54. Egzekucja.

254 27 55
                                    

Per. Kiyotaka

Monokuma długo trzymał nas w niepewności. Jego przedłużanie sprawiało, że chyba każdy z nas się stresował. Każdy z nas liczył, że wygłosowany zostanie prawdziwy morderca, nieważne kto się rzeczywiście nim okaże. Jednakże w głębi duszy miałem nadzieję, że mój traf jest poprawny. Osobiście oddałem głos na Celestie, czyli wychodzi na to, że Monokumie zostały jeszcze minimum dwie osoby do wymienienia - Celestia oraz Mondo.

Monokuma: A więc osobą, która zyskała największą możliwą liczbę głosów jeessst... - zaczął ogłaszać wyniki, lecz gdy miał już wypowiedzieć czyjeś imię to zamilkł i w pomieszczeniu zapadła kompletna cisza.
Byakuya: Jest...? - powtórzył jego ostatnie słowo, chcąc by ten dokończył swą myśl.
Monokuma: Nie możecie imbecyle głosować jednogłośnie??? Przez to mi się wszystko totalnie pomieszało!!!!
Kyoko: Trzeba było dać nam więcej czasu.
Monokuma: Żebyście znów zasypali mnie tymi żenującymi sprawami miłosnymi??!! Zdecydowanie za dobrze tutaj macie. Po tej rozprawie porządne się za was wezmę i doplinuje byście byli chociażby minimalnie zdyscyplinowani.
Kiyotaka: Tak jest! - przytaknąłem energicznie.
Mondo: Podaj wreszcie kurwa te wyniki, bo nieziemsko mnie irytujesz. - odparł wkurzony składając dłonie w pięści.
Monokuma: Puhuhu, na twoim miejscu nie chciałbym słyszeć wyniku głosowania.

Co? Co on miał na myśli? Czyżby jednak Mondo rzeczywiście uzyskał największą ilość głosów? Nie, on po prostu chcę nas... mnie nastraszyć.

Mondo: Spierdalaj. - powiedział oschle, po czym spojrzał na mnie zmartwiony.

Uśmiechałem się do niego chcąc go trochę uspokoić. Starałem się wyglądać na spokojnego i opanowanego. Ale tak naprawdę to słowami nie umiałem pisać jak bardzo się bałem. Miałem wielką nadzieję, że Monokuma zaraz wyczyta Celestie, jako osobę, na którą zagłosowała większość i co najważniejsze - Miałem nadzieję, że okaże się, iż to dobry strzał. Kotłowały się we mnie przeróżne ogromne emocje. Miałem ochotę zwymiotować ze stresu oraz popłakać się z wykończenia psychicznego. Chciałem, by to wszystko się już po prostu skończyło. Żebym mógł iść do swojego pokoju i dać upust emocjom, a najlepiej w towarzystwie Mondo. Mimo mojego fatalnego samopoczucia, wciąż stałem jak na baczność, uśmiechając się do chłopaka chcąc dodać mu w ten sposób otuchy. Ogromnie chciałbym do niego podbiec i powiedzieć mu o wszystkim co mi siedzi w głowie. Okropnie chciałbym powiedzieć mu jak źle się czuję w tym momencie i tak samo chciałbym wysłuchać tego jak on się teraz czuję. Bardzo chciałbym go po prostu przytulić, ale najbardziej chciałbym cofnąć czas. Jakbym tylko potrafił cofać czas, to wtedy nie dopuściłby do morderstwa Chihiro. Nie pozwoliłbym, żeby Mondo czuł się winny, gdy nie powienien. Nie było by tej rozprawy, gdybym tylko nie zostawił tego głupiego ręcznika w szatni. Gdybym tylko nie poszedł spać i był wtedy z Mondo. To wszystko moja wina. To ja powinienem czuć się winnym, nie on.

Jednakże co jeśli to on zabił Chihiro? Nie, to jest nieistotne, bo to i tak jest moja wina. To ja do tego dopuściłem. Pozwoliłem mu stracić panowanie nad sobą. Pozwoliłem mu wierzyć, że mogę zostawić go dla Chihiro. I teraz z mojej winy może umrzeć. Przeze mnie możliwe jest, że patrzymy na siebie po raz ostatni. Gdybym tylko nie skupiał się tak bardzo na przeprowadzeniu tego śledztwa... Jeślibym tylko spędziłbym ten dzień z nim. Dzień, który może okazać się naszym ostatnim, nawet nie wspólnie spędzonym, dniem. Myśl, że to może być nasze ostatnie spotkanie nie dawała mi spokoju oraz sprawiała, że miałem ochotę wybuchać i wyrzucić z siebie wszystkie nagromadzone negatywne emocje. Pomimo, że strasznie wierzyłem w niewinność Mondo, to i tak byłem zupełnie niepewny ostatecznego wyniku...

Monokuma: Owe cztery punkty zyskaaaaał... a tak właściwie zyskaaałaaa...! - zaczął wyrywając mnie z mych przemyśleń.

Gdy tylko usłyszałem słowo "zyskała", z naciskiem na płeć osoby, którą zamierzał wymienić Misiek, to momentalnie poczułem ogromną ulgę spokój i radość. Miałem tylko nadzieję, że nie okaże się, iż za szybko zacząłem się cieszyć z tegoż to powodu.

Monokuma: Zyskaaaałaa Ceeeeleeestia Ludeeenbeeeeeeg!
Celestia: C-... Co?!!!
Kiyotaka: Hahahah! Naprawdę!!? Nie wierzę! - odparłem szczęśliwy.
Nigdy nie czułem się tak rewelacyjnie. Czułem się jakbym właśnie wygrał jakąś mega trudną konkrecje, lecz zazwyczaj, gdy takowe wygrywałem to nie czułem, aż tak ogromnej satysfakcji. Tym razem było inaczej. Tym razem ja i Mondo wygraliśmy wspólnie walkę o najcenniejszą wartość jaką dostałem od życia, czyli o niego.

Nie zastanawiając się nad konsekwencjami podbiegłem szczęśliwy do Mondo i rzuciłem się na niego przytulając go. Wskutek tego obaj upadliśmy na ziemie. W innej sytuacji nigdy bym czegoś takiego nie zrobił, chociażby dlatego, że wolałbym nieco ukrywać naszą relację, mimo, iż już wszyscy wiedzą co nas łączy, ale teraz nie zważałem na innych i po prostu chciałem cieszyć się mym szczęściem razem z nim.
Kiyotaka: Wiedziałem, że to nie ty!! Wiedziałem, wiedziałem, wiedziałem!! - po tych słowach błyskawicznie łzy szczęścia zaczęły spływać mi po policzku. - Nie opuszczaj mnie nigdy, przenigdy proszę. - błagałem szlochając coraz mocniej jak małe dziecko.

Mondo nic nie odpowiedział na moje słowa tylko objął mnie i umiejscowił moją głowę na jego ramieniu.

Kiyotaka: Nie rób tak więcej. Nie próbuj mnie zostawiać. - kontynuowałem wtulając się w niego jeszcze mocniej.
Mondo: I tak bym cię nie zostawił. - odparł odsuwając mnie od swego ramienia, chcąc bym patrzył mu prosto w oczy. - Zawsze będę przy tobie, głupku. - powiedział przecierając moje oczy od płaczu.
Kiyotaka: Mam nadzieję...

Monokuma: Matko... O tym właśnie mówiłem. Mniej romansów, więcej dyscypliny!!! Wstawać z tej podłogi, bo mi ją zaraz, nie powiem czym, ubrudzicie gejuchy!!!!!!!

Posłusznie podniosłem się z podłogi, a następnie to samo zrobił Mondo. I obaj wróciliśmy na swoje miejsca.

Monokuma: Jak mówiłem... Celestia zyskała cztery punkty iiiii... Jest to oczywiście doskonały traf mili państwo!
Celestia: C-Co...Nie!! Ja go nie zabiłam! T-...To Mondo!!!
Makoto: Skoro sam Monokuma mówi, że o to ty zrobiłaś, to znaczy, że rzeczywiście musi tak być.
Kyoko: Chciałabyś może opowiedzieć nam jak go tego doszło?
Celestia: Wy... Ugh, wszystko, by mi d
się udało gdyby nie ten jebany Taka!!! Mondo już sam zaczął wierzyć, że to on go zabił. Nawet nie musiałam się jakoś bardzo starać. Wystarczyło tylko powiedzieć, że przez to, iż Mondo doprowadził do potknięcia się Chihrio, to w ten sposób doprowadził też i do jego śmierci. Nawet nie mam pojęcia, czy byłoby to w ogóle realne, ale Mondo oczywiście tak czy inaczej mi w to uwierzył. Wszystko spotęgowało jego chęć chronienia Taki. Łatwo uwierzył, że jest mordercą, więc równie łatwo chciał się przyznać, żeby od razu zakończyć rozprawę nie wybierając innej, "niewłaściwej" osoby. Ale kto by pomyślał, że to właśnie Mondo jest tą "niewłaściwą" osobą, huh? Na pewno nie ten naiwniak. Mondo chciał, żeby Taka przeżył i również przy okazji reszta uczniów. Lecz nie dostrzegł, że prawie przyczynił się do mojej wygranej, a waszej śmierci. Hahah, macie ogromne szczęście. To tylko i wyłącznie kwestia tego.
Mondo: Ty szmato... - powiedział zakasając rękawy. Wyglądał jakby zaraz miał do niej podejść i przeprowadzić samosąd.
Kiyotaka: Mondo... - zasygnalizowałem mu, by nie robił tego co zamierzał.
Kyoko: Czyli...
Monokuma: Dobra, dobra!! - Misiek przerwał Kyoko. - Koniec tego dobrego!!! Dajcie mi w końcu, choć trochę frajdy, puhuhuhu! Wiecie o czym mówię?? Wiecie, wiecie, wiecie? Tak, tak! BINGO! Czaaaas na karę!!

Zaraz po tym Misiek błyskawicznie zaciągnął Celestie do miejsca, w którym miała zostać przeprowadzona jej egzekucja. I równie błyskawicznie ją przeprowadził. To wszystko działo się tak szybko... Właśnie na naszych oczach brutalnie umarła Celestia Ludenberg. Tak, po prostu.

Czy to jeszcze 'braterska' miłość?♥️Ishimondo//Kiyotaka x Mondo♥️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz