię, tak jak Mondo, i wyszliśmy razem z jadalni.
Makoto zaprowadził mnie do mojego pokoju i posadził na łóżku.
Makoto: Mam przyjść jutro rano, by zobaczyć czy wszystko gra?
Kiyotaka: Dziękuję, ale nie trzeba.
Makoto: W porządku. Śpij dobrze, Taka.
Kiyotaka: Ty też. - Naegi wyszedł z mojego pokoju pozostawiając klucz na szafce obok łóżka.
Powoli zamykałem oczy i myślałem o tym zo zobaczyłem, podczas śledzenia Byakuyi z Toko. Byłem skołowany i nawet nie wiedziałem dlaczego.

____________________________________
Dziś trochę dłuższy rozdział. Wciągnęło mnie to xD Fajnie jakbyście dali znać co wy o tym sądzicie. Mam w planach dużo ciekawsze rozdziały, więc spokojnie, to dopiero się rozkręca!
Możecie dać znać jaką lubicie długość rozdziałów, poprzednie są nie co krótsze, bo przynajmniej mnie takie bardzo dłuższe odrzucają. Dajcie znać jakie wam pasują to się dostosuję.

Czy to jeszcze 'braterska' miłość?♥️Ishimondo//Kiyotaka x Mondo♥️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz